Kickstarter to nowe narzędzie, a crowdfunding to nowe zjawisko. Jak każda nowość podlegają bezustannym próbom naginania zasad i wprawdzie bezczelne “przejadłem Waszą kasę i co mi zrobicie” jeszcze mnie dosyć bawi, bo jest bardzo łatwe do udowodnienia i założenia procesu cywilnego (jeśli się komuś chce szarpać o swoje 20 dolarów), ale w obecnej chwili mamy do czynienia z coraz bardziej wyrafinowanymi sposobami wykorzystywania mechanizmów Kickstartera.

Do stworzenia tego wpisu nakłonił mnie projekt The Flame in the Flood, który zbiera 150.000 dolarów (udało się oczywiście po kilku dniach) i który reklamuje się takim oto filmem:

Film jest przepiękny i klimatyczny. Ma również inną cechę – kosztował, na moje trochę już doświadczone oko, jakąś jedną trzecią zbieranej sumy. Poczytałem sobie opis tego Kickstartera: najbardziej prominentną informacją jest to, iż w najnowszej odsłonie Game Informera (największy magazyn o grach na świecie, sprzedaż wyłącznie w prenumeracie bodajże 3 miliony egzemplarzy) pojawi się zapowiedź The Flame in the Flood.

Dodawszy do tego fakt, że za projektem stoją ludzie, którzy mają za sobą naprawdę przepotężne tytuły (Bioshock, Rock Band, Guitar Hero, Halo) dochodzę do wniosku – niepopartego dowodami oczywiście! – że projekt na Kickstarterze ma mieć wymiar jedynie marketingowy. Świat ma usłyszeć o nowej grze i ludzie za to odpowiedzialni postanowili, że pójdą drogą przygotowania wspaniałego filmu i wpisania w zasadzie losowej kwoty w finansowanie projektu. Losowej, bo jeśli się wydaje grube tysiące dolarów na filmik, to nie zbiera się 150 tysięcy dolarów na grę. Zresztą to niewielka suma nawet jak na polskie warunki.

Kickstarter The Flame in the Flood odniesie sukces, ale gra pojawiłaby się bez tych 150 tysięcy dolarów, chociaż oczywiście mieć 150 tysięcy i nie mieć 150 tysięcy to razem 300 tysięcy, więc jakiś tam sens finansowy ta akcja ma – ale szkoda mi, patrząc na ludzi przekonanych, że pomagają w zrealizowaniu czyjegoś marzenia, podczas gdy mieleni są trybami sprytnej machiny marketingowej.

Gdy byłem na targach PAX w kwietniu tego roku w ramach Games Republic, rzuciło mi się w oczy to, jak wiele na hali stanowisk firm, które właśnie… zbierają forsę na swój projekt na Kickstarterze. Cennik stoisk na PAXie nie jest dostępny w sieci, ale można znaleźć sporo podsumowań tego typu wydatków (na przykład w tym miejscu).

Gdy widzę firmę, która zbiera 30 tysięcy dolarów na swój projekt, jednocześnie wydając 12 tysięcy dolarów na stoisko na PAXie, staję się niezmiernie podejrzliwy.