Lubię Bioshocki, oba. Dwójce do jedynki niewiele brakuje, a pod wieloma względami jest od niej znacznie lepsza i głębsza (pun intended). Sądziłem więc, że trzeci Bioshock pójdzie w kierunku jeszcze jakiejś innej opowieści o Rapture, ale okazuje się, że twórcom zrobiło się już nieco za duszno w podmorskim mieście i postanowili wzbić się w chmury, do wiszącego pod niebem miasta o nazwie Columbia.
Nie wiem czy to dobry pomysł, wymyślenie sobie drugiej groteskowej utopii, w założeniach znowu podobnej do tej pierwszej. Wiem jednak, że pod otwartym niebem będzie znacznie mniej mrocznie, twórcy więc ewidentnie odsuwają się od horrorowych zapędów BioShocka, na dodatek w głównej roli obsadzając gadającą postać o żywej historii. Nie żebym narzekał na bohaterów poprzednich części, ale tutaj najwyraźniej szykuje się głębsza fabuła, szczególnie że Booker DeWitt to prywatny detektyw.
Tym razem nie będziemy napadani przez dokładnie każdego mieszkańca utopii, co w połączeniu z detektywistycznym wątkiem (no co, musi być, w końcu nasz gość to detektyw) sugeruje skręcenie gry w stronę przygodówki o spokojniejszym, bardziej casualowym tempie. Tezę o casualowości wspiera również fakt, że Bookerowi przez większość gry towarzyszyć będzie piękna pani, która wcale nie będzie kulą u nogi, bo w walce poradzi sobie sama zupełnie bez naszej pomocy. Plus zapewne będzie pełniła rolę VitaChambera i ożywiała nas, gdy za mocno oberwiemy.
Casual plus przygodówka… nawet mi się podoba. Na trailerze wygląda to całkiem przyzwoicie.
Jak myślicie, będzie łatwiej i przyjemniej niż poprzednio?
Czy będzie łatwiej, oby nie 🙂 Czy przyjemniej – na to bardzo liczę. Co by nie mówić o Bioshockach, jedno trzeba przyznać. Atmosfera, klimat i świat, który stworzyli zasługuje na uznanie.
Jeśli gra skręci w kierunku action-adventure, to marzy mi się coś na kształt pierwszych Silent Hill, gdzie trzeba było gimnastykować nie tylko paluszki ale także mózgownicę. Czego mi bardzo ostatnio w nowych grach brakuje…
ja się cieszę. nie lubię klaustrofobicznych gier i niestety przy drugiej części chęć poznania historii ustąpiła niechęci do łażenia po korytarzach.
boję się tylko, że zmiana okaże się bardziej kosmetyczna, niż nam się na razie wmawia. może przecież skończyć się na przeciskaniu przez kolejne wyludnione korytarze kamienic miasta w chmurach, oświetlane promieniami wpadającymi przez małe okienka plus okazjonalny wyskok na powierzchnię. co zresztą dla fanów będzie pewnie plusem. ja jednak mam nadzieję na mroczną historię w jasnych barwach.
p.s. naprawdę będą codzienne aktualizacje?:)
Fett, taki jest plan. Jakiś wpis o misji bloga niebawem
“…twórcom zrobiło się już nieco za duszno w podmorskim mieście…” – a może zrobili/opowiedzieli już wszystko co mieli do opowiedzenia. Może nie chcą “odgrzewać kotleta”, “odcinać kuponów” i popadać w rutynę. Może chcą wyzwania. Daj im szansę człowieku 🙂 Ja tam spoglądam z nadzieją w chmury.
Dlaczego żeby był horror to musi być mrocznie. Naprawdę strach można podawać na… jasno!
“Misia” mi się podoba 🙂 Kiedyś częściej tutaj zaglądałem.