W Diablo III zaczął od dzisiaj działać dom aukcyjny z prawdziwymi pieniędzmi. Wprawdzie po tym, co się dzieje w USA (tam ta usługa wystartowała parę dni temu) można było spodziewać się czegoś wielkiego, ale prawdę mówiąc w życiu nie obstawiałbym aż takiego zainteresowania.
O co chodzi? O to, że każdy przedmiot znaleziony w grze (nawet z tych używanych) można wstawić do domu aukcyjnego, a potem sprzedać za prawdziwe pieniądze. Blizzard zabiera 15% za każdą udaną transakcję (z pewnymi szczegółami, mniejsza z nimi) oraz kolejne 15% gdy przeleje się pieniądze do PayPala, skąd już można je spokojnie wypłacić. Do tego momentu kasa zostaje w ekosystemie Blizzarda, czyli można nią opłacać abonamenty, usługi i produkty cyfrowe.
Oczywiście można marudzić, że 30% to strasznie dużo, ale z drugiej strony Apple tyle zabiera ludziom, którzy NAPRAWDĘ coś zrobili i NAPRAWDĘ włożyli jakiś wysiłek, a nie tylko biegali w kółko postacią składającą się z pikselków i znaleźli przedmiot składający się z pikselków. A na dodatek obie te rzeczy nie należą do nich.
Spodziewałem się cen na poziomie jednego, no może kilku euro, ale cóż się okazało… okazało się, że rynek free2play przyzwyczaił ludzi do płacenia kroci za niepotrzebne im rzeczy, które na dodatek nie istnieją. Większość porządnych przedmiotów ma bidy (ceny początkowe) na poziomie 30 euro, buyouty (czyli “Kup teraz”) to nierzadko 250-300 euro. Nikt tego nie kupi, mówicie, pukając się w czoło? Nie macie racji. Przedmioty schodzą jak szalone, a mój zwariowany kolega wkręcony w Diablo po uszy od rana zarobił na swoich (ale tak naprawdę Blizzarda) kupkach pikselków coś koło tysiąca złotych.
Szaleństwo? Owszem. Ale Blizzard znowu to zrobił – przetarł biznesową drogę w dżungli, przez którą nikt nie spodziewał się kiedykolwiek przejść. Sprzedawanie przedmiotów pomiędzy graczami za prawdziwe pieniądze? Wolne żarty…
Z niecierpliwością czekam na jakieś pierwsze oficjalne wyniki finansowe tego domu aukcyjnego. To może być nowa blizzardowska żyła złota (a jej konsekwencją powinno być traktowanie Diablo III jako produktu free2play, czyli rozwijanie go o nowy endgame, bardzo jestem ciekaw tego, czy tą drogą pójdzie firma).
A teraz wybaczcie, bo chyba mogę swoją legendarną tarczę opylić akurat za tyle, że mi starczy na Mists of Pandaria.
Wiem, ze to nie moja kasa, wiem, ze ludzie wydaja pieniadze na rozne glupoty, ale kilkaset euro na kozik bo ma 1500dps? Nie rozumiem i chyba nie chce rozumiec.
‘I don’t want to live on this planet anymore’
Już podczas grania w WoW’a, gdzie znajomi kupowali za realne pieniądze złoto, aby później nie farmować i kupować przedmioty zastanawiałem się kiedy Blizzard wprowadzi AH za euro/dolary. Spodziewałem się, że będzie to w którymś dodatku do WoW’a.
Wprowadzeniem AH za realne pieniądze Blizzard rozwiązał sobie dwa problemy, może nie całkowicie, ale jednak – po pierwsze zaczyna zarabiać na farmerach – na tym, że sprzedają złoto w grze. Dodatkowo teraz jest możliwość sprzedaży przedmiotów, co dalej nakręca sprzedaż. Każda transakcja to procent od niej, po prostu idealne rozwiązanie. Stworzyli sobie platformę handlu (wirtualnego, ale zawsze), z której pobierają procent od każdej transakcji. Co ciekawe, “dobra” które są sprzedawane na tej platformie, są po prostu nieskończone. Jeżeli ludzie będą chcieli kupować, to jest to żyła złota, może jeszcze nie porównywalna do wpływów z abonamentu WoW’a, ale podejrzewam, że będą to znaczące wpływy, bo ludzie są niecierpliwi i chcą wszystko już, teraz, natychmiast.
Niestety dalej nie rozumiem, jak za normalną kasę można kupować przedmioty w grze. To tylko gra (wiem, wiem, niektórym to aż gra) 🙂
A jak jest z wypłacaniem tych pieniędzy? Można z PayPala robić przelewy na konto czy trzeba mieć kartę kredytową?
Szaleństwo? Uwielbiam gry wszelkiej maści, ale w tym momencie zanika zdrowy rozsądek, jak można dać się tak doić i jeszcze temu przyklaskiwać.
Świat jest gównem do potęgi n.
Kluczowa sprawa do zrozumienia tutaj – na swiecie, glownie w USA, ale nie tylko, jest pewnie kilkaset tysiecy ludzi dysponujacych majatkami o wartosci co najmniej kilkaset tysiecy dolarow, ktorzy mocno interesuja sie grami. Oni nie maja problemu z tym, by wydac kilkaset czy kilka tysiecy dolarow za cos czego naprawde pragna. To przede wszystkim oni utrzymuja gry typu free2play, to oni finansuja gry na Kickstarterze i to oni kupuja wirtualny towar w Diablo 3 czy w MMORPGach za prawdziwe pieniadze. Na tym polega roznica miedzy modelem, ktory byl wykorzystywany w dystrybucji gier historycznie (kazdy musi zaplacic jedna cene, wiec sa tacy, ktorych na to nie stac i tacy, ktorzy mogliby zaplacic duzo wiecej, ale sie ich nie doi) i modelem wykorzystywanym teraz (pozwolmy bogaczom wydac na gre ile tylko chca).
W tym domu aukcyjnym spodziewam sie wystapienia rozwiazan i problemow takich jak i w prawdziwym swiecie – spekulacja (kupowanie rzadkiego przedmiotu tylko z celem pozniejszej odsprzedazy za wyzsza cene; niektorzy nie beda nawet grac w Diablo, a jedynie w sklep), inflacja, kto wie, moze nawet instrumenty pochodne. I oczywiscie nowy zawod – farmienie zlota.
Cory Doctorow, “For the Win” – gorąco polecam, do ściągnięcia z sieci (licencja Creative Commons).
Bardzo ładnie tam opisuje rynek płacenia wirtualnymi pieniędzmi (hihi #ludziektórzy myślą, że “prawdziwe” pieniądze istnieją gdzieś poza umową społeczną i mają jakieś pokrycie w złocie czy cuś) za wirtualne dobra (hihi #ludziektórzy myślą, że akcje, opcje albo inne papiery wartościowe są bardziej prawdziwe niż miecze i tarcze w grach komputerowych).
Jak na razie ustawodawstwo nadąża za rzeczywistością jedynie w Korei: http://www.incgamers.com/2012/06/south-korea-bans-virtual-item-trading-diablo-3-auction-house-dead/
A tak przy okazji, to ciekaw jestem czy tęgie głowy które wymyśliły RMAH czytały wcześniej powieś REAMDE Neala Stephensona…
http://en.wikipedia.org/wiki/Reamde
Reamde obsysa, naprawdę. Jest żenująco słabe: http://technopolis.polityka.pl/2012/dwie-powiesci-o-graniu-serio
-> Gwozdz – pieniadze istnieja, bo gwarantuje je bank centralny, a rzad pozwala na placenie nimi podatkow (przez to niemozliwy jest obrot wylacznie barterowy). Akcje czy obligacje to tak naprawde prawa (przede wszystkim do przeplywow finansowych, ale takze np. do glosowania na WZA), gwarantowane przez polskie przepisy (patrz konstytucja i KSH). Przedmioty wirtualne gwarantuje w tym przypadu Blizzard, przy czym dodaje do tego szereg zastrzezen. Jesli uwazasz Blizzarda i jego zapisy za rownie wiarygodne co np. polskie przepisy prawa (ktore w Polsce sa zwierzchnie wobec wszystkiego co Blizzard moze wymyslic) to rzeczywiscie nie ma roznicy cyz nabedziesz akcje na GPW czy nowy miecz w Diablo3.
“Reamde obsysa, naprawdę. Jest żenująco słabe”
Reamde nie obsywa, naprawdę. Nie jest żenująco słabe. Moim zdaniem.
@henio
dopóki państwo i jego gospodarka jako tako dają radę, masz rację. ale gdy pojawia się groźba bankructwa państwa albo hiperinflacji, to ta “gwarancja banku centralnego” przestaje mieć jakąkolwiek wartość. vide Grecja.
errata:
“obsywa” – “obsysa”, królestwo za edycję komentarzy.
Jeśli chodzi o REAMDE, to ja pozwolę sobie przy swoim zdaniu i zgodzić się z tą opinią:
“(…)book that represents a new kind of equilibrium in Stephenson’s literary canon: a book that is simultaneously as baroque as System of the World and as cleanly and crisply finished as Anathem. It is, in other words, a triumph, all 980 pages of it. ”
(…)
“Combine that with a cast of characters that, while recognizably Stephensonian archetypes, are nevertheless novel, likable, and complex, and you’ve got a powerful, magnificent book that is worth the sizable forests that will have to be demolished to commit it to paper, and the sizable lump that it will represent in your bag or briefcase while you finish it. Here’s a book that, all on its own, makes a hell of a case for buying an ebook reader, assuming you can find a DRM-free ebook edition. “
Z Grecja jest akurat sytuacja bardziej skomplikowana ze wzgledu na unie walutowa. Bank centralny Grecji nie ma prawa emisji euro – takie prawo ma wylacznie EBC (to on jest tym gwarantem). A gdy EBC dodrukowuje euro to inflacja rosnie nie tylko w Grecji, ale w calej strefie euro, wiec inne panstwa nie zgodza sie na dodruk. A Grecy wlasnie w euro wierza, wiec wyciagaja je z bankow, bo przy powrocie do drachmy ta waluta blyskawicznie straci na wartosci, euro te wartosc utrzyma. Drachma bedzie po prostu nowym srodkiem rozliczeniowym w Grecji i bedzie wtedy emitowana i gwarantowana przez Bank Centralny Grecji.
Wracajac do tematu – uwazam jednak, ze nabycie akcji czy obligacji to daleko pewniejsza inwestycja, jako ze istnieje ugruntowana droga do dochodzenia swoich praw. W przypadku Blizzarda pozostaje jedynie prawo konsumenckie, nie wiadomo w jaki sposob mozna by je bylo zastosowac do wirtualnych przedmiotow. Ale dosc juz o tym.
Krach światowy małymi krokami nadchodzi od lat kilku.
Od zarania dziejów człowiek próbował się unicestwić na milion sposobów i tyleż też razy jakimśKurwaMaćFartemGgłupim wychodził z tego cało.
Jak nie zajebie nas to cholerne słońce czy inna cholera z kosmosu to na bank w końcu dopniemy swego i unicestwimy się sami… tym czy innym sposobem.
Przelewanie prawdziwej kasy na wirtualne przedmioty (bity danych, wartych zawsze realnie $0,0) trwa od wielu lat. Największe firmy świata obecnie są TYLKO wirutalne, nie mają NIC, nic realnego, namacalnego, nic nie produkują, nic nie wytwarzają.
Dziś tak na prawdę od zagłady dzieli nas mały krok: “wyjąć wtyczkę”.
Zresztą… wszyscy w tym siedzimy po uszy, nasze ukochane gry też są chuja warte bo, to dobro wirtualne 😉
Chyba, że uznać wartość opakowania i wytłoczonej płyty… ale to już też powoli archaizm 😉
Produkujemy NIC (bity danych), sprzedajemy NIC, kupujemy NIC a ktoś na tym NICZYM zarabia grube miliardy dolarów niemających pokrycia w towarach 😉
– to się MUSI źle skończyć.
A z tymi opisanymi przez Kubę cenami w sklepie DIII to jakich k… chory żart IMHO 😉
(choć historia jest też ciekawa jak np. kupowanie wirtualnych terenów w jednym z MMOGÓW za grube REALNE miliony $$$ – kilka lat wstecz [kto się interesuje to wie o którą grę chodzi]).
My się nie obudzimy już niestety z tego szaleństwa, wojny to jest przy ludzkiej głupocie PIKUŚ 😉
“Jak można płacić za przedmioty w grze?”
A jak można płacić za kilkaset tys. linijek niematerialnego kodu?
Wystarczy, że przedmiot w grze potraktujesz jak usprawnienie zdobywania przedmiotów i złota, które następnie sprzedajesz za prawdziwą kasę i nagle te kilka pikseli za ktore zapłaciłeś te przykładowe 30 euro zamieniają się w narzędzie do pracy (zarabiania). Pytanie tylko czy to nadal jest “elektroniczna rozrywka”
Mam całkiem odmienne zdanie.
To jest rozrywka, tudzież szerzej przyjemność. Płacę, by się zadowolić i nie ma za bardzo znaczenia, czy wydaję tę kasę na wódę i dziwki, książki filozoficzne, dobre żarcie, czy może na parę przedmiocików w Diablo 3.
Laren X – cała ekonomia to jest umowa i wszysko jest warte dokładnie tyle, ile ktoś inny jest skłonny za to zapłacić. To czy coś produkujesz, czy nie, kompletnie nie ma znaczenia. Ważne jest tylko to, żeby były jasne przepisy (prawo), dzięki czemu sam system unika korupcji w stylu mafijnym.
Jak narazie 25EUR do przodu 🙂
Fajnie sobie napierdalać i sprzedawać itemki za kase.100zł piechotą nie chodzi a zawsze na browarki się uzbiera 🙂
Chamski ad, mam nadzieję, że nie przeszkadza (a jak tak, to zmoderujcie).
Notkę zrobiłem w tym temacie, bo mnie irytuje święty oburz: http://zuomot.blox.pl/2012/06/Kasa-kasa-kasa.html
zapraszam 🙂