Zmogło mnie choróbsko tydzień temu i w weekend zmuszony byłem zalec na kanapie na dobre. Osłabiony organizm odrzucał myśl o czymś wymagającym skupienia w taki dzień, więc odstawiłem na bok nowego MOHa i F1 2010. Sprawdza się za to stare, ludowe porzekadło, że na chorobę najlepsza prosta arkadówka z Xbox Liva – nie trzeba wstawać do konsoli i zmieniać płytek, wystarczy poprawić poduchę pod głową i poklikać w pada…
W jedną z tych produkcji wkręciłem się tak bardzo, że na dobre zagościła w moim wieczornym grafiku – w cokolwiek bym nie grał od ubiegłego tygodnia, kończę sesję dwoma-trzema pojedynkami w Carcassonne. Gra jest konsolową wersją gry planszowej o tej samej nazwie – nigdy nie widziałem jej na oczy, więc pozostańmy przy wersji elektronicznej.
Carcassonne to turowa strategia utrzymana w średniowiecznych klimatach, polegająca na budowaniu i przejmowaniu terytorium w oparciu o losowane dla każdego gracza klocki. Poszczególne części układanki mają różne symbole terenu – są więc miasta, kościoły, drogi i pola, a wszystko to musi logicznie do siebie pasować. Oprócz puzzli do dyspozycji mamy siedmiu osadników, których umieszczamy na budowanych elementach królestwa, zdobywając za to punkty wg. określonych zasad.
Główna rozkminka idzie w kierunku oceny bieżącej sytuacji na planszy i tego gdzie najkorzystniej będzie umieścić aktualnie posiadany w łapie klocek i co z tego ewentualnie wyniknie. Można generalnie skupić się na budowie i zabezpieczaniu własnych terytoriów, ale można podpierdalać przeciwnika i blokować mu rozwój jego developerki.
Będę szczery – nie wiem co takiego wciąga mnie w tej grze, być może element losowy czyli oczekiwanie na to jaki klocek będzie następny i co można z nim zrobić. A może fakt, że do końca z reguły nie wiadomo kto wygra, bo końcowe podliczanie punktów lepiej idzie konsoli niż mojemu kalkulatorowi w głowie. Wiem, że może nie brzmi to jakoś specjalnie seksownie ani atrakcyjnie, ale dokładnie taki typ relaksującego masażu mózgu mi pasuje po całym dniu i gram w to z przyjemnością mimo faktu, że statystycznie cały czas zbieram łomot i przegrywam więcej meczów niż wygrywam.
Polecam wszystkim których intelektualnie przerastają szachy a nie bawią też inne gry gdzie wszystkie elementy układanki dostajemy do ręki na dzień dobry!
massca
PS. Sugeruję naprawdę mocno aby poświęcić te 10 minut i wczytać się w zasady i sposób punktacji. Na początku myślałem “dobra, olać, komputer sam policzy” – okazało się że owszem, ale jakbym wiedział JAK to robi i dlaczego – być może wcześniej zacząłbym wygrywać.
PS.2. Gra dostępna jest też na iPhona i umożliwia grę przez internet, co jest naturalnie najlepszą zabawą.
Mam Carcassone na iPada i mimo trzykrotnego wczytania się w zasady nadal nie rozumiem punktacji, i w kółko przegrywam, lol 😀
Carcassone rządzi! Jakby co, to znam kilku ludzi, którzy chętnie zagrają.
@Cubi, kaman, punktacja jest naprawdę prosta, zwłaszcza, że możesz podświetlić pola i policzyć ile masz punktów
Carcassonne to klasyka planszówek. To jedna z niewielu gier, w które całkiem przyjemnie młóci się zarówno w dwie osoby jak i w szerszym gronie.
Polecam zwłaszcza w real’u bo można dostać wiele dodatków, które mocno urozmaicają rozgrywkę … i trochę komplikują zliczanie punktacji 😛
a ja polecam rowniez wycieczke do Carcassonne we Francji, swietne miasteczko i musze przyznac ze gdyby nie gra to nigdy bym nie pomyslal zeby sie tam wybrac (+ tanie bilety w Ryanie 😉 )
Tu jest polska instrukcja:
http://www.rebel.pl/e4u.php/1,ModFiles/Download/files/instrukcje/Carcassonne/Carcassonne.pdf
A tu darmowa wersja gry w necie. Nazywa się Touluse a z dodatkami jest jeszcze bardziej wciągająca. Jest tam też podróba Catana 🙂
http://games.asobrain.com/
Genialna gra. Bardzo taktyczna, ale czynnik losowy też bardzo istotny. Jak kolega wyżej bardzo polecam wersję “stołową”. Głównie z powodu wspomnianym w notce licznym możliwościom dotkliwego podpierdalania znajomych.
Nic tak nie raduje jak mina kumpla, kumpeli, narzeczonej, matki, czy ojca, kiedy jednym sprytnym ruchem odbieramy im zamek na który czaili się rozbudowywując go od ofnastu kolejek.
A propos “stołowej” – jak się zaznacza zdobyte drogi czy miasta z których znikają osadnicy wracając do pracy na innych odcinkach? Są jakieś chorągiewki czy coś ? Gdize w ogole taka wersje kupic? Pewnie jakies sklepy w necie?
Zaznacza się drewnianymi ludzikami o bardzo umownych kształtach(fajnie prezentują się zwłaszcza świnia i smok). W Polsce kupić można choćby w Rebel – chyba największym krajowym sklepie z planszówkami. Widziałem też w Empiku parę razy.
Polecałbym zakup tego
http://www.rebel.pl/product.php/1,606/9642/Carcassonne-BIG-BOX.html
Zawiera podstawkę i prawie wszystkie najlepsze dodatki. Wychodzi dużo taniej niż zbieranie wszystkich osobno, a do tego jest wygodne pudło z przedziałami na wszystkie elementy – bardzo ułatwia życie.
@massca, jest tor punktacji na ktorym zaznaczasz np. zamknąłeś droge, liczysz punkty i odpowiednia ilosc pol przesuwasz swoj znacznik na torze punktacji. Na zamknieta droge czy miasto juz nikt nie wejdzie wiec nie trzeba na planszy zaznaczac ze to Twoje.
Uuups. Okazuje się, że w ogóle nie zrozumiałem co przeczytałem. Intelektualne optimum osiągam jednak wieczorem. 😉
Ech, przypominają mi się EPICKIE pojedynki z moim bratem.
Wymyśliliśmy tyle taktyk, że można by książkę napisać. Taktyka Leppera, taktyka watykańska, taktyka “wsparcia przeciwnika” itp.
Doszliśmy w końcu do takiej wprawy, że pojawiło się pojęcie “zwycięstwa we wszystkich aspektach”, czyli jeśli nie miało się więcej punktów i za drogi, i za miasta, i za klasztory, i za farmy, to można było bezczelnie umniejszyć zwycięstwo przeciwnika. 😉
Ja kupuję w warszawskiej Planszomanii. Rebel to zasłużona i duża firma, ale niestety dosyć droga.A jak ktoś chce sobie pooglądać na żywo różne planszówy, to najlepiej w sieci sklepów Graal. W Wawie jest kilka punktów, m.in. w Blue City, w Galerii Mokotów.