Średnia ocen nie pozostawia złudzeń, maks 6-7/10. Zacząłem grać bez większego przekonania, bo jednak gusta społeczeństwa masowego zasadniczo pokrywają się z moimi – lubię rzeczy głośne, hałaśliwe, kolorowe, czasami nawet wtedy, gdy są puste. Ale zacząłem grać w Alpha Protocol i jak na razie jestem… kompletnie zauroczony! Nie wiem co się stanie gdy grę skończę, ale już teraz chciałbym wziąć ją w obronę.
Główny zarzut recenzji, czy to w polskim internecie, czy w zagranicznym, to miernota techniczna i nierealne zupełnie akcje, które odstawia sztuczna inteligencja. Owszem, z oboma zarzutami się zgodzę. Faktycznie pan Thornton w przykucu porusza się jak paralityk, faktycznie wrogowie potrafią się obrócić do niego plecami i wejść na drabinę w środku strzelaniny i faktycznie, niekiedy wypatrują go w burzy piaskowej z kilometra, gdy tylko wystawi czubek nosa zza hangaru.
Ale wiecie co? NA TYM POLEGAJĄ GRY! Na umowności, nie wiernym odtwarzaniu rzeczywistości, a w szczególności ta zasada dotyczy erpegów, do miana którego Alpha Protocol aspiruje. Co tam aspiruje – to jest hołd złożony erpegom i przykro mi, że recenzenci to przegapiają. A przegapiają ten element, bo są młodzi. I nie pamiętają, jak w Baldurze wrogowie zachowywali się jak banda kretynów, jak w Jagged Alliance masowo wchodzili w krzyżowy ogień, jak w Lands of Lore tłoczyli się, żeby tylko dostać strzał mieczem. I owszem, boli mnie niekiedy kretynizm zachowań przeciwników, ale gdyby Alpha Protocol ubrać w turowe szaty, żaden recenzent nawet by nie miauknął, że wszyscy go widzą w kompletnych ciemnościach, podczas gdy jego postać ma parametr stealth rozwinięty na 0 punktów z 12 możliwych. Takie-są-zasady-erpegów. Jeśli nie umiem strzelać z pistoletu to NIE UMIEM i headshot z 15 metrów jest niemożliwy, choćbym nie wiem jak długo utrzymywał celownik na czole przeciwnika.Gdy już człowiek zrozumie czym jest komputerowy erpeg i jakimi rządzi się zasadami, zakocha się w Alpha Protocol, zaręczam wprawdzie zajawkowo, ale jednak miernota technologiczna nie potrafiła mnie zniechęcić wobec niesamowitego systemu dialogów (real-time wybieranie nastroju i granie na uczuciach rozmówców) i czysto erpegowego przedstawienia szpiegowskiej – całkiem niezłej – intrygi. Mój Thornton jest jaki jest, kształtuję go sobie wedle własnego widzimisię, kłócę się z jednymi, kocham drugich, wykupuję masowo dane wywiadowcze i korzystam z nich podczas misji – a moje działania i rozmowy mają realny wpływ na rozwój fabuły. I tylko to jest ważne, a nie to, że Mikey w przykucu chodzi jak paralityk.
Moje zajaranie Alpha Protocolem jest miejscami osłabiane, to prawda. Pudłowanie z shotguna z jednego metra, niesamowicie przepakowany system walki wręcz (czasami bardziej się opłaca zapieprzać pod ogniem tylko po to, żeby dać w pysk strzelcowi)… ale ja to wszystko pamiętam z oldschoolowych czasów i przyjmuję jako wady konieczne tak rozbudowanej erpegowo gry. Sądziłem, że AP mnie odrzuci swoim przestarzałym podejściem, ale stała się rzecz przeciwna – ta gra mnie przyciąga staroszkolnym poczuciem, że mam na wszystko wpływ, a nie biegnę wąskim wąwozem zaprojektowanym przez twórców. 6/10? Tak, jeśli ma się 18-20 lat. 30-latkowie zatopią się w tym szpiegowskim świecie absolutnie bez reszty. Bo takiego erpega dawno nie było.
Czy wynika z tego, że RPG są słabe technicznie? Może to być usprawiedliwione przez wielkość gry, ale słyszałem, że AP jest dość krótkie.
6/10 nie oznacza okropnej gry. Oznacza grę całkiem wporzo i taki AP właśnie jest. Jak Megaman 10.
Hej, kto zgarnia kaskę za reklamy? Wy czy serwis?
Serwis to my 🙂
Max –> RPG są umowne z założenia, znaczy cRPG. Wszystko opisane cyferkami połączonymi setkami, tysiącami zależności – no musi tak być, że jak mam stealth na zero, to widzą mnie wszyscy jak na dłoni nawet jak siedzę w kompletnych ciemnościach, inaczej ten parametr nie ma sensu.
@cubituss
beg to differ. jezeli przyjmuje sie zalozenie, ze robimy action cRPG, to nie sposob trzymac sie wiernie ustalen z pen&paper RPG (a konkretnie takich, ze statsy determinuja kazde dzialanie bezposrednio i w 100%).
prosty przyklad: w AP umiejetnosc obslugi danego typu broni okresla celnosc i zadawane obrazenia, co doprowadza do takich absurdow jak magazynek wypruty we flaki npla z odleglosci kilku metrow i minimalny damage. w “deus ex” i “system shock 2” przelozenie umiejetnosci na rozgrywke w czasie rzeczywistym bylo duzo sensowniejsze: niski skil oznaczal wysoki recoil i syndrom “trzesacych sie dloni” (dobra, w SS2 przekladalo sie to jeszcze na tempo degradacji uzbrojenia, co bylo dosc upierdliwe). celnosc zalezala bezposrednio od gracza.
przyklad ze stealth=0 jest troche bez sensu, bo nie bierzesz pod uwage czynnikow zewnetrznych: kompletne ciemnosci, bezruch i niska spostrzegawczosc straznikow powinna w danych okolicznosciach podbic ten skill praktycznie na 100.
i nie chodzi wcale o wierne odtworzenie rzeczywistosci (bo gdy w koncu do tego dojdzie, to rzucam granie), ale o “zawieszenie niewiary”, o te cala imersje, ktora sprawia, ze nie ma rozdzwieku pomiedzy gameplay’em, a przerywnikami i dialogami budujacymi fabule.
bo nie ma chyba nic slabszego niz dowiedziec sie w cutscence, jakimi to nastojaszczymi zakapiorami sa nasi przeciwnicy, a potem obserwowac z politowaniem jak blokuja sie w drzwiach albo stoja nieruchomo czekajac na coup de grace.
…
btw – paralela miedzy “lands of lore” a AP mocno wysilona, gdzie rzym, gdzie krym 😀
Z Deusa pamiętam, jak straszliwie upierdliwy był pierwszy poziom, wewnątrz statui wolności… nie dało się w nic trafić z tego cholernego pistoletu, nie mówiąc o wycelowaniu. To ja już wolę pół magazynka z pół metra.
Lands of Lore uważasz widzę za arcydzieło, ja się do tej gry nigdy nie mogłem przekonać, głównie przez zawieszenie niewiary właśnie. W ogóle nie mogłem się zimmersować.
Nie ukrywam, gdyby AP był grą o smokach i elfach, prawdopodobnie byłbym bardziej krytyczny.
Dobra gra z całym bagażem technologicznych nieszczęść. Zupełnie jak Deus Ex. 😉 (ale przeginam teraz :D)
6/10 oznacza w dzisiejszych czasach crap, szajs, czy jak by to inaczej nazwać, nie ważne jak opisują swoją skalę ocen recenzenci. Dyskutowaliśmy juz o tym multum razy, że gry poniżej 7 nie mają w dzisiejszych czasach racji bytu.
Sorki za drugi post, absolutnie nie uważam, że AP to crap, wręcz zajarałem się na tą grę po spostrzeżeniach Cubitussa.
@cubituss
@LoL:
nijak nie uwazam tej gry za arcydzielo – jak na tamte czasy byl to uproszczony dungeon crawl niegodny ultimie underworld butow czyscic (do premiery tormenta druga czesc UU stanowila dla mnie kwintesencje tego, co w cRPG najlepsze). jednak gierke zapamietalem z dwoch powodow: digitalizowana gadka w intro i modyfikowanie zapisanych stanow gry, do ktorego ucieklem sie, bo w pewnym momencie poziom trudnosci niezle podskoczyl.
przyznam zreszta, ze wtedy w mnostwo gier gralem glownie po to, zeby zobaczyc outro, w LoL tez… offtop: przez takie podejscie znienawidzilem syndicate – po zajeciu wszystkich regionow zobaczylem taki sam filmik jak po pomyslnym zakonczeniu misji. damn you, peter.
@deus ex:
no ale kiedy jaki byl tam zajebisty system obrazen – OIDP to mozna bylo obie nogi stracic i czolgac sie dalej ostrzeliwujac 🙂
@AP
tak, podoba mi sie pomysl na szpiegowskie cRPG i fajnie wypada rozgrywanie dialogow (odpisywanie na maile w roznym tonie takze). ale gameplay nie lezy mi zupelnie, a grafika odstrecza – kiksy zwiazane z AI oraz fizyka zaimplementowana w grze litosciwie pomine. lepiej bym sie bawil, gdyby misje lecialy na autopilocie, a ja decydowalbym jedynie, ktora opcje wybrac w trakcie dialogu. srsly.
…
ale gre pewnie skoncze. skoro przeszedlem too human 😉
MAx – wielkością gry to się zwykle usprawiedliwia pewne wpadki w samym systemie. Fallouty były duże i dało radę, korzystając z niedopatrzeń programistów, ukończyć je w 10-20 minut. Jednak żeby te błędy wychwycić trzeba było wcześniej siedzieć dniami nad grą. Marne animacje to marne animacje, niezależnie czy są w grze na 3 godziny czy na 30.
Niestety Cubituss ma rację – teraz kwestie techniczne są na pierwszym miejscu, a spójność i jakość fabuły spada na drugi plan, niezależnie od gatunku. Przykre to, ale co zrobić – prasa płynnie dostosowałą się do poziomu wymagań obecnych graczy i tyle. Dlatego gry Obsidian zbierają niższe oceny i mają słabszą sprzedaż, a Bioware odwrotnie. Tyle, że ci drudzy technicznie gry dopieszczają, ale cierpi na tym fabuła (w grach Bioware sam kręgosłup fabularny stoi w miejscu od czasów NWN).
prezii – niestety prawda :/ Faktyczna skala ocen obecnie to 7 i wyżej, z czego 7 to już sygnał, że coś nie tak.
no niestety, gra ni ejest dobra. Zbyt wiele bledow po prostu ja skresla. Ratuje sie tylko tym, ze jest w miare wspolczesnych czasach, co jest rzadkoscia na rynku – ten sam produkt w konwencji fantasy bylby zniszczony przez krytykow. Wiec, jezeli to tylko umiejscowienie ja ratuje, to ja podziekuje. I fabula fabula, jak mozna tak spieprzyc AI? przeciez nie robili tego w miesiac na kolanie…
Erpegowcy, nawet ci dwudziestoletni, powinni być chyba wreszcie usatysfakcjonowani. W kółko wspominają stare, dobre czasy. Nowości przecież są do bani, bo mało tradycyjne, a Fallout 3 to już w ogóle crap, ponieważ jakieś problemy z klimatem, grafika nowoczesna itd. No więc twórcy Alpha Protocol wyszli naprzeciw potrzebom, wsłuchali się w słowa krytyki i poniekąd wrócili do korzeni, czyli tego, co erpegowcy ponoć najbardziej sobie cenią. I okazuje się, że też źle. Kurde, łatwiej dogodzić rozhisteryzowanej babie z klimakterium, niż koneserom rpg.
To, ze ktos sie stara, nie oznacza, ze mu sie udalo. Doceniam ich robote, ale jak mowie: pomijam fabule, ktora jest ok, ale ile mozna spieprzyc rzeczy od strony programistycznej?
A rpgowcy nie graja w rpg to na kompach, to tutaj to jest crpg, i z rpg ma niewiele wspolnego ;).
Nie jestem jakimś pasjonatem gatunku, ale termin crpg używany też jest w kontekście Baldur’s Gate czy Icewind Dale.Poza tym Alpha Protocol wyszło również na kompy. W ogóle dajmy sobie spokój z tymi zabawami nazewniczymi. Każdy wie, o co chodzi i nie ma sensu mierzyć poziomu cukru w cukrze. Fakt faktem, że co nie wejdę na jakieś forum, gdzie przewija się temat szeroko rozumianych erpegów (nie, nie tych papierowo-teatralnych), panuje powszechna nostalgia, potworne malkontenctwo i moda na oldschool. Dzieciaki szpanują, że uwielbiają pierwszego i drugiego Fallouta, albo jakiegoś Baldura, stare pryki im wtórują i większość jedzie równo po każdej nowej produkcji. Oprócz Wiedźmina, bo polski i trendy. Ktoś postronny, kto poczyta sobie te żale, może odnieść wrażenie, że najgorsze w nowych grach jest to, że są nowe.Zawsze coś nie tak-a to zbyt kolorowe, a to zbyt efekciarskie (jak oprawa audio-wizualna może być nowoczesna?!), za dużo akcji, za mało akcji, brak klimatu (to mój ulubiony argument, w ogóle nic nie mówiący i niezdefiniowany), zbyt dziecinne (no tak, przecież stare tytuły o smokach i czarach były niezwykle poważne), uproszczone (nic tak nie sprzyja dobrej rozrywce, jak srylion wskaźników, upierdliwy i wkurzający system walki, ogólny galimatias plus szarpanina z interfejsem), krótkie (tak jest, nigdy nie kupuję książek poniżej 600 stron i oglądam wyłącznie 3-godzinne filmy; wszystko, co krótsze, jest do dupy). Po przeczytaniu recenzji i innych tekstów na temat Alpha Protocol, byłem przekonany, że oto spełniły się marzenia sentymentalnych erpegowców-wyjadaczy. Stąd moje zdziwienie, że gra tak nisko jest oceniana przez tych wszystkich forumowych koneserów, przywiązanych do tradycji i ideałów Sierpnia 🙂
Heh, a ja właśnie ni z tego, ni z owego – przechodzę Deus Ex’a. Gra bardzo RPG.
Po kilkunastu sejwach dostałem się do niestrzeżonego wejścia do środka bez zabijania kogokolwiek i wzbudzania żadnego alarmu.
@bzofik,
Nic dodac nic ująć – w ogóle panuje jakas dziwna moda na jebanie nowych gier, już z samego faktu, że są nowe. Jak wprowadzają cos czego jeszcze nie było (choćby spora interakcja podczas rozmów – vide Mass Effect 2), to w dupie źle bo to odstępstwo od oldskulu i ubecki zamach na klasykę 😉 Jak starają się być oldskulowe, to też źle, bo “ale to juz było”
@Bambusek,
Pierwszy Fallout był jednak kurewsko krótki – i nie pisze tu o tym, że w wyniku glitchy można było go skończyć (ok.10 min), co podkreślali (wtedy) recenzenci. Sam się zdiwiłem jak za pierwszym razem skończyłem go (z większością questów pobocznych) w jakieś trzy popołudnia. Każde kolejne przejście, zajmowało mi już jedno popołudnie mniej. Jest to najkrótszy znany mi rolplej – na szczęscię tą wadę jaką był masakrycznie krótki czas rozgrywki ratowało spore replayability 🙂
Hello,
Pierwszy Fallout miał na dodatek jakąś tam historię. Drugi to już czyste fantasy – strzelanka turowa z obowiązkowym save co 5 sekund i polowaniem na te kilka super spluw i cool perków.
Cała różnica od dzisiejszych gier akcjo-erpegowych, to taka, że pauzę zabrali i nie da się już tak łatwo czitować za pomocą saves.
@bzofik: ale co Ty sie chwytasz ocen portali, potem ocen ludzi. Grajze sobie w co chcesz. Co mnie interesuje fallout 1 i 2? fajne byly. f3 mi sie juz nie podobal. i nie ze wzgledu na grafike czy inne – ze wzgledu na to, ze mial rozbudowane wspolczynniki, ktore nijak sie mialy do rozgrywki. Jezeli zrobili by go tak samo, jak bioshocka czy half life – byl by chyba znacznie lepszy. Ten sam zarzut co do ME2 – mozna by to zrobic jako strzelanke, roznicy by nie bylo. A dialogi w me2? grales w to? Ja po jakims czasie przestalem sluchac co sie dzieje, i lecialem wszystko wg klucza – gora to podescie mile i dobre, a dol to zle i paskudne. I tylko szlag mnie trafial, gdy rozmawiajac z kims chce dac odpowiedz typu: bede mily i grzeczny, a facet ni z tego ni z owego zaczyna jebac druga osobe z gory na dol… sorry, komplentnie nie mialem poczucia jakiejkolwiek kontroli nad postacia.
I nie, nie mam podzialu na stare/nowe. baldur to zwykly h&s, torment jest ok, wiedmzin to kicha, a dragon age jest fajne. Yakuza 3 to rpg jakich malo, a dead space to kicha. ME 1 jest lepszy niz 2, oba sa jednak fajniutkie, ale alpha protocol… nie jest. I final fantasy 13 ma fajna historei, ale zaden z niego final fantsy. Za to resonance of fate wymiata. I o czym o swiadczy? o tym, ze kazdy ma inny gust i czego innego w grze szuka. Jezeli jakas gra aspiruje do bycia doskonala w danej dziedzinie, niech to robi. Jezeli nie daje rady, to jej problem, trzeba bylo rzeczy uproscic. Albo zrobic dobrze. I ja rozumiem, ze AP moze sie podobac, i bardzo dobrze. Ale dla mnie to taki drugi RDR – ktos powaznie olal sprawe wewnetrznych testow.
Angh, piszę o pewnym zjawisku, które istnieje, a nie o Twoich osobistych upodobaniach.Odniosłem się tylko do klasyfikacji erpegowej, nazywania jednej gry rpg, innej-crpg, nie wiadomo właściwie w jakim celu. Sam wywołałeś mnie do tablicy, więc napisałem, co sądzę o tej dziwacznej typologii, która wprowadza tylko mętlik i nic nie wyjaśnia. Reszta wpisu nie dotyczy Ciebie, bo nawet nie czytałem Twoich poprzednich komentarzy.
Przecież każde “komputerowe rpg” to crpg (c oznacza właśnie computer) więc trochę źle rozumiesz różnicę między skrótami.