Amerykańscy twórcy kłopotów dopięli swego: Electronic Arts uznało, że dla świętego spokoju w nowym Medal of Honor nie będzie się dało grać w multi stroną nazywaną “talibowie”. Zamiast tego pojawi się “opposing force”, czyli siła przeciwna.
Tym samym polityczna poprawność sięgnęła już prawie szczytu absurdu. Amerykańscy chłopcy mogą być przedstawiani w grach, ale jedynie jako ci bohaterscy wyzwoliciele, którzy strzelają tylko do tych złych, o których mówić nie wolno, bo są źli. A już na pewno nie wolno nimi grać – bo przecież ich sprawa jest niesłuszna i jeszcze jakiś biedny amerykański młody umysł (gra ma PEGI 18…) nie zrozumie, że należy strzelać do tych w turbanach, a nie do tych w hełmach.
Zabawne jest to, że jedyne pretensje amerykańscy sądowi awanturnicy mają do aktualnych konfliktów – te, które już przeminęły, nie stanowią dla nich przesadnej podniety. W grach o drugiej wojnie światowej dziarsko śmigamy hitlerowcami i nikomu do głowy nie przyjdzie, żeby się na to oburzać. Bo przecież nie ma takiego kraju jak Naziland, a nazwy Germany nikt nie używa. W II WŚ USA walczyło z nazistami, nie z hitlerowcami czy jakimiś tam Niemcami. Niemcy są fajni, ich bin ein Berliner!
Ale ci talibowie, brrr. Ani nie chcą demokracji, ani nie chcą Jedynej Słusznej Drogi, ani w ogóle niczego nie chcą poza tym, żeby Amerykanie sobie poszli. Amerykanie ewidentnie się boją tego podejścia. A afera z Medal of Honor tylko to potwierdza.
Tylko w takim razie po co w ogóle mówić, że kraj w Medal of Honor to Afganistan, po co wspierać się prawdziwymi opowieściami komandosów Tier 1, po co w ogóle nawiązywać w jakikolwiek sposób do rzeczywistości, skoro talibowie stają się opposing force’em. Po co nadawać grze tytuł Medal of Honor, autentycznego, najwyższego odznaczenia w Armii USA.
No chyba że Medal of Honor można dostać za strzelanie do byle-kogo w turbanie, wtedy spoko.
To może tak jak SOCOM na PSP atakować będziemy hordy Adżykistańczyków.
Kompletnie nie rozumiem tego wpisu. Amerykanie robia gry dla amerykanow o amerykanach. Wiec jak mozesz czegos nie rozumiec? 2ww skonczyla sie dawno temu, tak samo jak wietnam, i nikt nie traktuje tych krajow juz jako aktualnych wrogow, wiec to jest rzecz historyczna. W afganistanie gina setki amerykanow, teraz, nie 50 lat temu, wiec nie dziwie sie, ze opinia publiczna ma pewne ‘problemy’ z akceptacja tego, ze postac, ktora steruje nalezy do grupy, ktora 3 dni temu odstrzelila mi bratanka. I mam gdzies, czy ta wojna ma sens, i kto ma racje… po prostu, ja to rozumiem. A jezeli Ty nie potrafisz, to hmmm, cos jest nie tak ;p
Czyli jeśli opinia publiczna w USA będzie miała problemy z zaakceptowaniem książki napisanej przez taliba o swojej partyzanckiej wojnie, to tej książki nie należy wydawać, ba, nawet należy przyklasnąć takiej cenzurze? Come on.
Poza tym dobrze wiesz, jak bardzo jest to kosmetyczna zmiana. Latasz gościem w turbanie, w Afganistanie, O RANY O RANY TO CHYBA NIE JEST TALIB?! 🙂
Ja w ogóle nie rozumiem po co powstaje ta gra. Co może ona zaoferować? Kolejny klon MW, zachęcony sukcesem pierwowzoru liczy na zyski. Osobiście szukam w grach czegoś więcej, nie wiem czy przesadą jest mówić o artyźmie, ale szukam czegoś spokrewnionego ze sztuką. A tutaj mamy rzemiosło.
A co do poprawności politycznej i afery z nazwą, to myślę, że to tylko chwyt marketingowy, podobny do tego jakie zafundowano tuż przed premierą Dante’s Inferno (dzieci). Lub takie jakie zaprezentowało Modern Warfare 2 (scena z terrorystami). Nie zauważyliście tego powielającego się motywu sztucznie napędzanych “afer”?
One nie są sztucznie napędzane, a złe słowo warte jest paru tysięcy słabszej sprzedaży, tak to już jest. Szukanie sztucznych afer to najprostsza droga do akceptacji każdego gówna, w jakie producent postanowił wdepnąć.
Co do MoH – nie miałem okazji grać, ale ZooltaR, który grę skończył, stawia ją na równi z MW1 i o lata świetlne przed MW2 pod względem fabularnym.
Och, ale sam wiesz doskonale, ze w USA poprawnosc polityczna juz dawno zastapila wolnosc slowa. Nie masz wolnosci wypowiedzi, bo zaraz sie znajdzie ktos, kto Cie zaskarzy, a wiec mamy afroamerykanow, gejow, mniejszosc meksykanska zamiast czarnuchow, pedalow i gringos;) I w USA zadna ksiazka, kotra pokazuje, ze oni nie sa tacy fajni, i tak sie nei sprzeda. 6 dni w falujach (czy co to za miasto…) tez nie znalazlo wydawcy w usa, bo nie jest politycznie poprawne pokazywac amerykanskich chlopcow w szarym swietle. Zmiana jest faktycznie kosmetyczna, ale coz, podkrecili opinie publiczna, dostali reklame, a teraz w trosce o sprzedaz ugrzeczniaja pare stringow w tekscie. Ale, nie wierze, ze tego nei rozumiesz;p
@Kajdzioch: moh powstalo zanim cod w ogole bylo w planach. Zawsze bylo dobra strzelanina, i jako jedna z pierwszych wprowadzila kilka rzeczy. Wersja na psx dostala bardzo wysokie noty, wiec, nie jestem taki pewien, czy to nie cody pojawily sie po to, aby ukroic kawalek tortu, jaki upiekl moh. Tym bardziej, ze o ile mw1 byl fajny, to mw2 juz byl calkiem do dupy – pomijam juz kretynski pomysl na hostowanie gry przez jednego z graczy, ktory w dzisiejszych czasach nei powinien miec miejsca, ale nie moge wybaczyc masy nienaprawionych bugow, ktore ciagle sa wykorzystywane przez graczy do oszukiwania. Jednago dnia, gey sciagnalem w jednym meczu pieciu graczy z nieba i kilku poza mapa, wyciagnalem plytke, wsadzilem do pudelka i wymienilem na bc2. Oh, jak wielka mialem satysfakcje, chyba najwiekasza, jaka mw2 mi dostarczyl;)
@angh
Jasne, znam przecież historie tych wszystkich wielkich FPS. Tylko mi chodzi o modę na nowoczesną wojnę.
Jeśli faktycznie jest tak, jak mówi Zooltar… to bardzo się cieszę. Obawiam się jednak, że fabuła mimo wszystko zostanie zepchnięta, bo przecież: “kto dzisiaj gra w singla?”. Dotychczasowy marketing tej gry zresztą skupia się na multiplayer. Nad czym ubolewam. Bo lubię pograć samemu, swoim tempem. Bo może jestem słaby. No i co? To mam nie grać? 🙂
A jeszcze powracając do MoH oryginalnego. Pamiętam jak oglądałem wideoklipy na Games Network i Hyperze parę lat temu. Wielkie zdziwienie i niedowierzanie, jak można grać w to na konsoli? A potem na ekranie zobaczyłem lądowanie w Normandii i szukałem szczęki na podłodze. 🙂 To było coś.
Ja lądowanie w Normandii zobaczyłem w Allied Asssault na pececie, i też zgubiłem szczękę 🙂
Ja chcialem tylko zwrocic uwage, ze z tego co rozumiem nikt nie usilowal ZAKAZAC sprzedazy gry. Niektorzy (ktorych potrafie zrozumiec) bardzo krytykowali idee wcielania sie w aktualnego wroga i (nawet wirtualnego) strzelania do “naszych chlopcow”.
I przeciez wydawca mogl sie wypiac i zrobic gre po swojemu. Jak widac prostestow bylo na tyle duzo, ze bardziej oplacalo im sie zmienic kontrowersyjny element gry.
Cenzura? Na pewno nie. Polityczna poprawnosc? Pewnie tak. Ale taki jest zycie. Albo chcesz zarabiac pieniadze w “glownym” nurcie (czyli liczysz sie z opinia postronnych ludzi) albo byc “buntownikiem”, co ma w dupie protesty. A o to drugie trudniej, gdy jestes korporacja, ktora ma przynosic zyski…
jest jeszcze gorzej. O CoD:BO:
“Niemiecka cenzura zbiera kolejne żniwo – tym razem dopadła grę CALL OF DUTY: BLACK OPS, która w Niemczech do ostatecznej sprzedaży trafi w wersji okrojonej. Zmiany, jakie zaszły w grze, prezentują się następująco:
– wycięto scenę, w której torturowany jest więzień
– usunięto utwór Micka Jaggera – “Sympathy For The Devil”
– pozbyto się wybuchów, podczas których odpadają kończyny
– wyeliminowano moment, podczas którego gracz zabija wroga w zwolnionym tempie
– skasowano każdy element gry, który niemieckie prawo określa jako “symbol anty-ogólnoustrojowy”.”
i to jeszcze Stone’som się dostało. Chociaż “sympathy…” znam tylko w wersji Tiamat, to tekst tego kawałka – miażdży i pewnie to się wszystkim nie podoba…