Jeśli wydaje się Wam, że entuzjastyczne recenzje Red Dead Redemption na każdym kroku to jakiś spisek albo wyjątkowo sprawne mechanizmy korupcyjne wydawcy, to jesteście w błędzie. Dystrybutor dał dupska w szerokim rozkroku, bo gry nie można było praktycznie kupić nawet trzy tygodnie po premierze, więc osoby które miały na niej zarobić tym bardziej muszą cierpieć wsłuchując się w peany zachwytu odtrąbione przez szczęśliwych posiadaczy.
Do takich należę i ja, i z przyjemnością podpisuję się pod każdą recką która ma minimum 5 gwiazdek na 5 lub 95% na stówę.
Gra jest ABSOLUTNIE GENIALNA. Rozkłada mnie na łopatki klimatem, rozmachem, wielkością a przede wszystkim dbałością o szczegóły i zaangażowaniem jakie włożyli twórcy w odtworzenie epoki końca Dzikiego Zachodu. Grając w RDR przeżyłem ten rzadki moment zażenowania nad własnymi brakami w historii, przez które nie mogłem odpowiedzieć sobie sam na pytanie “czy faktycznie tak to wyglądało” ?
Wiadomo, marka-matka czyli GTA jest jednym wielkim przegięciem, satyrą na powszechny konsumpcjonizm, głupawą popkulturę i nikt o zdrowych zmysłach nie traktuje jej na poważnie. RDR przyjmuje nieco inny kierunek, zmierza ku realizmowi i prezentuje podstawowe, zwierzęce niemal mechanizmy tworzenia się zrębów państwa prawa. Ten ma rację, kto ma szybszą rękę na spuście i lepsze oko. Albo więcej ziomków za plecami. Albo jest agentem rządowym i może wszystko. Naturalnie, koszenie dziesiątek przeciwników z pierwszych karabinów maszynowych może wyglądać nieco absurdalnie, ale czy w ten właśnie sposób nie ginęły w tym mniej więcej czasie miliony żołnierzy w pierwszej wojnie światowej, gdzieś za Wielką Wodą, w cywilizowanej Europie. Dlaczego więc w kraju, gdzie najpierw do nogi wytłuczono rdzennych mieszkańców walka o władzę miała wyglądać inaczej…?
Ale mniejsza z historyczno-politycznymi rozkminkami. Gra jak przystało na rasowego sandboxa z najwyższej półki oferuje to, co lubię w takim gatunku najbardziej – niegasnącą ochotę na odpalenie konsoli i kontynuację rozgrywki w dowolnym tempie. Oprócz historii głównego bohatera mamy całą masę zajęć, które umilają nam pobyt na prerii, lesie czy pustyni. Polowania na zwierzynę, polowania zwierzyn na nas, zbieranie ziółek, misje poboczne, pomaganie zwykłym ludziom, łapanie bandziorów, itd. Na osobny medal zasługują gry hazardowe – blackjack i poker. Jako że miałem z takowymi styczność w życiu prywatnie i zawodowo, mogę powiedzieć tylko jedno – wykonanie tego to mistrzostwo. Pomijając samą mechanikę rozgrywki, chłopaki z Rockstara naprawdę odrobili lekcję na piątkę jeśli chodzi o animacje, odzywki, dialogi i wszystko co się dzieje wokół nas na pokerowym czy blackjackowym stoliku. Ge-nial-ne.
Rekomenduję tę grę z czystym sumieniem każdemu kto ceni w elektronicznej rozgrywce klimat i kto potrafi dostrzec setki czy tysiące godzin pracy twórców włożone w to, aby przenieść nas w zupełnie inny świat po odpaleniu gry. Jeśli do tego znacie dobrze angielski, sugeruję wsłuchać się we wszystkie dialogi, rozmowy przechodniów, graczy, wczytać w gazety, chłonąć grę z każdej strony. Jestem przekonany, że kolejnego takiego majstersztyku szybko na ekranie mojego telewizora nie zobaczę…
PIĘĆ POWODÓW dla których MUSISZ zagrać w Red Dead Redemption:
1. Unikalny świat epoki końca Dzikiego Zachodu: przyroda, zwierzęta, krajobraz, pogoda, światła, itd
2. Cholerna dbałość o szczegóły i realizm
3. Ilość zabawek w piaskownicy
4. System Dead Eye
5. Multiplayer – wymieszanie singla z multi tak, abyś łącząc się z serwerem nadal robił głównie to na co masz ochotę…
Gusta są różne. Mnie się RDR dosyć szybko znudził. Naprawdę starałem się i dałem tej grze kilka godzin, ale nic z tego 🙁
No cóż, masz rację, ja jakiemuś tam Dragon Age’owi czy Final Fantasy dałbym najwyżej kilka minut ;).
Z drugiej strony nigdy nie byłem fanem kowbojskich klimatów, ale może dlatego tak mi się ta gra spodobała – jeśli już mam spróbować czegoś zupełnie nowego, musi to być wykonane niemal perfekcyjnie.
Zgadzam się w stu procentach. Czekając na RDR odpaliłem GTA, któremu nie dałem dość czasu wcześniej. I zakochałem się bez pamięci, a potem błyskawicznie wskoczyłem na konia ;).
To jest miazga nie mniejsza. Fabuła co prawda buja trochę lżej (przynajmniej na początku, mam jakieś sześć godzin na koncie), niż w GTA, a i sam bohater odstaje od Niko. Historia na pierwszy rzut oka jest rzeczywiście mniej komediowa – John jest przydrętwy, gagów mniej. To jednak tylko zasłona dymna.
Ta gra udaje bardziej stonowaną i klasyczną na płaszczyźnie konwencji niż GTA. I rzeczywiście, historia opowiedziana jest podręcznikowo, źli są źli, a dobrzy trochę lepsi. Na każdym jednak kroku pojawia się jakiś zgrzyt. Seth to Gollum, skórowaniu zwierząt towarzyszy radośnie tryskająca jucha, pierwszy wątek romansowy i od razu kowboj tuli się do kobyły. Po dokładniejszym przyjrzeniu, okazuje się, że RDR to jednak kawał postmodernistycznej zgrywy.
Realizm, ok. Nie mogli jednak usprawnić animacji skaczącego konia?
Najlepsze jest to, że kobiety w RDR zajęły należne im miejsce http://www.youtube.com/watch?v=tI8lAbwUoEk
Brakuje szostego powodu:
ZAKONCZENIE SINGLA
IMO najbardziej kopie po dupsku fakt, ze za tlo robi schylek dzikiego zachodu – automobile, przemyslowcy, wjazd rzadu federalnego. teraz jeszcze poprosze sandbox osadzony w jesieni sredniowiecza.
ale cowboye – gdyby to było SF w klimatach takiego np. Farscape to bym się skusił.
Nawet, gdyby to był sandbox w klimatach Starwars – ale dziki zachód, sorry, nie przepadam.
Rip – tak, zakonczenie ktore nie trzyma sie kupy i jest zupelnie oderwane od reszty gry na pewno daje jej plusa.
Jak brakuje zakonczenia singla ? Są niemal trzy zakonczenia a po ostatnim rasowe napisy koncowe.
Gra fantastyczna!
Przepraszam Rip, moj blad 🙂 Pospiesznie przeczytalem posta i wyszło mi brak zakonczenia singla 🙂 – tak wiec poprzedni post nieaktualny poza tym ze tytul fantastyczny.
Bardzo fajna recenzja. RDR to rzeczywiście kawał świetnej roboty. Ja byłem nim oczarowany od momentu włączenia (WTF? Gdzie strzelanie? Jakie bydło mam zaganiać? Że co?) aż do samego końca (byłoby niecenzuralnie, więc ominę 😉 ). Z ocenami zgadzam się jak najbardziej, a sama gra – warta każdej złotówki, każdego grosza, każdej sekundy 🙂
@N
ale czego nie zrozumiales? zakonczenie jest poprowadzone konsekwentnie, nieskladne sa akcje w meksyku.
@Rip:
“teraz jeszcze poprosze sandbox osadzony w jesieni sredniowiecza.”
Assassin’s Creed II 🙂
POLECAM ten artykuł, poprostu wymiata