EA zapowiedziało, że za jedyne (albo aż) 1200 MSP albo 15 dolców będzie można kupić dość ciekawy sieciowy dodatek do Bad Company 2. BFBC2 długo się z masscą jaraliśmy i pewnie zajaramy ponownie przy okazji premiery Vietnama, bo mimo nędznej ilości map (trzy) miło będzie poganiać się w innych okolicznościach przyrody.
Z niewiadomych bliżej przyczyn autorzy zdecydowali się przenieść akcję do Wietnamu w okresie – a jakże – wojny wietnamskiej. Śmigłowce Huey, ruskie czołgi i kałasznikowy, te klimaty. Mnie ciekawi jednak, w jaki sposób zostaną ominięte zdobycze technologiczne, którymi się bawiliśmy w podstawowym BC2 – okej, rakieta z erpega leci przecież teraz prosto, nie będzie się dało zespotować namiaru na pojazd.
Poza tą technologiczną zagwozdką dodatek może zarządzić, głównie dzięki ścieżce dźwiękowej. Nie wiem czy będzie Surfin’ bird (tak, to z niego cytat w tytule posta), w rytm którego rozwalaliśmy się lata temu w Battlefield Vietnam, ale liczba piosenek ma być spora, dzięki czemu wczuwka będzie lepsza.
Ciekawy manewr swoją drogą, bo Battlefield Vietnam według nieoficjalnych informacji sprzedał się po prostu słabo, podobnie jak każda inna gra o Wietnamie za wyjątkiem pierwszego Vietcongu (ale tutaj mogła to być też inna skala, wszak gra była czeska i nie wydawał jej żaden gigawydawca). Wietnam jest zasadniczo passe i jakkolwiek rozumiem zamysły twórców BC2, to jednak moim zdaniem dużo ciekawsze byłoby ponowne zeksplorowanie tematu drugiej wojny światowej, nawet na podobnych mapach, jakie były w BF 1942. Wiem, wiem, jest 1943, ale jednak strzelanie się po wysepkach to co innego niż ganianki w ruinach Stalingradu czy Berlina.
Chociaż kto wie, co nam przyszykują przy premierze Battlefielda 3, nigdzie nie zapowiedzianego poza okładką Medal of Honor. Na międzyczas będzie musiał wystarczyć BFBC2V.
Vietnam passe? Vietnam to wyzwanie, czekam aż ktoś wreszcie ogarnie porządną grę w tych realiach.
Straszny żal mam do DICE, że – mimo zapowiedzi – nie wspierali BF1943 obiecanymi DLC. Gra była supcio, naprawdę, ale do 100 meczyków (ostatni aczik) dobiłem juz trochu na siłę – ganianie się po trzech mapkach, nawalając z tych samych kilku spluwek było już nudnawe. A wystarczyło dorzucić mapkę w Stalingradzie, Normandii i Afryce, coby człowiek mógł ponaparzać z MP40, Pepeszy i Stena, i byłoby supcio supcio supcio.
Czekam na Vietnam – wreszcie jakiś niemodernowy konflikt, woohoo.
supcio?
Supcio, czyli superosko.
“bo mimo nędznej ilości map (trzy)”
Cztery i ponoć każda ma być dostepna w każdym trybie.
To i tak lepiej niż z Onslaughtem, gdzie w tej samej cenie byly te same mapki z podstawki o innej porze dnia.
Jaram się. Mam xboxa, Cube, wreszcie zagramy w jednym teamie.
(Mam nadzieję, że będziesz reprezentował).
A na PS3 nie pograsz? O ile pamietam to gralo nam sie calkiem fajnie (zakladam, ze omg_sweter to wlasnie Ty) 🙂
Kurdę , a szkoda. BF:V to była ulubiona moja gra z serii.