Na E3 wszystkie ważniejsze gry (czyli te, które miały wyglądać krystalicznie) prezentowane były na pecetach. Battlefielda 3 na konsole pierwszy raz pokazano w programie Jimmy’ego Fallona i wyglądał znośnie, ale nie aż tak oszałamiająco jak pecetowy. Nawet tytuły brzydsze hulały na pokazach na pecetach (czasami z podłączonym padem od X360 dla niepoznaki) z jednego, prozaicznego powodu: pecety technologicznie już tak bardzo przegoniły konsole, że nawet różnice sprzętowe otwartej platformy (a taką jest pecet) nie sprawiają, że gra się haczy albo działa z niestabilnymi fpsami.

Pecetowe granie ma wiele minusów oczywiście – dla mnie największym z nich jest to, że pecet stoi u mnie w innym pokoju niż telewizor i konsole – ale coraz więcej moich znajomych podłącza sobie kompy po HDMI do TV i śmiga w Wiedźmina 2 na padzie od 360-tki, ciesząc się mega-teksturami i płynnością.

Oczywiście aspekt technologiczny to tylko podstawa obecnego trendu – a widać go coraz wyraźniej, Rockstar zapowiedział właśnie LA Noire na pecety, i to już tej jesieni. Innym bardzo ważnym katalizatorem angażowania się w pecety jest znacznie wyższa opłacalność (oczywiście w wielkim uproszczeniu) sprzedania gry na peceta – z tego prostego powodu, że jest jedna gęba mniej do wykarmienia, a jest to gęba właściciela platformy. Według różnych źródeł Microsoft/Sony/Nintendo zabiera od 20 do 30% ostatecznej ceny gry, więcej niż wydawca i znacznie więcej niż autor. Na pececie ten procent odpada.

Kolejna sprawa to piractwo, od zawsze rzekomo domena pecetów. I X360, i PS3 są obecnie shakowane do fundamentów i można piracić bez większych wysiłków (jedynym problemem może być zgrywanie Blurayów na pendrive’y i przerzucanie do konsoli). Na pecetach działają z drugiej strony upierdliwe zabezpieczenia, coraz skuteczniej piractwo ograniczające. I owszem, to mega słabe, że grając w Assassina trzeba trzymać połączenie internetowe, ale wydaje mi się, że problem piractwa zaczął być międzyplatformowy.

Producenci najlepiej co umieją, to liczyć. Skoro nie trzeba już spędzać miliona roboczogodzin na optymalizacji gry (bo pecety się technologicznie zatrzymały już jakiś czas temu), skoro można zarobić (znowu – w uproszczeniu) 20% więcej na pudełku i skoro piractwo jest równie palącym problem wszędzie… to trzeba robić gry na pecety. Simple as that.

Czekam na następną generację konsol, bo dotarło do mnie właśnie, że przy konsolach trzyma mnie garstka exclusive’ów oraz achievementy. Trochę mało. A laptopa w sumie mógłbym podłączyć do telewizora…