Skończyłem wczoraj Splinter Cella w singlu i wydałem w głowie podsumowujący wyrok : bardzo dobry z minusem. Minus głównie za niepotrzebne ułatwienia, które nawet na poziomie Realistic powodowały, że gra do super trudnych wyzwań nie należała. Co jak co, ale nieskończone zapasy amunicji do pistoletu to już na prawdę przegięcie.
Ale nie o tym w sumie. Będzie o “kredytach” czyli napisach końcowych. Bo właśnie leżąc sobie na kanapie i delektując się przyjemnym uczuciem satysfakcji jakie ogarnia mnie zawsze po skończeniu gry dotarło do mnie, co jest faktycznym wyznacznikiem tego jak oceniam każdą produkcję. I są to właśnie wspomniane napisy.
W grach słabych oczywiście listy twórców nie czytam, bo do niej nie docieram. W grach średnich nie czuję takiej potrzeby i dopiero przy pozycjach wybitnych sprawia mi to przyjemność i stało się moim małym, prywatnym rytuałem pożegnania z grą (albo przynajmniej z trybem kampanii dla pojedynczego gracza).
Czemu to robię? Ciężko powiedzieć. Po pierwsze z szacunku dla twórców, chociaż wiadomo, że lista nazwisk developerów z reguły nic mi nie mówi, poza nielicznymi wyjątkami, gdzie do udziału w produkcji gry zapraszani są ludzie powszechnie znani. Każdy kto związany jest zawodowo z branżą, wie dobrze ile czasu, trudu i pieniędzy należy włożyć w zrobienie czegoś naprawdę dobrego. Dlatego nie kradnę gier i dlatego lubię sobie popatrzeć ilu ludzi i z jakich krajów i firm pracowało nad czymś co właśnie skonsumowałem. Naturalnie jest też w tym trochę zawodowej ciekawości, zawsze sprawdzam gdzie testowano grę, kto robił lokalizację i jaki poziom reprezentuje.
Pozostaje też niepewność, czy moja cierpliwość w obserwowaniu szeregów białych literek przesuwających się po czarnym ekranie zostanie jeszcze jakoś nagrodzona. Tak było na przykład w drugich Gearsach, które w moim prywatnym rankingu miały najlepsze “creditsy” – raz, że pozwolono twórcom przekazać słowo od siebie, dwa, że na samym końcu czaiło się małe nagranie audio, które wielu uznało za zapowiedź – a nawet spoilera – fabuły trzeciej części. Docenić gracza, za to że miał czas docenić twórców – to miłe.
PS. Splinter Cell wystawił mnie w tym aspekcie na naprawdę ciężką próbę, bo końcowe napisy trwały dobry kwadrans, uwzględniono w nich dosłownie wszystkich związanych z grą ale w nagrodę dostaliśmy również po uszach zabawnym dialogiem między Samem i Vicem, który sugerował jak ostatecznie skończyła się historia przedstawiona w grze.
A Wy? Oglądacie, olewacie czy zasypiacie …?
Akurat w half-lifach to wszystkie creditsy zobaczyłem. Najbardziej lubię jednak komentarze twórców w hl2, epizodach, tf2, l4d. Widać że pewne rzeczy nie zostały dodane przypadkiem poza tym można się czegoś ciekawego dowiedzieć i dostać radę która pomaga w graniu.
Rzadko ‘doczekuję’ napisów końcowych – tak dużo gier a mało czasu 😉 Ale creditsy oglądam. Polecam obejrzeć intro do God of War III – wprowadzenie jak do filmu. Najważniejsze nazwiska ‘przed’, a wszystko ‘po’.
A propos, kiedy Zagraceni ‘zagrają’ w God of War, swoje słówko na blogu dostała Bayonetta, a Kratos udaje, że go nie ma ?
W moim prywatnym rankingu: “Monkey Island II” (za teksty), “CoD4: Modern Warfare” i “Plants vs Zombies” za piosenki 🙂
Często mam możliwość oglądania creditsów w Gothicach (jak się przechodzi kilka razy to nie ma wyjścia), problemem jest druga połowa gdy leci sam niemiecki którego nie miałem okazji się uczyć.
Dobre creditsy są też w Borderlans (enter tha’ Intergalactic Ninja!).
cholernie dlugie creditsy byly tez w Dragon Age…lubie wylapywac polskie nazwiska i ciesze sie ze jest ich czasem calkiem sporo
chyba tylko w Half-Lajfie czytalem kreditsy:) W Uncharted2 i God of War nie musialem, bo byly making ofy 😉
Czasem oglądam, może nie rytualnie, ale czasem puszczam zwłaszcza jak są mordki ludzików, którzy to robili.
Zdecydowanie najbardziej utkwiły mi w pamięci kredki z CoD 1. Sporo grałem w tę grę w multi i przyznaję, że wrzucałem sobie singla czasem dla sportu, nie zawsze żeby zakończyć, ale żeby zobaczyć jaki to ja jestem tera mastah 🙂
Na końcu gry po planszy jak w planszówkach biegł sobie aliant, rzucał granatami, przeskakiwał płotki, a lokacje przypominały miejsca z kampanii. Bardzo przyjemne credits’y.
Oglądam prawie zawsze, zwłaszcza jeśli końcówka gry mnie powali na kolana. Lubię gdy w creditsach leci jakiś epicki kawałek, np. w Mass Effect 1 był to Faunts – M4(Part II). Przez całe napisy siedziałem z rozdziawioną gębą, będąc pod wrażeniem końca gry i tego utworu 🙂 W dwójce już takiego efektu nie było, a szkoda.
Niemniej oglądam prawie każde creditsy, jako taki wyraz szacunku dla developerów. Zwracam też uwagę na listę voice overów, szukając nazwisk, które znam z innych gier. Często przy tym padają komentarze typu “Co?! To ON podkładał głos temu tam? Niemożliwe!” 🙂
Creditsy Assassin’s Creed 2 to dopiero było coś.
Świetnie są też początkowe z serii Monkey Island.
Jak juz dotrwam do napisow, to z reguly ogladam, bo czesto wlasnie czeka na koncu niespodzianka :]
Bayonetta i Hitman Blood Money – najlepsze creditsy EVER!
Zawsze oglądam całe creditsy gry którą kończę. Liczę zawsze, że będzie jakaś nagroda za to – i często właśnie jest. Nauczyłem się tego patrzenia po grze ICO, kto grał to wie czemu.
A w jakieś grze, tytułu teraz nie pomnę, był nawet aczik za obejrzenie napisów do końca 🙂
Oglądamy, oglądamy 🙂 Mistrzowskie creditsy były w Fable II, przyjemnie się oglądało, bardzo fajnie zrobione 🙂
Super artykul, dzieki!
kazdy raz gram i wygrawam! I lubie to bardzo!
a artykul bardzo interesny! Jezeli jest cos takie interesne jeszcze -dodawaj!
Fantastic job here. I really enjoyed what you had to say. Keep heading because you absolutely bring a new voice to this topic. Not many people would say what youve said and still make it interesting. Well, at least Im interested. Cant wait to see additional of this from you.