Wydarzyło się w Polsce wydarzenie. Ktoś kupił w sklepie grę Resident Evil 6, podczas gdy oficjalna premiera tej gry dopiero za 5 czy 6 tygodni. Nie wzrusza mnie specjalnie ten tytuł (bo to japońskie dziwadło), natomiast wzrusza mnie nad wyraz reakcja polskiego dziennikarstwa.
Wszyscy, którzy położyli łapki na tych kilku kopiach RE6 bowiem robią wszystko, żeby tego zgniłego jaja nie dotykać – zapewne pod wpływem interwencji Cenegi. Czytałem już, że recenzji z tego builda nie będzie, bo wydawca sobie nie życzy, czytałem również, że współpracownik pewnego bloga, który to współpracownik kupił grę i wstawił ją na Ebay (trudno mu się dziwić, Modern Warfare 3 na tydzień przed premierą poszło za kilka tysięcy dolarów), został ze składu autorów bloga usunięty.
Niestety we współczesnym świecie mediów jest tak, że synergia dziennikarzy i reklamodawców jest porażająco silna. Nie mówię już nawet o karach typu niewysyłanie niewygodnym mediom gry do recenzji, zmuszanie ich do własnoręcznego zakupu gry czy też blokowanie wysyłki materiałów – a byłem obiektem i jednego, i drugiego, i trzeciego sposobu (oraz piętnastu innych), gdy jeszcze szefowałem axlowym pismom o grach.
Metody były najrozmaitsze i skłamałbym, gdybym powiedział, że się przed wszystkimi obroniłem – czasem trzeba było się ugiąć i zgodzić się na coś, co człowiekowi nie do końca w sercu grało. Natomiast jak oni mnie tak, to ja ich podobnie. Obawa przed utratą reklam oczywiście była, ale moje pisma na reklamach się przesadnie nie opierały, więc i kozakowanie mogło się odbywać na nieco wyższym poziomie (kwestia “nie wyślę Wam gry” była zawsze zbywana śmiechem, bo co jak co, ale grę w sklepie to ja sobie potrafię kupić). Nie zapomnę rozwścieczonego telefonu od niemieckiej pani z Activision, która syczała na mnie, że nie wyśle mi gry (za to wyśle na mnie siedem plag egipskich), bo napisałem niepochlebną opinię o misji No Russian z Modern Warfare 2. Koniec końców obrażona rzuciła słuchawką i gry oczywiście nie wysłała. Pamiętam też zdziwienie paru PR-owców, którym się nagle embargo na jakiś materiał rozsypało, bo postanowiłem o czymś napisać.
W branży zawsze najlepiej działało udawanie głupka, skutecznie chronione prawem prasowym. Skąd mieliście materiały? Z internetu/znaleźliśmy/kupiliśmy od freelancera (to ostatnie w kwestii embarga na jakieś materiały z eventów). I rozmowa się kończyła na tym właśnie. Zawieszenie, jakże potrzebne w z definicji korupcjogennym układzie dziennikarz-PRowiec, działało jak złoto.
W międzyczasie jednak media słabły, a PR rósł w siłę i efekt mamy widoczny dzisiaj. Ktoś kupił Resident Evil 6. A teraz nikt o tym nie chce napisać, bo się boi, że go więcej nie wyślą na event, pominą przy rozdawaniu wersji preview, zmuszą do kupienia revki w sklepie.
Panowie i panie dziennikarze i dziennikarki. Miejcie trochę więcej odwagi. A jeśli nie będziecie jej mieli, to przynajmniej zdobyliście ważną nauczkę na przyszłość: nie pucować się, gdy się coś gdzieś ciekawego znajdzie.
Od razu mówię – ja bym z tego Resident Evila 6 robił recenzję, poradnik i okładkę. Oczywiście nie mówiąc o tym PR-owcowi, bo co go to obchodzi.
Cubi, napisałeś się, a pominąłeś fakt, że Capcom oficjalnie twierdzi, iż gry są kradzione. Nie wiem, na ile to ściema (o ile taka firma może sobie na to pozwolić), ale jeśli zachodzi chociażby takie podejrzenie, to facet, który próbuje sprzedać ten tytuł jest paserem. Przed ujawnieniem tego faktu była to kwestia etycznych rozważań, takich jak Twoje, ale w tym momencie również chłopaki z enplusa powinni (zakładając trochę nadgorliwe działanie zgodnie z literą prawa) udać się na najbliższy posterunek, zgłosić gdzie nabyli, a następnie czekać, aż specjalna jednostka uderzeniowa skontaktuje się ze sprzedawcą, Capcomem i rozwiąże zagadkę we współpracy z Interpolem. Tak by było w idealnym świecie 😉 Mogli się nie wychylać, zrobić filmiki, poradniki, strategie, na bossów, sekrety, recenzję, okładkę i cholera wie, co jeszcze. Jednak wciąż mają zajawkę, nie wytrzymali i pochwalili się. I są fair, bo nie ujawniają nawet, od kogo kupili.
Ale jak widać nie tylko ich kopia wypłynęła, a znowu na świecie słowa Polak i złodziej padają obok siebie 🙁 Tymczasem śledztwo trwa: http://bit.ly/Sb2nij
Szkoda że tego RE6 nie kupił jakiś mały portalik, co i tak nic od nikogo nie dostaje. Mieliby swoje 5 minut, branża i fani trochę zabawy, a PRowcy zawał. Przykra sprawa, ale dotyczy to nie tylko mediów związanych z grami, wiem to z autopsji. Niestety.
Właśnie o to chodzi, że kupił i mógł mieć swoje 5 minut (nawet zapowiadał recenzję w tym tygodniu), a właściwie nadal ma (vide link powyżej) – takie “5 minut”, że na cały growy świat rozsławił Polaków tym, że rzekomo kradzioną grę wystawił na aukcji.
A skąd miał wiedzieć, że to kradziona gra jest? Capcom potwierdził to dopiero dzisiaj, a on wystawił już w weekend.
“gra jest kradziona”, “arty są kradzione”, zawsze to samo.
Czy informacja ujawniona przez informatora wbrew prawu to coś, z czego można korzystać czy nie?
@Adam – nie mógł wiedzieć. Ale aukcję zakończył dopiero 3 godziny temu. Dobrze (dla niego?), że w ogóle, ale i tak się rozniósł smród 🙁
@Cubi – nie wiem, może tak, jak z nielegalnie pozyskanymi dowodami w sądzie 😉 Jak widzisz, tu zdania są podzielone i częściowo zgadzam się z Tobą. Zastanawiam się, czemu wydawca aż tak broni embargo, jeśli ta wersja nie jest w żaden sposób upośledzona. Bo jaki inny serwis/pismo nie dostanie eksluziwa? Bo nie mają żadnego NDA z posiadaczami tych kopii?
Nie ma moim zdaniem żadnego logicznego powodu. Innego niż “tak nie może być!!!!!”
Tzn. pewnie ktoś tam ma exclusive, ktoś tam ma podpisane NDA, może jest review event zaplanowany (i utopiona jest w nim spora kasa), powodów jest mnóstwo. Żaden z nich nie usprawiedliwia niepisania o RE6.
Moffat – Zresztą Capcom może powiedzieć, że to jest kradzione, ale póki co żadnych dowodów nie przedstawił. Nie przedstawił, ile sztuk poszło, skąd i kiedy – czyli możliwe jest, że wydawca ściemnia, żeby powstrzymać handel i przy okazji zablokować ewentualne recki/materiały (co z tego, że pierwsza recka, skoro, używając terminologii Capcomu, gra “kradziona” – mało to profesjonalne, prawda?;), a tak naprawdę płyty przez czyjąś pomyłkę wyfrunęły.
Bardzo dobry tekst. Podsumowuje sytuacje, ktora nie tylko dotyczy tematow growych, ale calego dziennikarstwa w ogolnosci. Ulegli, skorumpowani gifciorami pisza co i jak PRy chca. Tak byc nie powinno.
A najsmieszniejsze jest to, ze jak sie wypomni dziennikarzom growym, ze lataja na pasku PRowcow i dzialu reklamy to jest swiete oburzenie, ze jak to oni sa przeciez uczciwi 🙂
Nie mogl wiedziec, ze gra jest kradziona? Wyglupiacie sie czy jak? Dziennikarz growy wiedzial kiedy gra wychodzi, zreszta kiedy wystawil ja na targowisku za kosmiczna cene, to chyba wiedzial co i jak? Powinni go odwiedzic smutni panowie w mundurach i ustalic skad mial kradziony towar, a sama gre skonfiskowac, zreszta tak samo jak w tym sklepiku.
Nastepnym razem zaczna torrenty sciagac, jak gra “wyjdzie” na nich wczesniej i beda pisac z nich recenzje, takie rzeczy trzeba tepic.
Osobiście w zadzie mam ten tytuł. Fanem nigdy nie byłem, ot nie moja dziedzina. Jednak wku***a mnie lekko nagonka “złodzieja”. Bo niby Polak wpadł do siedziby Capcomu, czy tam tłoczni z workiem na plecach i się poczęstował. Gra na pare miechów przed premierą to złodziejstwo, sprzedawanie gier za 200 zł+ per kopia już nim nie jest. Fakt it.
W kwestii tej gry (okładki) kojarzy mi sie tylko “what has been seen, cannot be unseen” 😀
Kuba dwie sprawy – towar rzeczywiście został ukradziony, oraz pisać możesz zawsze o czym ci się podoba, ale na dłuższą metę IMO nie warto łamać gentleman’s agreement, o NDA nie wspominając.
Dziwie sie, że osoba z takim doświadczeniem odwracając kota ogonem pisze takie bzdury.Oczywiście nie pisze o naciskach etc bo nie to jest clue sprawy, ale wyłącznie o samym tytule i sytuacji w której sie znaleźliśmy.Tak My bo kradzieży dokonano w Polsce (nie mogę podać detali ale uwierzcie mi miała miejsce).Pojawia sie jak tu ktoś napisał smród na cały Swiat, gdzie znowu w Polsce kradna (nawet jak ktoś nie uwierzy z Was, że kradzież miała miejsce to i tak przecież nie istotne bo smród sie po świecie rozniósł). Nawet jak w tym przypadku zgodnie z sugestią powyższego tekstu ktoś cokolwiek z tytułem zrobi to i tak nie zmienia faktu ze został paserem + jeszcze kilka pewnie znajdzie sie paragrafów (część osób odsprzedawała kopie) etc.Granie głupka tu nic nie da, no ale mogę się mylić i prawo polskie spojrzy na takiego delikwenta przez pryzmat owego “głupka” wydając werdykt.
Niestety w takich sytuacjach, powtarzam tracimy my wszyscy Polacy, a czytając komentarze na portalach i takie artykuły podsumowujące określone sytuacje napisane przez doswiadczone osoby, nóż w kieszeni sie otwiera i pozostaje tylko rozpacz.
Warto wydając werdykt mieć jakieś pojęcie a nie domniemania i przypuszczenia.Dobrze, widząc po komentarzach powyżej, że przynajmniej spora część osob ma bardziej racjonalne podejscie do tematu.
amen
Oj ja bym nie brał tego tak osobiścię. Na całym świecie zdarzają się takie wpadki, nie tylko w Polsce. Nie przesadzajmy, że będzie miało to wpływ na pogorszenie wizerunku Polaków za granicą.
Cenega nie ma jakiegokolwiek interesu, jak i prawa, by zmusić jakiekolwiek medium do usuwania informacji o ukradzionych grach.
Niestety nie pomoże zarówno nam, jak i naszym konkurentom, budować pozytywnego obrazu Polski wśród wydawców, których reprezentujemy. A jest on istotny przy podejmowaniu przez nich decyzji o inwestycjach, takich jak chociażby loklizacja.
Rozpowszechniasz nieprawdę na podstawie swoich domysłów i nie mając na to dowodów, co jest nie tylko nieetyczne, ale i naruszeniem prawa tego kraju. Proszę przestań to robić. Dziękuję z góry.
eSanity (Cenega)
@eSanity
Łohoho! Widzę, że Cenędza nadal jest w formie!
Niezły flame się rozpętał, aż się ciśnie “more drama please”.
Akurat brak lokalizacji mnie zawsze cieszy, bo te zazwyczaj robione są znacznie poniżej oryginalnego poziomu.
Pisanie o “ukradzionej” grze mogę zbyć jedynie uśmiechem, sorry. Wierzę na słowo (w sensie teraz wierzę na słowo), i dlatego właśnie w tej sytuacji nikomu bym o tym RE6 nie powiedział, żeby nie stwarzać wydawcy (reprezentowanego w komentarzach już przynajmniej przez dwie osoby, odpowiem im poniżej) okazji do autorytarnych stwierdzeń “gra jest kradziona, więc jesteś przestępcą, dziennikarzu”.
eSanity –> Cenega ma bardzo duży interes w usuwaniu informacji o kradzionych grach, jeśli tych gier nie ma jeszcze w sprzedaży. Zmuszać Cenega prawa oczywiście nie ma, natomiast ma środki do wywierania nacisku i zaprzeczanie istnieniu takich środków jest bezcelowe. Przecież obaj doskonale wiemy, że wystarczy jeden telefon do medium, które RE6 ma swoich łapkach, żeby to medium nie napisało o RE6. Powiem więcej – gdybym ja miał to RE6 w łapkach jako redaktor naczelny i gdybyś Ty wiedział, że je mam, i gdybyś do mnie zadzwonił z prośbą (której nawet nie musiałbyś podpierać groźbą, bo ja bym wiedział, co masz na myśli), abym nic z tym RE6 nie robił – to bym nic nie zrobił.
Uważałbym z kategorycznym pisaniem o rozpowszechnianiu nieprawdy i naruszaniu prawa, bo takie pisanie to broń obosieczna.
Co do budowania pozytywnego obrazu Polski wśród wydawców, to cóż – Wasza w tym głowa, żeby w sytuacji kryzysowej (takiej jak, dajmy na to, zaginięcie paru kopii produkcyjnych RE6 i objawienie się ich w sklepie, który sprzedał je ludziom na fakturę/rachunek) nie pomstować na tych złodziei Polaków, tylko ją ugłaskać w Capcomie. Dziennikarza w ogóle te sprawy nie powinny obchodzić.
roos –> to jest dokładnie to, o czym jest ten tekst, i masz rację. Nie opłaca się łamać gentleman’s agreement (że o NDA nie wspomnę), bo potem są tego przykre konsekwencje. Robotą dziennikarza natomiast powinno być jak najsilniejsze unikanie gentleman’s agreement.
Abstrahując już w ogóle od tego, że w Polsce “RE6 nikogo”.
Jeszcze słówko dygresji:
“Capcom twierdzi, że gry są kradzione” wydaje się być lekiem na całe zło. Czyli – dla dystrybutorów ważna informacja – gdy następnym razem MM wystawi Wam gry na półki w poniedziałek, mimo że premiera jest w piątek, posłużcie się tym wytrychem, “gry są kradzione”.
Tak, wiem, gentleman’s agreement.
Chyba nie do końca łapię analogię.
MM nie wystawi na półki niemieckich gier, przyniesionych do sklepu przez pana Mieczysława z Wągrowca.
Nie wystawi, skoro Ty jesteś jedynym dostawcą, to prawda. Natomiast jeśli jakiś sklep zaopatruje się w jakimś źródle (wejdźmy na Allegro, od tego zacznijmy), to zupełnie spokojnie przedpremierowe aukcje można zgłaszać jako kradzieże.
Ano można, jeżeli gry zostały ukradzione, tak jak to miało miejsce w przypadku RE6.
Nikt o zdrowych zmysłach nie wystawi gry kupionej w papierowej torbie od Mietka z Wągrowca miesiąc przed premierą.
Kwestia kradzieży, jak pisałem już ze trzy razy, jest deklaratywna. Może ukradli to RE6, może nie.
Zmysły sprzedawcy nie powinny dziennikarza interesować.
Czy ta “kradziona”, pudelkowa wersja RE6 stanie sie po swiatowej premierze gry legalna, czy nie?
A zgłosił w ogóle Capcom oficjalnie kradzież czy tylko pieprzą w mediach, bo to wiele zmienia. Kupując w sklepie na paragon mam prawo zakładać że kupuje produkt legalny, data premiery jest kwestią ustaleń między wydawcą a sprzedawcą, pojawiały się gry tydzień przed premierą równie dodrze mogą się pojawić miesiąc przed, nieważne kto popełnił błąd dziennikarz ma prawo ten błąd wykorzystać. Dziennikarze powinni działać przede wszystkim w interesie czytelników nie wydawców.
OK to jeszcze powiedz mi która wersja obowiązuje o 15:07:
>Od razu mówię ? ja bym z tego Resident Evila 6 robił
>recenzję, poradnik i okładkę. Oczywiście nie mówiąc o tym
>PR-owcowi, bo co go to obchodzi.
>Powiem więcej ? gdybym ja miał to RE6 w łapkach jako
>redaktor naczelny i gdybyś Ty wiedział, że je mam, i
>gdybyś do mnie zadzwonił z prośbą (której nawet nie
>musiałbyś podpierać groźbą, bo ja bym wiedział, co masz na
>myśli), abym nic z tym RE6 nie robił ? to bym nic nie
>zrobił.
Cubituss:
1. Proszę nie wkładaj mi w usta słów (?zaprzeczanie posiadaniu środków zastraszenia?), których nie wypowiedziałem, bo wygląda to jak manipulacja czytelnikami.
2. Bardzo proszę byś jako gospodarz (i ze względu na obowiązki portalu wynikające z ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną) uczulił czytelników na to, że ubliżanie nam poprzez przekręcanie nazwy firmy, jest nie tylko nieładne, ale stanowi naruszenie naszych dóbr osobistych czyli prawa. Nie zamierzamy go egzekwować, lecz prosimy o jego przestrzeganie.
3. Dziękuję za wyjaśnienie naszej roli w budowaniu wizerunku Polski. Tak właśnie robimy, o czym pisałem w poprzednim poście.
4. Zawsze staramy się minimalizować szkody zarówno nasze, jak i naszych partnerów (w tym portali, które łamią je, zapewne nieświadomie, publikując materiały naruszające własność intelektualna firmy Capcom). Działamy jednak zawsze w ramach prawa.
5. Informacja podana do publicznej wiadomości przez firmę taką, jak Capcom musi być oparta na solidnych podstawach. I nie chodzi tu o japoński honor (który jak zapewne wiesz jest w ich kulturze ważniejszy niż wszystko inne), lecz tytuł inwestorów do dochodzenia odszkodowania (niekoniecznie finansowego) od zarządu za kłamstwo. Zapewne kradzież została zgłoszona policji i być może doświadczony (bez ironii!) dziennikarz taki, jak Ty to potrafi zweryfikować.
6. Łączysz 2 osobne tematy:
a. wystawienie gier na półki przez premierą przez sieć (co jest problemem, bo nasi klienci oczekują równych szans w sprzedaży gry i naszą rola jest je zapewnić)
b. sprzedaż gier, które jeszcze nie zostały przyjęte na magazyn wydawcy
7. Wyjaśnij proszę mi, jakiż mamy mieć interes w tuszowaniu sprawy skoro nie jesteśmy jej stroną, a gry zostały ukradzione zanim trafiły one na magazyn wydawcy/Capcom?
Jeżeli są to oficjalne słowa przedstawiciela jednego z wydawców:
>2. Bardzo proszę byś jako gospodarz (i ze względu na
>obowiązki portalu wynikające z ustawy o świadczeniu
>usług drogą elektroniczną) uczulił czytelników na to,
>że ubliżanie nam poprzez przekręcanie nazwy firmy, jest
>nie tylko nieładne, ale stanowi naruszenie naszych dóbr
>osobistych czyli prawa. Nie zamierzamy go egzekwować,
>lecz prosimy o jego przestrzeganie.
To ja osobiście będę głosował portfelem i w niektóre gry już nie zagram. Dziękuję.
roos -> obie jednocześnie.
Dalsza dyskusja z mojej strony wieczorem.
Czyli zrobiłbyś poradnik i go nie zrobił.
OK.
roos -> C zrobilby poradnik, gdyby wydawca nie wiedzial, ze C ma RE6. Gdyby wydawca dowiedzial sie, ze C ma RE6 i poprosilby, aby ten siedzial cicho “zadnego poradnika, if you know what I mean”, to C siedzialby cicho.
Gro: Przykro mi, że tak to odbierasz. Proszę jedynie o poszanowanie prawa i kultury podczas dyskusji.
Dzięki 🙂
Moim zdaniem gra kompletnie nie warta świeczki a Kubi po prostu napisałby na GG do Konrada z pytaniem “WTF?”, no ale poteoryzować można 😉
Moim zdaniem jak raz nie masz pojęcia o czym piszesz 😉
eSanity –>
Ad. 2 – raczysz chyba żartować w tej kwestii. Dobrze znam casusy o obrażanie w komentarzach, ale tutaj już przesadzasz.
Ad. 4 – nigdy inaczej nie twierdziłem
Ad. 5 – wspaniały akapit. A teraz przyłóż go do raportowania przez poważne instytucje bankowe zerowych problemów ze złymi kredytami tuż przed upadkiem Lehman Brothers. Pracą dziennikarza nie jest weryfikacja, czy aby materiał, który posiadł, nie jest przypadkiem nielegalny – w takim wypadku musiałbym przy każdej promce i przy każdej wersji preview (nierzadko wypalanej na płycie DVD) urządzać wielkie dochodzenie, czy to aby nie jest nielegalne.
Ad. 6 – jak już pisałem, dziennikarza nie powinna interesować różnica między punktem a i b.
Ad. 7 – oczywiście, że jesteście stroną. Jesteście reprezentantem firmy, której gra została sprzedana 6 tygodni przed premierą na tego własnym terenie. Masz oczywiście prawo uważać, że to nie Wasza sprawa, ale mnie to dziwi.
łahaha… przypomniały mi się Przygody kanoniera Dolasa 😉
Cubi bez obrazy, ale jeżeli cię to dziwi to znaczy że się nie zastanowiłeś jak powstaje pudełko z grą 😀
roos, różne są szkoły PR-u, zdaję sobie z tego sprawę – jedna zakłada uprzejmą obojętność i ma prawo mnie to dziwić 😀
@ eSanity
“Przykro mi, że tak to odbierasz. Proszę jedynie o poszanowanie prawa i kultury podczas dyskusji.”
Bo jak nie, to też zaczniecie straszyć go sądem? Wiem, wiem, “nie zamierzacie go (prawa) egzekwować, ale… .
Moja (całkiem bogata) kolekcja gier o tytuły Cenegi również raczej już się nie powiększy. Na szczęście Steam (którego do tej pory starałem się unikać) jest dobrą alternatywą.
Glottis: Proszę traktuj moje wypowiedzi literalnie i nie interpretuj ich, by szukać awantury. Dziękuję.
“Bardzo proszę byś jako gospodarz (i ze względu na obowiązki portalu wynikające z ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną) uczulił czytelników na to, że ubliżanie nam poprzez przekręcanie nazwy firmy, jest nie tylko nieładne, ale stanowi naruszenie naszych dóbr osobistych czyli prawa. Nie zamierzamy go egzekwować, lecz prosimy o jego przestrzeganie.”
(słowo klucz:) Insynuujesz właścicielowi bloga, że możecie narobić mu problemów (natury prawnej), jeśli – mówiąc kolokwialnie – nie będzie trzymał za mordę swoich czytelników i jeszcze masz pretensje o moją czy @gro rekację. Skoro “nie zamierzacie go egzekwować”, to po co w ogóle o tym wspominasz?
Literalnie to ja mogę traktować instrukcję obsługi mikrofalówki, więc takie rady zachowaj prosze dla siebie.
Ad 2. Nie przesadzam. Uważam, że przekręcanie nazwy Cenega w sposób obraźliwy nie powinno być przez Ciebie pochwalane.
Ad 4. Dziękuję. Doceniam opinię.
Ad 5. Znowu nadinterpretujesz moja wypowiedź.
* Nigdy nie twierdziłem, że rolą dziennikarza (lub klienta!) jest weryfikacja otrzymanego materiału/towaru. Za to wg. mnie odpowiada sprzedający/dostarczający, choć prawo stanowi inaczej (paserstwo) jakkolwiek może nam się to nie podobać.
* Twierdziłem natomiast, że każdy dziennikarz powinien się starać (!) zweryfikować czy firma Capcom kłamie zanim zarzuci się im kłamstwo. Na przeciwnym biegunie tego podejścia jest wzajemnie oskarżanie się o mieszkanie z kozą. 😉
Ad 6. Jak wyżej:
* Dziennikarza nie powinien odpowiadać za pochodzenie towaru, jeśli nabył go ze źródła, które nie jest powszechnie znane z kradzieży. Choć prawo stanowi tu inaczej i trudno z tym dyskutować.
* Dziennikarz nie powinien zarzucać komuś kłamstwa na podstawie własnych domysłów.
Ad 7. Sprzedaż kilkunastu sztuk gier raczej nie wpłynie na sprzedaż RE6 w Polsce, więc dlaczego mamy kogoś zmuszać do zatajenia prawdy? Mleko się wylało i nikt tego nie zmieni.
Glottis: To była prośba, nie rada. Znowu przekręcasz moje słowa. Proszę przestań.
Glottis: A wspominam, bo takie mam oczekiwania wobec profesjonalistów, którzy ten portal prowadzą. Prośba o respektowanie prawa nie powinna spotykać się z krytyką.
Nie odpowiadaj na zarzuty, czepiaj się szczegółów.
Erystyki nauczał cię J. Kurski?
Ty piszesz o prośbie, ja tu widzę subtelne grożenie palcem. Ale oczywiście to ja nadinterpretowuję.
BTW
Powyższego posta napisałem jeszcze przed przeczytaniem twojej (drugiej) odpowiedzi.
“Panie” eSanity (pomijając, że ‘topic’ mam głęboko do dupie [ujmując rzecz konkretnie]), to wyobraź “Pan” sobie, że to prywatny blog, prywatnej osoby, dla prywatnych odbiorców (co więcej dla specyficznego i konkretnego grona odbiorców).
To co jest tu pisane nie podlega, weryfikacji nikogo poza autorami wypowiedzi (w treści bloga oraz w komentarzach).
Jesteśmy dorosłymi, wolnymi (zapewne w ograniczonej formie żyjąc w PL) ludźmi. Na grach większość z nas zjadła zęby i nie tylko, znaczna część z nas to też profesjonaliści z branży.
Zapytam więc w prost… na jaki, ciężki chuj piszesz tutaj swoje bzdurne wypociny, moralizujesz gawiedź oraz co najlepsze na jakiego wała “prosisz” autora bloga, aby trzymał za mordę swoich czytelników (i przyjaciół w części zarazem)?
Jesteś albo obłąkany albo urwałeś się z choinki.
KAŻDY ma prawo do wolnej wypowiedzi, KAŻDY ma prawo do swojego zdania i do własnego punktu widzenia – przynajmniej teoretycznie i odkąd przestaliśmy być kontrolowani przez komunistów (czasy zapewne które przesikałeś w pieluchy).
Zlituj się więc “panie” eSanity i odpuść sobie, bo ani nic dobrego nie ugrasz, ani niczego nie polepszysz… jedyne sobie i firmie którą tutaj nam reprezentujesz narobisz tonę gówna na głowy.
Pouczać możesz jedynie siebie a przed wkładaniem kija w mrowisko radziłbym 100 razy się DOBRZE zastanowić.
Cubbitus pytał (chyba):
“Czy informacja ujawniona przez informatora wbrew prawu to coś, z czego można korzystać czy nie?”
Oczywiście że można tajemnica firmowa/państwowa/sądowa/spowiedzi:) itp dotyczy osoby która jest zobowiązana jej chronić, gdy wycieknie dziennikarz (i zwykły obywatel też) możę z nią zrobić co zechce
Czepiacie sie. eSanity zlozyl serdeczna, kolezenska prosbe do gospodarza bloga w kwestii przekrecania nazwy jego firmy. Jesli dobrze pamietam, jego slowa po odwinieciu bawelny brzmialy: Nie zmuszaj mnie, zebym polamal ci nogi.
Wow. Jesli pan esanity to nastepca konrada, to wspolczuje cenedze nowego prowca 🙂 a generalnie wspolczuje pracownika, ktory w dwa wpisy narobil sobie (i swojej firmie) tylu wrogow.
Glottis: Jesteśmy pragmatykami.
1. Groźba (nawet subtelna) bez wprowadzenie jej w czyn przestaje być groźbą, czyli nie ma sensu.
2. A mówiąć dalej hipotetycznie: gdyby nią była i gdybyśmy chcielibyśmy ją wprowadzić w życie, to nie chwalilibyśmy się tym na forum, bo to też bez sensu.
Mam nadzieję, że to Cię przekona, że nie bawię się w subtelności.
Zooltar: Sprecyzuj proszę, co takiego złego napisałem.
Panie esanity – podstawa dobrej komunikacji jest dopasowanie kodu do rozmowcy. Jesli wchodzisz pan miedzy stare, wylysiale i siwe wilki (nerdulfy mozna by powiedziec), to nie zaczynaj od smiesznych narzekan o tym ze ktos nazwe firmy przekreca, a tymbardziej nie dodawaj ze jest to karalne (choc wy, laskawie, nie bedziecie prawa egzekwowac). Bo nawet jesli gdzies w twojej wypowiedzi przebijaja sie zdbla sensu, to w tej chwili nie maja one juz zadnego znaczenia w swietle twej nafukanej, gburzej i ultrapowaznej postawy.
No i na koniec – jesli grozba, nawet subtelna, bez wprowadzania jej w czyn, jest bez sensu, to na cholere piszesz pan posty bez sensu? Bo ze grozba byla to widza wszyscy
Laren X:
1. Szanuje prywatność, ale ten blog jest ogólnodostępny
2. Nie kwestionowałem w swoich wypowiedziach (i nadal nie kwestionuje) wolności wypowiedzi. Wolność wypowiedzi nie oznacza jednak wolności do łamania prawa.
3. Odpowiadam ponieważ:
a. Wolności wypowiedzi to też moje prawo (którego bronisz i równocześnie zabraniasz, co może być odebrane jako podwójna moralność)
b. Moim obowiązkiem jest reagowania, gdy ktoś narusza nasze dobre imię na podstawie własnych domysłów i/lub niechęci do Cenegi
c. Konsekwencje ignorowania takich przypadków są gorsze niż obrona naszych praw
Zooltar:
1. Z szacunku do Was, osób czytających i samego siebie nie chciałbym dopasować kodu rozmowy do niektórych (!) odpowiedzi.
2. Powody, dla których piszę, wyjaśniłem Leren?owi X
esanity – Obawiam sie ze niezamierzenie popadasz w smiesznosc. No ale nie moja morda, nie moje buraczki 😀
Człowieku, nie bardzo rozumiem dlaczego brniesz w to gówno dalej[?].
Piszesz peany, powołujesz prawo, moralizujesz, etc..
– WEŹ SIĘ … OGARNIJ!
Piszesz o obowiązkach i bronieniu firmy – zobacz sam, ILE to nienawiści wywołałeś nie tylko do siebie ale do ‘bronionej’ firmy. Twoja postawa oraz forma są absolutnie źle dostosowane do odbiorców i miejsca (to zapewne brak doświadczenia) – tego się nauczyłeś na UW?
Pouczasz ludzi, którzy mają grubo ponad 30 lat, siedzą tutaj “w swoim sosie” (mam nadzieję, że metafora zrozumiała), piszą sobie na luzie, bez skrępowania żadnymi kretyńskimi wymysłami i zbędnymi ideologiami…
A Ty sobie tutaj przyłazisz, grozisz paluchem, wymachujesz protekcjonalną formą treści, starasz się ugrać więcej niż potrafisz i podskoczyć wyżej własnej dupy.
Mimo tego, że już po pierwszej wypowiedzi widziałeś, że absolutnie źle trafiłeś i źle się do tego zabrałeś to brniesz w to dalej.
Tekst Cubitussa, absolutnie nic nikomu nie szkodził, do czasu jak się nie pojawiłeś a co gorsza Ty sam zrobiłeś z niego czarno-piarową broń przeciwko Cenega.
Piszesz o konsekwencjach … tak, z pewnością będą i mam nadzieję, że dorosłeś, aby przyjąć je na klatę.
Laren X: Cóż pozostaje nadzieja, że są osoby mnie emocjonalnie podchodzące do życia, które nie zgodzą się (choć w części!) z tym co piszesz (zarówno w formie jak i w treści). A tym samym coś z tego co napisałem zostanie przyjęte do wiadomości.
Pozdrawiam,
eSanity
@eSanity
“Ma gavte la nata” jak mawiał Belbo.
A tak konkretniej kto i w jaki sposób “ubliżał firmie Cenega poprzez przekręcanie jej nazwy” bo jakoś nie mogę znaleźć?
@Rahvean – z tego co widzę, to tylko Sett użył powszechnie obecnego w polskim internecie “przejęzyczenia” nazwy Cenega.
Żeby uprzedzić odpowiedź – tak, powszechnego, wystarczy poczytać fora, że o popularnych streamerach nie wspomnę.
Jest dużo słów powszechnie używanych, które nie przestają przez to być obraźliwe. Zapewne nie chciałbyś by Cię nimi opisywano oraz by gospodarze portali na to pozwalali. Nam się to nie podoba i będziemy reagować.
Nie był to też jedyny powód, dla którego zabrałem głos.
Ale może już czas zakończyć już dyskusje, bo chyba wszyscy już wszystko powiedzieli.
Więc miłego dnia życzę,
eSanity
@eSanity – ja nie neguję tego, że pewne słowa są obraźliwe. Mój pierwszy komentarz dotyczył gróźb z twojej strony, które są po prostu śmieszne, pomimo tego, że jesteście “pragmatykami” i nie zamierzacie tych gróźb realizować. Tak samo można tłumaczyć się z gróźb karalnych przed sądem, że nie chciało się ich zrealizować, a pomimo tego ponieść konsekwencje. A wystarczyło po prostu powiedzieć, że nie życzysz sobie takiego określenia i na tym skończyć. Widocznie musiałeś pogrozić palcem, a skutki są jakie są – macie przynajmniej dwóch klientów mniej. Wiem, wiem, dwóch klientów to pikuś i kropla w ich morzu…
Nędza jest słowem obraźliwym?, a może jest słowem obraźliwym tylko gdy ktoś używa go w stosunku do was. Czy jak napisze że piłkarze zagrali “nędznie” (w mojej opinii, chociaż chyba nie tylko) to obrażam piłkarzy?
eSanity, weź się człowieku opanuj, bo korci mnie jak cholera, żeby podesłać tego linka Nieszporowi, albo Chyrzyńskiemu i skończyć twój krótki żywot następcy Koko.
Piszesz takie głupoty, że nie ma nawet jak ci odpowiedzieć. Ty na pewno jesteś z Ceni, czy to jakiś czarny PR jest?
A co do clue wpisu – pewnie, że powinna pójść recka, okładka itd, a jak Cenia, tudzież Capcom dygają wafla, to niech rekompensują zyski, jakie taki bombowy materiał redakcji może przynieść.
Podpowiedź dla eSanity – rekompensata idzie w cyferki z dużą ilością, może jakaś gierka na cover mount, albo exclusive?
No chyba, że jestesmy dobrym pijarowcem, się znamy i szanujemy, to wtedy można wykonać telefon i porozmawiać jak człowiek z człowiekiem (a nie pieprzyć głupoty, jak powyżej).
Zresztą w normalnych warunkach taki leszczyk sprzedałby taki materiał dalej do Axla, albo Bauera właśnie i miał to z głowy.
Znakomity suchar milordzie – z tekstem ze podeslesz to Nieszporowi albo Chyrzynskiemu – ubawilem sie setnie 😀
A ja bym się nie zdziwił gdyby to całe zamieszanie było umówioną akcją promocyjną gry. Dzięki wytworzonemu zamieszaniu masa ludzi przeczyta super extra newsy, a wydawca ma darmową reklamę. Ale trzeba przyznać, że pomysł jest dobry …
Łoooooo widzę że nieźle dajecie ognia. Groźby od PijaRowca, kradzione gry… Uczyniliście mój dzień pracy lepszym. Szczególne hugaski dla eSanity 😛
eSanity Cenędza Cenędza!
A może ktoś NAPISZE MAILA do partnerów Cenegi i wyjaśni im jak bardzo CENĘDZA jest żenującym wydawcą gier w PL i robiąsobie krzywdę współpracując z czymś takim?
Promocja? Duże słowo. I takie nawalanie się o kradzione gry w Niemczech??
http://uk.ign.com/articles/2012/09/03/capcom-sold-resident-evil-6-copies-were-stolen
Z chęcią zobaczyłbym recenzje z nich przed premierą od razu dobrymi z papierami od prawników (pojecie paserstwa znane jest chyba). Kto taki mądry i by przykozaczył? W Polsce każdy w Internecie, w gębie mocny, za kratami już pewnie mniej.
GF Wolf, wielu tak kozaczyło. Dziennikarza chroni art. 15 ustawy o prawie prasowym. Jak pisałem w samym tekście: zdrada tajemnicy państwowej to dopiero przestępstwo, a jednak są informatorzy i publikuje się informacje przez nich dostarczone…
Cubituss – art. 15, fakt jest przepisem jasno precyzującym tego typu kwestie. Jednak gdy istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa czy jawny współudział w paserstwie, pewnie na miejscu wydawcy zastanawiałbym się czy podjąć takie ryzyko.
Gry komputerowe to nie polityka, ekonomia i skandale. To nie “watergate”. Jest pewna trudność, bo serwisy newsowe o grach, nie są prasą (wtedy nie ma zastosowania art. 15) bo nie mają znamion periodyczności. Był w tej sprawie wyrok NS, w kwestii periodyczności (przy okazji odpowiedzialności na materiały na serwisie i pewnym forum, daleko poza grami komputerowymi w realnym świecie).
Przy grach komputerowych przydałoby się mniej kozaczenia. Za dużo jest kogutów, które myślą że pozjadały rozumy, a pozorna anonimowość ich dodaje im odwagi. Torrenty mylą z walką “o lepszą przyszłość”, gdy tak naprawdę chodzi tylko o pytatne lub wydawcy cyferki w klikalości lub czytelnictwie. Ślepy zaułek mediów, gdy czytelnicy szukają njusa a nie merytoryki. Moim zdaniem bezsensowne postępowanie.
Tylko tutaj docieramy, drogi Gruppenfuhrerze w czterech osobach, do absurdu polegającego na tym, że każdy nieuzgodniony tekst na temat gry nosi znamiona przestępstwa (“skąd macie grę?” – “nie powiemy” – “na pewno kradziona” – paserstwo).
Wyrok SN w tej sprawie faktycznie był, tylko wnioski były odwrotne do tych, które pamiętasz (pamiętacie?). Strona internetowa regularnie uaktualniana JEST periodykiem.
“1. Dziennikiem jest ogólnoinformacyjny druk periodyczny, a także przekaz za pomocą dźwięku oraz dźwięku i obrazu.
2. Przekaz za pośrednictwem Internetu, jeżeli spełnia wymogi określone w treści art. 7 ust. 2 pkt. 1 pr. pr., jest prasą a interwał czasowy w jakiej się pojawia determinuje to czy jest to dziennik w rozumieniu art. 7 ust. 2 pkt. 2 pr. pr., czy też czasopismo w rozumieniu art. 7 ust. 2 pkt. 2 pr. pr..
3. Dzienniki i czasopisma przez to, że ukazują się w formie przekazu internetowego nie tracą znamion tytułu prasowego, i to zarówno wówczas, gdy przekaz internetowy towarzyszy przekazowi utrwalonemu na papierze, drukowanemu, stanowiąc inną, elektroniczną jego postać w systemie on line jak i wówczas, gdy przekaz istnieje tylko w formie elektronicznej w Internecie, ale ukazuje się tylko periodycznie spełniający wymogi, o których mowa w art. 7 ust.2 pr. pr.
4. Prasy ukazującej się w Internecie nie wolno utożsamiać (z witryną internetową). Ustawodawca nie nałożył obowiązku rejestracji na strony czy witryny internetowe a objął tym obowiązkiem jedynie prasę, a ściślej rzecz biorąc dzienniki i czasopisma.”
@Cubituss
Polska to różne sądy i różne interpretacje przepisów które podajesz. Sądy niższej instancji swoje, SN swoje. W Polsce też jeśli pamiętasz nie ma prawa precedensowego. Więc nawet jest SN powie swoje (on też potrafi sobie zaprzeczać), to sądy niższej instancji i tak mogą stosować swoją wykładnię. To co jest nadrzędne w tym kraju, to konstytucja. Jest później pewna gradacja przepisów, idąc w dół.
SN… potwierdził, że prasa może być także wydawana w Internecie i wówczas podlega obowiązkowi rejestracji. Niedopełnienie natomiast tego obowiązku może rodzić odpowiedzialność karną. Powiedz mi który z serwisów internetowych i blogów dopełnił obowiązku? A jeśli nie jest to obligatoryjne… czy brak ISSN (brak rejestracji), nie wyklucza się z kręgu dziennikarskiego? Nie można być w ciąży i jednocześnie dziewicą. Trzeba więc dokonać wyboru czy jest się dziennikarzem i kryć się za art. 15, czy też kozaczyć omijając ten przepis.
Obowiązek rejestracji czasopism w sądzie został uznany za zgodny z konstytucją. Trybunał zwrócił przy tym uwagę, że ustawodawca może zabezpieczyć obowiązek rejestracji czasopisma sankcją karną.
Dalej:
Prawo polskie jest totalnie niespójne w tej sprawie, ale są przepisy K.K które są jednoznaczne. Mówią wprost, co oznacza współuczestnictwo w kradzieży – tj. paserstwo. Odnoszę to tylko do przypadku o którym tu mowa, kradzieży w Niemczech i paserstwie w Polsce, o czym pisała rzeczona firma Capcom. O innych przypadkach nie rozmawiam i nie chcę rozmawiać (nie mam tutaj wiedzy), bo jak i ty wiesz kończą się na opowieściach a nie na faktycznych krokach prawnych.
Jako ciekawostka.
Dzisiaj np. poczytać można o 212 k.k , paradoks co nie?
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sad-skazal-roberta-frycza-tworca-antykomorpl-winny,1,5246933,wiadomosc.html
W przypadku tej branży, możemy się chyba posiłkować tylko domniemaniami, bo żadnych na razie procesów o art. 15, 212 k.k nie było. Czekam na taki przypadek, może wreszcie artykuły i przepisy, o których piszesz @Cubituss zostałyby bardziej doprecyzowane w kwestii periodyczności, prasy i odpowiedzialności za słowa, artykuły oraz uprawnienia po stronie firm , osób czy też dziennikarzy. Zbyt dużo jest nadinterpretacji i naginania. Żaglowanie art. 15 do recenzowania z gier z torrentów czy z kradzieży z Niemiec gry (jak w tym przypadku), jak pewnie wiesz jest dobrą ucieczką w walce o bycie pierwszym, wyprzedzenie konkurencji. Bo i tak liczy się statystyka kliknieć czy ilość sprzedanych egzemplarzy. I nie mów że tak nie jest.
Dorabianie całej otoczki “wolności mediów” jest dla mnie słabe, przecież wszyscy wiem ze chodzi o wyścig kto pierwszy zrecenzuje, napisze i kto kogo przechytrzy. Interes jakiejś Cenegi jest tu 3 lub 4 rzędny bo wogóle się nie liczy.
Tworzycie tutaj jakiegoś dziwacznego MUD – Tekkena czy co[?] 😉
@Laren X
Dobre :))
Tak mi się jeszcze skojarzyło, gdy oglądam Al Jazeera i patrzę na tą dyskusję z perspektywy. Ciekawie jest mówić o “wolności prasy w recenzowaniu gier” i art.15. Jestem ciekaw jak wielu z tych co tu tacy mądrzy, ryzykowaliby tak jak ryzykują ludzie prowadzący blogi i media w Rosji, w Gruzji, krajach arabskich czy innych krajach z silną prezydenturą lub jednowładztwem. Dlatego “problemy” z recenzowaniem gier, wirtualne lincze co najmniej wydają się śmieszne w porównaniu z realnym światem i realnymi problemami.
GF Wolf
1. Tak to można każda dyskusję uciąć, bo przecież ludzie gdzieś indziej mają poważniejsze problemy, równie dobrze mogłeś sobie wejść na forum modelarskie i napisać coś w stylu “wy tu sobie samoloty składacie, a ludzie głodują”, jeśli uważasz że dyskusja jest głupia/błaha itp to po co w ogóle zabierać głos. Mamy ten luksus że żyjemy we względnie bogatym kraju i możemy się spierać o pierdoły.
2. Równie dobrze można twój argument odwrócić, no zobacz w Iranie blogerzy ryzykują śmiercią, a u nas redaktorzy boją się puścić materiał który pewnie jakąś grupę czytelników zainteresował, przyniósł rozgłos a ryzykują najwyżej przyczek w nos od Cenegi czy Capcomu. Oczywiście można też zadać pytanie czy w ogóle warto porównywać pismaków recenzujących gry/samochody/krzesła z tzw “poważnym dziennikarstwem”.
@Kolo
Napisałem w kwestii art.15. Powtórzę jeszcze raz, żaglowanie nim dla celów komercyjnych jest słabe. Niezależnie czy tu będziemy kopać w dupę EA, Capcom, Take2, czy polskie firmy CDP, Cenega. Taki miałem przekaz.
Pisze się tu o ryzyku, o zasadach, o “wolności mediów”. Słabe to w porównaniu z tym co pisałem, czy Ty piszesz. Życzyłbym sobie i chyba wszyscy tutaj, by więcej stawiano na merytorykę recenzji, materiałów o grach niż na wyścig kto kogo zrobi w bambuko, oszuka czy jak postraszy lub przykozaczy z recenzją. To nie ma żadnego związku z dziennikarstwem, i tym bardziej nie powinno być porównywane do normalności.