Lubiłem Call of Juarez. Nie tego pierwszego, bo mnie sekcje skradankowe całkowicie pokonały, ale tego drugiego skończyłem z przyjemnością raz na pececie, a raz na Xboxie (dla achievementów, biję się w piersi). Strzelanka to była całkiem zacna, bardzo przyjemny pierogi western.
Ale teraz Techland postanowił pójść tropem dokładnie już chyba wszystkich developerów strzelanek i przenieść akcję w klimaty współczesne. W Call of Juarez: The Cartel nie będzie jednak wielkiej wojny i bomb atomowych, tylko bezpardonowa walka współczesnych policjantów z gangami narkotykowymi, w Juarez i okolicach. Jeden z gliniarzy będzie potomkiem McCalla (to ten ksiądz-rewolwerowiec z pierwszych dwóch części), pozostała dwójka jest już zupełnie z kosmosu – come on, laska i koleś w meloniku…?
Autorzy tłumaczą, że przeniosą klimat westernu na współczesny grunt, więc nie ma potrzeby się martwić. Ale mi jakoś szkoda jeżdżenia na koniu, kupowania nowszych winchesterów czy – tego przede wszystkim – kapitalnie zrealizowanych pojedynków. Te pewnie się i tak pojawią, ale co to za przyjemność rąbnąć z M16 zamiast z zardzewiałego sześciostrzałowca.
Życzę Techlandowi oczywiście jak najlepiej, ale obawiam się, że atakuje segment, który się ostatnimi czasy dość zatłoczył. Call of Duty nie wysyca całego rynku oczywiście, ale nowy Medal (jaki by nie był) zabrał też swoją część tortu, a tutaj zaraz leci druga część i jeszcze do tego wszystkiego Battlefield 3, po raz pierwszy wystawiany w stawce październikowo-listopadowej… w takim natłoku modern warfare’ów The Cartel może mieć kłopoty, nawet pomimo trójki różnych bohaterów i trzech różnych zakończeń.
Glupi pomysl z ta zmiana czasow na wspolczesnosc.
Brzmi jakby inspirowane Wild wild west filmem, tylko przesunięte jeszcze bardziej we współczesność. Czy dobrze? Kto wie, ale to kolejny modny ostatnio restart marki
według mnie, źle. call of juarez miało swoją westernową tożsamosc i restartowanie marki poprzez stawianie gry jako konkurenta przeróżnych mohów, codów i bf-ów po pierwsze drastycznie zmniejsza szansę na odniesienie sukcesu, po drugie irytuje fanów westernu (mnie, na przykład:))
Ale nie bierzecie pod uwagę, że gra ma wyjść na długo PRZED CoDem, MoHem i BFem (Lato 2011). Wtedy jeszcze rynek może być “głodny” takich gier przed gorącą jesienią. Mnie osobiście ta gra ani ziębi ani grzeje, ale życzę jej jak najlepiej, wiadomo z jakiego powodu 😉
Ku wesołości:
Zasłyszane “obok”
Trzech chłopa…Dwudziestolatek,Czterdz-sto…jak i 60-cio latek na jednej malutkiej wysepce,kiszą ogórasa…Mijają dni,tygodnie itd…
Jeden z Nich zauważa na sąsiedniej wyspie półnagą kobitkę…
20-stka:Płyńmy do Niej!!!
40-stka:może zbudujemy tratwę?
60-tka:Stąd nawet dobrze widać!..
Też nie wierzyłem w nowego COJ-a do czasu aż go nie ujrzałem w akcji. Moim zdaniem gra jest spójna i klimat westernu nieźle się zazębia ze współczesnymi czasami. Hit to nie jest, ale zapowiada się całkiem nieźle i to już na wakacje. A co do porównań do COD i MOH. Zmiana czasów jest zbliżona, ale klimat inny.