Dzisiaj pojawił się ostatni numer regularnego wydania pisma Komputer Świat GRY, które miałem zaszczyt przez dłuższy czas prowadzić z fotela podwójnego naczelnego. Tym samym zakończyła się era moich pism, co jest na swój sposób smutne i symboliczne, ale z drugiej strony nic nie dało mi takiej szkoły życia i nie zaowocowało tak wspaniałymi znajomościami. Do dzisiaj utrzymujemy zażyłe kontakty, a dowcipom o tym, kto kiedy będzie prezesem czego nie ma końca – i nie są to żarty bezpodstawne, bo nie tylko ja dostałem tutaj w kość i nie tylko ja poznałem tu niepowtarzalny smak intensywnej, wytężonej pracy połączonej z opętańczą pasją, a to ludzie z takimi doświadczeniami i takim podejściem są dzisiaj najbardziej potrzebni. Rozwieję raz na zawsze wszelkie wątpliwości: nigdy nie graliśmy w pracy, nie było kiedy, nie było na czym i nie było po co. Zawsze graliśmy w domu, po nocy.
W KŚ GRY nauczyłem się, w jaki sposób ugniata się tekst do zadanej w najdrobniejszych szczegółach formy, jak się go poprawia według bardzo ścisłych wytycznych, jak wreszcie przebudowuje się i formę, i wytyczne tak, aby pismo doganiało zmieniające się czasy czasy. Przez cały okres prac nad pismem mieliśmy różne fazy – a to kazano nam zrobić z niego “Katalog gier komputerowych”, a to sami postanowiliśmy wywalić megalityczne tabelki, a to znowu coś nam podpowiedzieli hiszpańscy koledzy z Juegos i wprowadziliśmy na koniec pisma dział z zapowiedziami graficznymi. Kleiliśmy to pismo z energią; kochając je i nienawidząc go zarazem – bo, wybaczcie słowo, jebanie się z tymi tabelkami doprowadzało wszystkich do szału. A wierzyliśmy, że już niewielu czytelników obchodzi ich zawartość. To od tabelek przygodę z KŚ GRY zaczynał ManJAk, weteran ze Świata Gier Komputerowych, który jest człowiekiem, który zgasił światło: po redukcji redakcji przy okazji zamknięcia PLAYa to on zajmował się dodatkiem do KŚ-a, jakim stało się KŚG.
Dobrze zapamiętam podnoszące na duchu SMSy od Aleksa Uchańskiego, którego niesamowicie cenię jako człowieka i szefa, SMSy z wynikami sprzedaży KŚG, które dostawałem, gdy byłem na nartach (a wyniki były świetne, bo wtedy właśnie na płytkach poszedł Rayman). Aleksy wykazuje na tyle dużo talentów przywódczych i politycznych, że nawet w czasach kryzysu trzyma się Axla (i to trzyma coraz mocniej i wyżej), gdzie zajmuje dzisiaj stanowisko Chief Digital Officera, co jest obiektem licznych żartów na temat tego, kto naprawdę kupił Onet. Tak, lubimy się, i inni ludzie też go lubią – był nawet zaproszony na stypę po PLAYu, i nawet się na niej pojawił. Życzę mu szczęścia z internetem w wydawnictwie, już teraz rozkręcił go do imponujących rozmiarów, a będzie jeszcze lepiej. Obserwujcie tego gościa, bo będzie o nim głośno jeszcze nieraz i to bynajmniej nie dlatego, że przyjdzie do pracy w kapeluszu i cała redakcja ryknie śmiechem (true story). Fakt, odpowiada za ostateczny los pism, które prowadziłem, ale wiem doskonale, że bez jego wiecznego analizowania cyferek i znajdowania nowych sposobów na generowanie kasy cały segment pism dotyczący gier zawinąłby się na samym początku mojej “kadencji”.
KŚG wychowało całą rzeszę czytelników, którzy o grach nie mieli pojęcia, a którzy to pojęcie dzięki KŚG uzyskali – i przeszli do tytułów dla bardziej zaawansowanych graczy, a stopniowo również i do internetu. Zawsze zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że KŚG to punkt wejścia w rynek gier, który to rynek kiedyś stanie się tak powszechny, że żaden punkt wejścia nie będzie już nikomu potrzebny. I chyba nadeszła właśnie ta chwila.
Do tego ostatniego, mocno sentymentalnego numeru, napisałem całkiem sporo tekstów, dlatego zresztą też zaniedbałem wieczorne (czy nawet nocne) update’y niniejszego bloga. Teraz mam nieco więcej czasu (nieco, bo natura nie znosi próżni, a ja nie znoszę nie pisać), więc i uaktualnienia powinny pojawiać się częściej. A co do KŚG – na pewno kupię. Bo “Remember Me” na okładce nie jest przypadkowe. Proponowałem Grand Theft Auto V (żeby symbolicznie zamknąć PLAYa i KŚG okładką z tej samej gry), ale Remember Me jest lepsze.
I will.
Zgamifikujmy ten artykuł: co 10 komentarzy będę wrzucał którąś ze (zwykle żenujących) opowieści o życiu redakcyjnym. Jeśli uprzedzi mnie w tym któryś z kolegów, licznik się wyzeruje 😉
Dzięki za tekst oraz prowadzenie tego magazynu. Pamiętam kiedy zaczynałem przygodę w WoWie spotkałem osobę grajacą taurenem wojownikiem i jego kolegów. Jakie miałem zdziwienie kiedy dowiedziałem się że ten koleś z ADHD na Battlegroundach jest redaktorem naczelnym KŚG 😀
Pozdrowienia z Darksorrow – Itachii, Still Moving 😉
Heh, Itacz 😀 Jeszcze grasz?
Dłuuuuuugą przerwę miałem(?-?)dzięki waszym magazynom i towarzystwowi troszkę poszerzylem horyzonty dotyczące gier ;P
Co mogę powiedzieć? W trzeciej klasie szkoły podstawowej (Zagraconych czytają nie tylko stare dziady) dorwałem swój pierwszy numer KŚG – ten z Raymanem 2 na płycie. Przez kilka lat co miesiąc kupowałem numer, niektóre teksty czytałem po kilkanaście razy, właśnie dzięki KŚG zacząłem się interesować grami komputerowymi.
Dzięki za piękną pasję. Jutro muszę polecieć i kupić ten numer.
A jest tam oficjalna informacja, że to ostatni numer? Smuteczek. KŚ też się pewnie zamknie niebawem i skończy się pewna era…
Dorzuce sie do komentarzy liczac na jakies fajne anegdotki mimo tego, ze KSG to juz troche nie moje pokolenie. Ale szacun tak czy inaczej.
oj ja moge sie podzielic paroma zenujacymi historami, zwlaszcza z moim udzialem 😀
Literki ci się przestawiły chiba ^^
Jakoś smutno mi że erę gazet growych przegapiłem. Czytałem Bajtka, Enter (Lupusa), a potem to już tylko internet.
Co tu dużo gadać, kawał gamingowej historii. Dla mnie najpierw przez bardzo długi czas jako czytelnika, potem miałem przyjemność współpracy z redakcją przez wiele lat. Dzięki Cubituss, Bartku i Maniaku (to żeby wymienić naczelnych), dzięki Zooltar i Bside, dzięki Alex dobry duchu – też się sporo nauczyłem o mediach poprzez kontakty z Wami. Trza będzie zakupić, przeczytać pożegnalny numer i nad kufelkiem powspominać dobre czasy;)
Mnie to czasopismo ominęło (ja czytałem wcześniej Gamblera, SS, TS i trochę Reset, potem jeszcze CD Action przez kilka lat), czasopism już od dawna nie kupuję, ale mi też szkoda, kawał życia się spędziło na ich czytaniu, kiedyś to wszystko poszło na makulaturę. Pism poświęconych graniu zostało już chyba tylko kilka, jak padnie CDA to będzie koniec prasy nt. gier.
kuba jest chyba 10 :)jedziesz
Już więcej niż 10 🙂
Szkoda pisma :/
Ja glownie czytalem Gamblera i Reset, potem juz glownie internet. Ale czasy plytek z grami byly fajowe. Taki znak czasu, ze sie to do neta przenosi.
Kiedyś przez krótką chwilę (parę miesięcy) nasza redakcja pracowała w oderwaniu od głównego budynku Axla (wówczas w Alejach Jerozolimskich), mieściliśmy się razem z redakcją Komputer Świata w pomieszczeniach nad Decathlonem przy Carrefourze Reduta w Warszawie (górne piętro). Jednym z efektów ubocznych było posiadanie (na obie, wówczas liczne redakcje) niewielkiej toalety typu “wyłaź szybciej”, czyli takiej z przepierzeniami nie sięgającymi podłogi i stosunkowo niskimi.
Zauważyliśmy w gronie KŚ-owców kilka osób o imponującej posturze, nie tylko wagowej, ale ogólnej. Nazywaliśmy tych kilka osób “gorgami”, jako że jesteśmy starzy i pamiętaliśmy Fragglesów. Gorgi były obiektem ukrytych i mniej ukrytych żartów, aż do dnia ostatecznego, kiedy to bodajże Aleksy wszedł do naszej sali i zakomunikował, że “gorg sra tyłem do przodu”, co zostało prędko zbadane. Faktycznie ktoś siedział na toalecie w odwrotny sposób (widać było po butach) i był to ktoś WIELKI. Pozycja została ochrzczona mianem “reversal bonanza”, nie przypominam sobie, żebym udał się do tej toalety kiedykolwiek po tym wydarzeniu.
Tak, musiało być o sraniu, przepraszam.
Pokój.
Reversal bonanza 😀 To ja się załapałem jeszcze na to miejsce, ale nie pamiętam kibli, ni cholery ;] Za to w poprzek zalegał był Benio the Bernardyn ;]
reversal bonanza 😀 dlaczego ja tego nie znalem?
“nie przypominam sobie, żebym udał się do tej toalety kiedykolwiek po tym wydarzeniu.” Bałeś się że zobaczą w jaki sposób siadasz na sedesie?
bump!
chce więcej opowieści o kupach
Kupowałem na początku regularnie (2000-2001), w tym wydanie specjalne KŚ (takie KŚ Gry zero), potem już tylko okazjonalnie, ale wspominam miło. Ileż to się w przygodówki nagrało. 🙂 A właśnie, a propos – wydanie specjalne o przygodówkach z Flojdem na coverze też było niezłe…
Mitologizowanie dobrego ducha na A jest wyrazem twojego braku dystansu Cubituss. Dla mnie jest on symbolem upadku tego segmentu prasy w RAS. Udowadnia to CD-Action, że “you do it wrong” Mr. AU, od lat. O zmarnowanym potencjale najlepszych autorów z KS Gry i Play w tworzonym przez RAS internecie łaskawie nie wspomnę.
Lords of the b0rd byli ciency jak sik pajaka ;P
+1 do nastepnej opowiesci.
Bardzo mi przykro z powodu tego, co na przestrzeni lat poczyniono z KŚG. Nie wiem, kto jest winny tego, że z czasopisma z największym nakładem, idącym łeb w łeb obok CDA zrobiono brzydkie kaczątko, które kupowali tylko pomyleńcy.
Na szczęście nie kupowałem tej kaszany od dawien dawna (właśnie mniej więcej od ery Cubitussa), więc w pamięci zostanie mi pismo z moich szkolnych lat.
“Aleksy wykazuje na tyle dużo talentów przywódczych i politycznych, że nawet”
Łubu dubu, łubu dubu…
Papierówki to już przeżytek :(, ja ciągle trzymam kolekcję swoich SS.
Jak nie cierpisz próżni to ją wypełnij, jest bardzo dużo graczy 30+ i nie ma dedykowanej tylko dla nich przestrzeni w polskim necie.
pozdr.
Reply, CDA ma y2y -25% sprzedanych egzemplarzy z tego co widziałem, idą tą samą ścieżką co my, tylko później, bo i większe mieli nakłady. Jednym budżetem na pełne wersje CDA można byłoby obdzielić myślę spokojnie 5-6 numerów KŚG/PLAYa.
Któregoś mroźnego, zimowego dnia nasz grafik – dzisiaj współwłaściciel naprawdę fajnej agencji kreatywnej pompidou.pl – zadzwonił do redakcji, mówiąc że jest pod firmą i utknął w samochodzie, bo zamarzły mu zamki. Zażądał, żebyśmy zeszli do niego z kubkami z gorącą wodą. Po tym, jak już cała redakcja wylała wrzątek na zamki w samochodzie naszego grafika, a on sam po bezowocnej szamotaninie z klamkami wypełzł przez bagażnik, sprawdziliśmy, czy kluczyk przekręca się w zamku, co uczynił bez najmniejszego problemu. Okazało się, że nasz dzielny szef artystyczny nie pomyślał o tym, żeby sprawdzić, czy nie zamknął się odruchowo w samochodzie od środka.
exAS, trudno podejrzewać Cię o sympatię do Aleksa, skoro z dużym statystycznym prawdopodobieństwem (znacząco zwiększonym Twoim nickiem) zwolnił Cię z pracy pośrednio lub bezpośrednio.
Ja do dziś pamiętam to uczucie gdy szedłem do kiosku w dniu wyznaczonym na ostatniej stronie KŚ GRY aby kupić nowy numer. Totalna niewiadoma. Co będzie? Jakie teksty? Jakie pełniaki? To czasopismo w pierwszych pięciu/sześciu latach istnienia dało mi MASĘ radości. Uwielbiałem to i zarażałem innych. Później, na fali generalnego zniechęcenia grami, zrezygnowałem z prasy, ale mam np. 100 numer KŚ GRY, bo jak mógłbym przegapić taki jubileusz?
Przy klepsydrze koniecznie trzeba zwrócić uwagę na jakość i ciężar gatunkowych pełnych wersji jakie redakcja KŚ GRY przygotowywała we wspominanym przeze mnie okresie. Wspomnę: Książę i Tchórz, Get Medieval, Emergency, Jack Orlando, Woodruff (!), Torin’s Passage (!). To były znakomicie przetłumaczone legendy, które dostarczyły mi całe mnóstwo radości. NIE DO ZAPOMNIENIA.
Do dziś mam schowane trzy pierwsze numery (mój screen z debiutu trafił nawet do jakiegoś wpisu na gameplay bez podpisu :D) i będę je pielęgnował.
Dzięki za wszystko!!!
KŚG nigdy mnie nie jarało, kupiłem może ze dwa numery. Mój świat czasopism o grach skończył się razem z SS, TS i Gamblerem.
Przyznaję się bez bicia, że KŚG nigdy nie należał do moich ulubionych czasopism, ale czasami kupowałem… Czy to z nudów – coś by się poczytało, czy to z powodu pełnych wersji gier, jak wspomniany wcześniej Woodruff i kilka innych, czasami niedostępnych w innej formie w Polsce.
Ogólnie szkoda, bo z pięknej branży zostają już tylko niedobitki… TS, SS, Gambler, Reset, ŚGK i jeszcze kilka innych…
Fajny wrzut Wiktora Cegły (prezesa gram.pl) na forum.gram.pl:
Pracowałem w KŚG chyba z osiem lat, pamiętam, że mieliśmy zawsze z tymi rameczkami i solucjami najwięcej roboty. Przykra sprawa, ale jak się spojrzy, gdzie są teraz ludzie z historii tego pisma, to wyjdzie, że:
– redaktor naczelny Alex to dziś szef internetu w wydawnictwie Axel Springer, które kupiło Onet
– redaktor naczelny Martinez to dziś bardzo szanowany biznesmen i inwestor giełdowy, choćby właściciel w Stockwatch.pl i vodeon.pl (serwis z darmowymi filmami).
– redaktor naczelny Krzysiek Papliński jest rednaczem Maxima (pismo dla facetów, znacie?)
– redaktor naczelny Kuba Kowalski (Cubituss) to szef marketingu w gruper.pl
– redaktor Michał Nowakowski to członek zarządu i wiceprezes, jeśli dobrze pamiętam, CDP Red
– Autor Tadek Zieliński, Zooltar, pracuje w CD Projekcie
– szef artystyczny ma dużą agencję kreatywną Pompidou.pl
– Autor Paweł Nowakowski jest/był level designerem w PCF
– redaktorów Jacka Komudy (uczył mnie pisać) i Marcina Jurewicza chyba nie muszę przedstawiać zbyt długo…
Etc, etc. Ja pracuję w gram.pl. Jakbyśmy się kiedyś ponownie spotkali w branży, byłoby ciekawie. Szkoda tylko chłopaków, którzy musieli zamykać biznes i zwijać flagę. Widziałem na oczy kilka upadających pism i to uczucie, kiedy ludzie wychodzą ze swoimi rzeczami, a potem jest po nich pusto jest naprawdę… Ostateczne.
http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=80731&tpage=2
Nienawidziłem pisać do KŚG, ale wierszówki w AS były wtedy świetne 🙂
Cubituss ta opowieść o reversal bonanza nie powinna opuszczać murów Mszczonowskiej 🙂 – ale potwierdzam true story 🙂
wierszowki w AS byly epickie 😐
Alex byl naszym szefem przez 10 lat. Nie powiedzialbym, zeby zarznal pisma – zarznal je rynek, na ktorym jest miejsce dla jednego fanzina pecetowego i jednego konsolowego (CDA i PSX). Bo oba te pisma to wlasnie fanziny, ktorych sila jest bardzo zwarta grupa wiernych czytelnikow. Kiedy robi sie pismo konsumenckie takie jak KSG to nie ma bata, zeby przezylo.
Ja chcialbym tylko podziekowac czytelnikom, ktorzy byli z nami i kolegom, ktorzy darli ze mnie i z siebie nieustannego lacha. Nie znam do teraz redakcji, ktora skladalaby sie tylko i wylacznie z tych panow (a tak bylo :D):
http://2.bp.blogspot.com/-Vf6hZASG65o/UA6hDjrPKbI/AAAAAAAAAuE/YV_EOmg7Hcw/s1600/muppet-show.jpg
Cubituss, trudno mieć sympatię do kogoś, kto z daleka był legendą, a okazał się mistrzem w kładzeniu kolejnych projektów. Jak komuś kreatywności starcza na tyle, by przy tworzeniu nowego medium (np. GZ) zastąpić sprawdzony zespół stażystami, to ja się pytam WTF? To jest ta twoja mądrość? Tak, to z pewnością umożliwi tworzenie treści premium i kolejnych dochodowych projektów internetowych. A przywoływanie tu kupienia Onetu jest śmieszne – “nie mamy kasy, jesteśmy biedni, musimy was zwolnić”, bo nie starczy na Onet.
Dlatego fundamentalnie nie zgadzam się z twoimi peanami. Przykro na to wszystko patrzeć, jak zespół zajebistych autorów, z tobą zresztą na czele, jest wyrzucany na śmietnik historii. Taki kapitał buduje się latami. Ludzie są najważniejsi. Bez utalentowanego zespołu niczego sensownego nie zrobisz. Co dobrze pokazuje choćby ostatni case URze i Newsweek Lisa. Zresztą, nośnik treści nie jest ważny. Nie powiesz chyba, że na rynku jest miejsce tylko dla jednego czasopisma o tematyce gier.
Cegła napisał, że jakbyście się kiedyś ponownie spotkali w branży, byłoby ciekawie. To tylko pokazuje, że da się robić sensowne rzeczy, pod warunkiem, że się odejdzie z Axla. Dostrzegasz problem?
Mam nadzieje, że wydawca “Komputer Świat Gry” – Axel Springer Polska udostępni swoje archiwum i będzie można kupić numery tego pisma z poprzednich lat. Bardzo lubiłem jego szatę graficzną i podział artykułów na takie części jak – ” Treść gry”, “Technikalia”, “Werdykt”.
Coś we mnie umarło To było moje ulubione czasopismo. Mam wszystkie numery od 1999 r. do dziś – to chyba jakieś 125 sztuk. Pamiętam jak po lekcjach w szkole podstawowej, gimnazjum, liceum, a teraz po wykładach na studiach, leciałem do kiosku, by je kupić. Najbardziej lubiłem system oceniania – te szczegółowe,przejrzyste, estetyczne, klarowne tabelki, które oceniały grę i dawały mnóstwo informacji o niej, były one stosowane w numerach z lat 2000 – 2004 i 2009 – 2011 w “KŚ Gry”. Dziękuje wszystkim osobom, które redagowały to pismo. Jesteście częścią mojego życia. Pamiętam świetne recenzje “Black and White”, “Max Payne”, “Fallout: Tactics”. Teraz pozostał mi tylko “CD-Action” . Choć były przypadki reaktywowania pism na naszym rynku ( “Top Secret” ).
Hej, a to nie ty Jakubie pisałeś kiedyś, że w Play’u miałeś na Mac’u WoW’a? 🙂
@tamten – bro, wszystkim z redakcji zaproponowano współpracę z gzillą. Po prostu dla większości z nas okazało się to nieopłacalne finansowo, więc “znaleziono studenta co zrobi za 50 zeta”. To nie wina Alexa, ze nowego, niepewnego projektu nie było stać na stetryczałych dziadów łasych na grube bimbaliony 😀
Łojezu, gdzie te czasy kiedy się patrzyło na półkę z czasopismami o grach i komputerach i nie wiadomo było co wybrać? A tera taka bida :< Już przy PLAYu było mi smutno, bo dzięki niemu zainteresowałem się szczerzej grami. Ciekawe kiedy będą wydawać CDA jako PDFowy e-zin.
Ja skończyłem czytać papier na ostatnim numerze SS. Przez parę miechów jeszcze obchodziłem kioski dookoła z nadzieją, że wypatrzę wznowienie… Cóż – szkoda, że historia lubi się powtarzać. Życzę powodzenia w znalezieniu ciekawego i satysfakcjonującego zajęcia 🙂
To ja sie czuje dziwnie, bo KSG i Play to dla mnie zawsze byly synonimy biedy i przeszczepu niemieckiego layoutu w polski gimbus (bez urazy).
A sie okazuje, ze to fajne gazety byly?
Szok.
A czy odpadniecie kolejnego gracza oznacza, ze budzety reklamowe rozloza sie na mniej tytulow i jest szansa, ze Neo dluzej pociagnie?
Tak jeszcze nawiązując do “Reversal Bonanza” – genialna nazwa, swoją drogą 😀 U nas był tzw. “Narciarz”. Biedak prawie srał po ścianach bo miał dużo miejsca (też było widać po śladach butów, tyle, że na desce). Kiedyś wywiesiliśmy w pracy kartkę z przekreślonym zjeżdżającym narciarzem. Od tamtego czasu słuch po nim zaginął. Szkoda bo nigdy nie udało nam się rozwikłać tej “zimowej” zagadki i narciarza nikt nigdy nie widział osobiście 😉
…i czytajac te wszystkie Wasze komentarze oplacilem roczna prenumerate PE.
O drugiej w nocy.
Przez komorke.
Po latach nieczytania (skonczylem na czasach Shivy, Hiva, Dziada, Lokiego, Muttiego [Jezu, koles mial w ulubionych Jet Ridera, czyli gre ktora dostalem z PSXem (sic!)].
A wracajac do tematu: KSG nie kojarze, ale Autora wpisu owszem. A trafilem tu z Polygamii, ale ten Swiat maly!
a pardon, nie z Polygamii, a z openbeta.pl tu trafilem. Sorry Koso!
dzieki Don Simon – zawsze milo przeczytac kilka milych slow… oh wait… 😀
Budżet reklamowy jednego wydania pisma o grach wystarczyłby mniej więcej na napisanie i zlayoutowanie jakichś 12 stron (bez produkcji pisma, mówię o doprowadzeniu stron do stanu pdfa), więc nie tędy droga Don Simon 😀
KŚG kupowalem w latach 2000-2003:) Mieliście świetne pelne wersje przygodowek! Oh ile bym dal dybyscie przetlumaczyli Simona 1 tak jak zrobiliscie to z 2 cześcią – świetna gra!:D
A samo pismo mialo swoj specifyczny klimat. Raczej stawialo na zimny profesjonalizm niż luzackie podejscie do czytelnika. Co nie bylo wcale zle i chociaż wtedy uwazalem, że cda jest bardziej ‘cool’ ze swoim luznym stylem, to patrząc dziś – taki cold blooded KSG jest bardzo potrzebny jako opozycja.
ps. A to juz nie będzie więcej anegdotek?:P
ps2. Zooltar w jakich latach Ty pisywales do KSG? Teraz odreagowywujesz ten zimny profesjonalizm w Review Territory razem z Miłoszem (oglądam!):p
“ps. A to juz nie będzie więcej anegdotek?:P”
No właśnie już 50 wpisów więc powinno być 5 anegdotek 😉
kubi jestes o 2 do tylu. Moge Cie poratowac, ale bedzie krotko.
Kiedys przypadkowo wrzucilem najwiekszemu szydercy w naszej redakcji, czyli Wiktorowi, nie ten link co chcialem. Dodam ze link byl druga czescia z trzech, calosc miala 225 mega i dzielila sie na paczki 100+100+25. Figure it out… Wiktor i cala reszta darli ze mnie lacha przez kolejny tydzien. Bogu dzieki ze wtedy nie bylo fejsa
@demondays – od samego poczatku do samego konca 🙂
Czy pisałem już, jak Tadeuszowi ukradziono postać w WoW-ie i jak się nie odzywał do kidnaperów przez tydzień?
nie, dawać anegdotkę 😛
Tadeusz vel Zooltar (BTW nie miałem zamiaru pisać o tej akcji ze screenem, ale skoro sam napisałeś…) miał fazę na WoW-a, jak i (niemal) cała redakcja, która to redakcja co rano rozmawiała o WoW-ie i doprowadzała do szału tych, którzy nie grali, bo brzmiało to mniej więcej dla nich tak: “blip blop bippit” przez pierwsze 3 godziny każdego dnia.
W każdym razie jednak nasz Zooltar wykazał się kiedyś niefrasobliwością i zapomniał, jakoby dał komuś hasło do swojego konta do WoW-a (lub hasła do czegoś innego, ale w WoW-ie miał takie samo, nie pamiętam). Koledzy z redakcji zrobili mu żart. Gdy spał (czyli w ciągu dnia), zalogowali się na jego konto, wzięli jego gnomicę imieniem Pitchka, rozebrali ją z epickich ciuchów, które zbierał miesiącami i schowali te ciuchy do banku znajdującego się w grze (nie da się do niego tak po prostu zajrzeć z poziomu interfejsu, trzeba fizycznie do niego pójść). Następnie Pitchka, w galotach i staniku, przebyła pół świata pieszo, konno i na gryfie, by wreszcie zostać utopiona w jakiejś zapomnianej jaskini, do której nikt nie wchodzi. Z innego konta (zupełnie anonimowego) wysłano do Pitchki list (in-game’owy) z podziękowaniami za przekazanie wszystkich pieniędzy (Pitchka uprzednio wysłała całe swoje bogactwo na konto któregoś z porywaczy, oczywiście).
Gdy Zooltar zalogował się do gry, wylazł z tej jaskini i odebrał list, natychmiast zablokował konto w WoW-ie oraz kartę kredytową. Obraził się wtedy bardzo.
haha:D żart przedni, ale też bym się wkurzyl:p
Za gupi nick mu sie nalezalo. Pitty 😉
Pitty indeed 😉
Ja niestety nigdy czytałem KŚ Gry ^^ Jedynie kilka swoich własnych artykułów ;]
Co do przepychanek osobowych zaś… Jako kilkuletni pracownik Axla, z tego samego piętra, nie mogę powiedzieć słów dobrych ani złych o AU, niemniej za to co działo się w mojej części piętra był w dużym stopniu odpowiedzialny jako szef mojego szefa. Więc to mnie boli. Ale co ja tam wie, prosty redaktor.
Ja natomiast mam inną rozkminę 🙂 Będąc na końcu podstawówki i na początku LO czytałem, nieraz z wypiekami na twarzy teksty o moich ulubionych grach/moich ulubionych autorów, jawiących się wtedy jako herosi pióra i komputera ;] i nie ma tu wazeliny, po prostu szczerze przemyślenie 🙂 A potem nagle sam trafiam do branży praso-komputerowej i okazuje się, że wirtualnie i nie tylko wpadam na zwykłych ludzi, którzy pracują w tej samej firmie… Luke, Alex… Zooltar… albo są znajomymi znajomych, jak RooS, czy inni, których teraz nie chce mi się szukać, a migają mi w komentarzach na FB, względnie jak Smuggler, który objawił się na moim ulubionym forum fotograficznym jako zwykły człowiek i utalentowany fotograf 🙂 czy PiŁA, który był przez chwilę innym moim szefem. Nostaligczne…
Nie no powiedzmy wprost – konto w tak zabawny sposob podkrecil mi Roos, ktoremu dalem je w dobrej wierze, kiedy chlopak plakal ze nie ma jak rozmawiac z kolegami ze swojego serwera. Nauczka, zeby nie ufac zbytnio ludziom, ktorzy udaja twoich kolegow
Pamietaj zeby nie ufac Wiktorowi bo wymyslilismy i zrobilismy to wspolnie.
RIP
Tadziu, ale ja też miałem to hasło 😀 To ze skanowaniem 😉
KSG kupiłem kilka razy (m.in. nr z raymanem). To były lata podstawówki, więc wszelki przekaz merytorycznu był dla mnie nie ważny. Ceniłem jedynie gierki. Po latach spraedziłem na co kiedyś wydałem kasę i muszę stwierdzić, że najbardziej wywarło na mnie wrażenie ta cała dbałość o detale. Tabelka w każdej recenzji Woow! Jednak brakowało mi tej bliskości z czytelnikiem , jak było m.in. w playu. Dziś kupuję reguralnie Psxa. Rzeczywiście internet skutecznie okroił rynek prasowy ale tak jest zawsze. Nowe zastępuje stare. Z tym, że lepsze wrogiem dobrego… Mam nadzieję, że przynajmniej te pisma, które zostały Psx, Neo i CdA wychowają jeszcze kilka pokoleń, tak jak teraz robią to ze mną(najmniej cda gdyż przepraszam zalatuje to hmm gimmazju? 🙂 nołofens). Btw zawsze lubię poczytać o cyferkach przemysłu prasowego. Jak byś zarzucił jeszcze kilkoma… 😉
Ja dodam, ze jak na bloga prywatnego to malo pieprznie cos. Wszyscy tak sie kochacie i kochaliscie? E tam, sciemniacze jestescie i tyle. 🙂
Panie, 65 komentarzy i 4 historyjki, no co jest?
Niezła lipa, nie?
Simon –> do dziś się przyjaźnimy, niektórzy z niektórymi mniej, z niektórymi bardziej, ale się przyjaźnimy. Jak słusznie zauważyłeś, to prywatny blog, więc mogę pisać, co mi się podoba.
Historyjka krótka tym razem: Aleksy miał (i pewnie nadal ma) irytujący zwyczaj patrzenia w monitor podczas rozmowy z kimś i zawieszania się na tymże monitorze. Z letargu wychodził, głośno pytając “CO!!!” nieprzytomnym głosem, co było wielokrotnie obiektem najrozmaitszych żartów. Z drugiej strony mieliśmy Wojtasa, wybitnego redaktora, który strasznie przejmował się swoimi słowami i jak był przejęty, to stawał na baczność z rękami wzdłuż ciała i przemawiał z przejęciem dobitnym, powolnym głosem.
Kiedyś Wojtas prosił Aleksa o urlop, przy całej redakcji. Była to jedna z trzech najśmieszniejszych rzeczy, jakie widziałem w życiu. Wojtas stał na baczność i perorował przez dobrych kilka minut, Aleksy patrzył w monitor, a gdy Wojtas przestał mówić, a do Aleksa dotarło, że zapadła cisza, powiedział “CO!!!”, a my wszyscy ryknęliśmy jak jeden mąż śmiechem.
“CDA ma y2y -25% sprzedanych egzemplarzy z tego co widziałem, idą tą samą ścieżką co my, tylko później, bo i większe mieli nakłady”
pojawiły się dane zkdp, z których wynika, że cda spadł rok do roku o 5 proc., więc trzyma się jednak dość mocno, choć oczywiście o mitycznych 200k już nikt nie marzy
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/i-iii-kwartal-2012-chip-traci-cd-action-liderem
Masz rację, patrzyłem na któryś miesiąc, w którym tak było (nie pamiętam który). Rocznie kilka procent, to żaden spadek. Może się tam utrzymają, życzę im tego.
25% spadku mial sierpien 2011/2012, faktycznie za 3 kwartaly nie jest zle. Ale lepiej tez nie bedzie.
GrgrPL – CDA zalatuje gimnazjum, a PSXE nie? Really? 🙂
Zooltar widzę po tylu latach wciąż wściekły…
Wszystko ma swój początek i koniec
Zabawnie tu zajrzeć po tylu latach.
Dla absolutnie najgłębszych internetowych kopaczy bonusowa mikro-anegdotka.
Aleksy przyjechał do pracy na rowerze dwa razy w życiu, ubierając się w profesjonalny strój kolarski oraz kask. Po pierwszym razie wydawało się, że nie udało nam się go złamać wyciem ze śmiechu na jego widok, gdy przebierał się za szafą z ubrania redakcyjnego w kolarskie, bo przyjechał drugiego dnia i znowu twardo się przebrał w akompaniamencie gwizdów, wrzasków, śmiechów i wycia. Wydaje mi się, że pokonał go Banan, który na widok Aleksa w ubranku kolarskim z całkowicie kamienną, surową miną powiedział “Proszę, powiedz mi, że to jest żart. Proszę. Błagam. To jest żart, prawda?”