Zawsze strasznie mi przykro, gdy kończy się coś, w czym sam miałem swój udział, nawet tak niewielki, jak w wypadku NEOplus, do którego napisałem parę, a może paręnaście tekstów gdzieś w okolicach Call of Duty: Modern Warfare 2. A NEOplus właśnie się skończyło, o czym jego redaktor naczelny, dyrektor reklamy, dyrektor marketingu, dyrektor PR-u, wydawca oraz prezes (wszyscy w jednej osobie Gulasha) poinformował na www.neogo.pl

Gulek potrzebuje czasu, aby powrócić do zdrowia i trzymam z całej siły kciuki za to, żeby wszystko wróciło do normy, a on sam znalazł znów swoje miejsce wśród papierowych wydawnictw. Czemu papierowych? Bo NEOplus to klimat starych czasów, to czysta adrenalina i energia przelane na kartki pisma, to coś, co w sieci nie ma (na razie) prawa się udać.

Ponieważ nie mam zbyt wiele anegdot związanych z NEOplus (bo pracowałem tam jedynie zdalnie, podobnie jak chłopaki z NEO współpracowali ze mną), postanowiłem opowiedzieć anegdotę o Gulashu, z którym parę razy byliśmy na rozmaitych wyjazdach.

Gulek uważał, że na takich wyjazdach należy mu się wszystko – zdrowe, uczciwe, asertywne podejście. Gdy wielu cicho w kącie szlochało, że ma brzydki pokój, albo śniadanie niedobre, to Gulek od razu mówił, że jego to wszystko nie obchodzi, on tu nie przyjechał się opierdalać, tylko pracować i on się zachowuje od teraz jak “bezwolny golem” (dokładnie tak), którego należy karmić, poić, budzić, usypiać, doprowadzać oraz przeprowadzać. Jeden raz, dla podkreślenia wagi swoich słów, demonstracyjnie wszedł przed jadący autobus, wymachując rękami na boki niczym golem zapewne.

Niepokorny charakter udzielał się w samym piśmie i znajomość z Gulkiem tylko wzmacniała wrażenia z lektury. NEOplus zawsze wchodziło przed jadący autobus i mam przekonanie, że po chwilowym odpoczynku na przystanku jeszcze nieraz spróbuje. Go Gulek go!