Blizzardowi się nie spieszy. Ich flagowy produkt zarabia takie góry hajsu, że jakiekolwiek przyspieszanie czegokolwiek nie ma najmniejszego sensu. Ale jednak spanie na górze pieniędzy to bardzo zły pomysł na ich spożytkowanie, o czym przekonał się niejeden smok, dlatego też firma powolutku odkrywa swoje karty – zazwyczaj nie chcąc niż chcąc, ale taki już urok ogłoszeń o pracę.

Bo właśnie w jednym z nich dział HR Blizzarda wygadał się, że trwają prace (nawet jeśli tylko przygotowawcze) nad konsolową edycją Diablo III. Akurat ta gra z całego blizzardowego portfolio najlepiej nadaje się do przeniesienia na pada, ależ jestem ciekaw, jak im to wyjdzie i jak się sprzeda! Popularność marki jest nieprawdopodobna, warto byłoby wreszcie zobaczyć coś konsolowego od Blizza. Chociaż przyznam się nieskromnie, że raz, jeden jedyny raz grałem w blizzardową grę konsolową i nie było to pierwsze Diablo, tylko grywalny (i totalnie beznadziejny) Starcraft: Ghost. Wtedy nie wyszło, teraz musi wyjść.

Drugim objawem przebudzenia Blizzarda jest produkcja własnego dota, czyli tego śmiesznego nowego gatunku gier, który wypączkował z moda do Warcrafta, a obecnie kosi jakieś nierealne pieniądze w postaci League of Legends oraz Heroes of Newerth. Blizz robi swojego dota (swoją dotę?) pod tytułem – zgadliście – Blizzard DoTA. Konkurencja nie śpi, Valve dłubie Dota 2 (tak pisane, żeby nie być posądzonym o naruszanie praw autorskich, niezły lol jest z tym ogólnie), ale to blizzardowy pewnie będzie popularniejszy, choćby tylko dlatego, że jest blizzardowy.

Tak więc firma rozpoczyna mozolną pogoń za konkurencją, a na koniec i tak się pewnie okaże, że wygrają wszystkie nagrody i zgarną kolejne miliony dolarów do spania na.