Tak sobie pykam w tego Medala – bo inaczej grania nawet na hardzie nie da się nazwać. Tak sobie pykam w tego drugiego Deathspanka – bo nawet mając standardowy questowy gear nie ma tu żadnego problemu ze skutecznym oklepywaniem przeciwników. I dotarło coś do mnie znienacka.
Mimo tego, że lubię współczesne gry, bo są lekkie, łatwe i przyjemne, czasami brakuje mi wyzwania. Nie takiego, gdy cała gra jest wyzwaniem (World at War na weteranie O JEZU), ale takiego, gdy mogę sam podjąć decyzję o tym, czy potrzebuję aktualnie wyzwania, czy nie.
Aby sprawdzić tę tezę, podbiłem jakiś już czas temu do kolegi Piasecznika i zaczęliśmy robić Spec Opsy z Modern Warfare 2 na weteranie.
Idzie straszliwie ciężko, momentami tak dajemy dupy, że zaczyna nas ogarniać głupawka (“Piasek, to ja tam teraz szarżuję, rzucam flesza i walę z erpega KAWER MI!”). Ale jakiś progress jest, uczymy się kolejnych plansz na kolejnych błędach i zbieramy kolejne gwiazdki. Jest to oporne, koszmarnie irytujące doświadczenie, na końcu którego kryje się niesamowita satysfakcja, której z ukończenia normalnej gry nie jestem w stanie poczuć.
Dlatego bardzo chciałbym, żeby wszystkie gry miały większe lub mniejsze wyzwania. Po to, żebym po ukończeniu fabuły miał możliwość postanowić, że teraz będę epickim inżynierem poziomu trzeciego, albo że przejdę całą grę podstawowym pistolecikiem.
Potrzebujemy wyzwań, nie tylko po to, żeby usprawiedliwić zakup gry (bo wszak w pewnym wieku przestaje on być wydatkiem być albo nie być). Potrzebujemy ich po to, żeby sami sobie udowodnić, że yes we can. Trzydziestolatkowie potrzebują wyzwań, bo tak są skonstruowani.
Polecam spojrzenie na gamercard mojego koblogera i przekonanie się na własne oczy, jak ten koleś lubi wyzwania.
Tak sie nad tym zastanowilem… i niespecjalnie potrzebuje wyzwan. Moga byc, nie przeszkadzaja, i cod waw na weteranie nie przeraza mnie zbytnio. Ale ja chce fajnych historii, a nie tylko zrecznosciowy. Wrocilem do online w moh i juz mnie to nie rusza tak bardzo. strzelam do przeciwnikow, i po chwili nachodzi mnie pytanie – po co? zeby mi jakies ranki rosly? jechac w kolko te same mapy, te same strategie, odstrzeliwac setki glowek wirtualnych kolesi… i w zasadzie poza e-penisem nic z tego nie mam. Moge sobie strzelic 10 prestige w cod, ale tak naprawde, to to jest zwykle grindowanie, takie flippery. Przestaje mnie to bawic, i zaczynam szukac rzeczy, ktore mnie wciagaja w historie i opowiesc. Jeszze nie wiem, co to bedzie, ale odkurzylem fallouta (ok, darmowe dodatki na psn+ sie do tego przyczynily), mecze agarest, i w tym tygodniu zajme sie rorona. Czy to wystarczy? nie wiem, ale wiem, ze 4h przed tv tylko po to, aby pogimnastykowac kciuki nagle przestalo byc tak zabawne;)
Ale Cubii w MOH-a jest ten tryb Tier-1, który niby ma być takim wyzwaniem.
Oj lubię wyzwania. GoW, albo Batman AA, tam były poza singlowe wyzwania 🙂 …ale chyba nie do końca o to chodzi…
Dla wyzwań kupiłem PSP i Monster Hunter 🙂 fajne, trudne, ciekawe. Powoli do przodu, albo zaryzykować coś poważniejszego.
Kiedyś takim wyzwaniem było Diablo, ale pierwsze. Hell na Hellu wojownikiem… męka. Do wyzwań mam Stardust HD. Rewelacja. Cel zawsze jest jeszcze do osiągnięcia. Oczywiście chodzi o nabicie jak największej ilości punktów, ale taki endless to jest wyzwanie.
Hehe, wyzwanie… a Demon’s Souls rzuciłes w kąt 😉
To się nazywa brak “challenge factor” (bodajże tak no nazywało się, było o tym w N+). Teoretycznie za takie coś można uznać wymagania w achievemntach/trofeach z tym że czasem przypomina to grind (pod względem przyjemności jak i wymagań).
CoD wymagający na wyższych poziomach? Kiedyś próbowałem ale za deszcz granatów to ja (beep!) dziękuje.
Sam pamiętam zmagania z Trybem Insane w obu Gearsach gdzie, procz wrogów, trzeba było się zmagać ze sztuczną (o tak) inteligencją (już nie) kompanów, głównie Dominica.
“Dla wyzwań kupiłem PSP i Monster Hunter”
Łowca pozdrawia łowcę!
Z pozdrowieniami od łowcy co łowcą nie jest bo PSP (jeszcze) nie ma :] Ceny kieszonkowych konsol zaiście wysokie są.
Teraz leżę w zasadzie do 10 listopada w łóżku więc Kuba, jestem ready na dalsze oranie Airport 😀
Przyjąłem Piasek, jak będę chciał się wieczorem wyprowadzić z równowagi, to oramy dalej 😀
Jak macie problemy chłopcy, to zapraszam na konsultacje, HAHAHAHAHA!
PS. to są właśnie wyzwania – osiągniesz cel i możesz wyzywać innych od lamusów 🙂
Pozdrawiam łowców 🙂
Jutro (19.10.2010) wychodzi na xbla Super Meat Boy. Wygląda na konkretne wyzwanie… Chyba jednak jeszcze raz wypakuje z pudełka iksa. Polecam obejrzeć filmiki na YT. Gra wygląda… smakowicie.
@Angh: gadasz jak.. ja 🙂 Zadałem sobie to pytanie “po co”? W kontekście multi (a przy okazji – czy jest sens pisać bloga o grach).
Ale to jesień. Przeszło mi. Uleczyłem się o dziwo najbardziej bezsensownym multi, czyli małe mapy (Blood Gracht, Vecta Cruiser) w Killzone 2. Wyzwanie jak cholera: przeżyć na tyle, by upuszczony granat (już po śmierci) zabił kolesia 😀
I pozdrawiam łowców! Co prawda ja już w MH nie gram od dłuższego czasu, bo od ekranika PSP bolą mnie oczęta (starość nie radość)