Pojawiły się dzisiaj informacje o tym, że koncern Activision-Blizzard wykupił pakiet swoich akcji od Vivendi, odzyskując niezależność od zewnętrznego inwestora, trapionego poważnymi długami. Sumaryczna wartość transakcji to astronomiczne 8,17 miliarda dolarów, z czego wydawca Call of Duty i WoW-a pokrył 5,83 miliarda i to jest ciekawe, ale nie tak bardzo ciekawe jak to, co się stało z pozostałą częścią udziałów.
Otóż 2,34 miliarda dolarów wyłożyła grupa inwestycyjna, założona przez Bobby’ego Koticka (prezesa Activision-Blizzard) oraz Briana Kelly’ego (pełniącego funkcję co-chairmana, czyli prezesa numer dwa). Ta grupa składa się w niewielkiej sumie (100 milionów dolarów) z osobistych wkładów panów prezesów oraz z inwestycji firm Davis Advisors, Leonard Green & Partners (to fundusze inwestycyjne) oraz – uwaga – chińskiej firmy Tencent. Nie wiadomo do końca, jak rozkładają się akcenty inwestycyjne w tej grupie, wiadomo jednak, że cała grupa kontrolować będzie 24,9% całości Activision-Blizzard, a w rękach Vivendi pozostanie wygodne (bo da się na tym zarabiać) 12% udziałów firmy.
Abstrahując zupełnie od tego, ile pojawi się tam jakiejś prawdziwej kasy (Activision na swoją działkę wyłoży gotówką 1,2 miliarda dolarów, a reszta sfinansowana zostanie długiem, który A-B powinno odpracować w około 4 lata, zdaniem analityków z Bloomberga), symptomatyczne jest, że w kolejnej firmie związanej z grami pojawia się nazwa Tencent.
Jeśli nie wiecie, co to jest Tencent, to po pierwsze nie jesteście osamotnieni, a po drugie to niesamowite, że trzecia największa firma internetowa świata (po Google i Amazon) jest aż tak mało znana. Chiński operator komunikatora QQ (największy komunikator na świecie), strony społecznościowej (znacznie bardziej rozbudowanej od Facebooka) i miliarda rozmaitych usług chętnie inwestuje w różne podmioty, również ze świata gier. Tencent jest inwestorem mniejszościowym w Epic Games oraz większościowym w Riot Games (to ci od League of Legends). A teraz staje się współinwestorem World of Warcrafta. Co stanowi na jakimś poziomie chichot historii, bo Tencent słynie z tego, że kopiuje rozwiązania na lewo i prawo, a prezes firmy wypowiedział kiedyś wiekopomne zdanie “to copy is not evil”. Pasuje do WoW-a, nie? 😉
Ale bądźmy poważni: nie mówię, że to źle, bo Riot uważany jest za jednego z najlepszych pracodawców świata, a i Epic niespecjalnie narzeka. Zwracam jedynie uwagę na to, że chińska firma (w której południowoafrykański inwestor Naspers ma 35% udziałów – ten sam Naspers, który jest w Polsce właścicielem Gadu-Gadu i Allegro) zapuszcza korzenie w kilku dobrych growych biznesach jednocześnie. Niech się tam biją garniturki w Europie czy Stanach, my sobie spokojnie zarobimy na każdym z nich.
Pingwinek na górze artykułu (logo QQ) nie bez powodu mruga oczkiem.
Jak to było? Nie ważne amerykańskie, brytyjskie czy francuskie, i tak wyprodukowane w Chinach. Niedługo będzie; Nie wazne czy gra amerykańska, brytyjska lub francuska, i tak zarabiają na niej Chińczycy