Pierwszy raz od nie wiem kiedy nie wziąłem ze sobą PSP na wakacje i postanowiłem skupić się na następujących rozrywkach: pływaniu, opalaniu się, pływaniu, nurkowaniu, opalaniu się oraz pływaniu i czytaniu na leżaku. Od biedy, uznałem, mogę zabrać też ze sobą parę gier na iPadzie i iPhonie, które – gdy już przeczytałem wszystko, co chciałem przeczytać (w tym Grę o tron) – uratowały mnie przed koniecznością zastanawiania się, czy chcę pływać, czy się opalać.
Na iPhone’ie nie da się wygodniej grać, bo jest za mały, dlatego też nie wydziwiałem i pomimo zakupu Anomaly: Warzone Earth (a co, trzeba wspierać swoich!) nie grałem w niego, tylko w co innego. No dobra, główny powód to zbyt słabe WiFi w hotelu, żeby dało radę udźwignąć 100 MB transferu, więc musiałem pozostać przy tym, w co zawsze grałem.
I tak: we Fruit Ninja mój aktualny rekord w arcade mode to 1070 punktów i kurde nie da się więcej. Chyba.
W Angry Birds nie mogę już grać (jestem w trzecim zestawie leveli), bo gra jest zbyt frustrująca.
Death Rally skończyłem, wygrywając z The Adversary. Swoją drogą kapitalna ta gra.
Infinity Blade jest nudne i za ciemne na granie w pełnym słońcu.
Plants vs Zombies skończone piąty raz. Już nie mogę więcej.
Na iPadzie było nieco lepiej, bo podciągnąłem Grand Theft Auto: Chinatown Wars, w które gram chyba juz od dwóch lat (na różnych platformach) i nigdy nie udało mi się go skończyć. Muszę przyznać, że wirtualna gałka na iPadzie sprawdza się całkiem nieźle, grało mi się znacznie lepiej niż na PSP, gdzie z paroma misjami autentycznie się męczyłem, a tutaj przeleciałem przez nie za pierwszym podejściem.
Flight Control HD w pierwszej chwili wydało mi się strasznie nudne i infantylne, ale trzy godziny później zorientowałem się, że coś w tej grze jednak jest. Brakuje bardzo trybu kampanii i jakiejś innej zachęty niż tylko pobicie poprzedniego highscore’a. Za to we dwóch gra się przesympatycznie na split screenie.
Wracam do poważnej rozrywki. Dzisiaj, jak Bóg da, Deus Ex evening.
Witam wszystkich ponownie, tak przy okazji. Update’y będą znów regularne (w miarę wytrzymałości autora). 🙂
I tak nieźle udało Ci się na urlopie pograć. Mi się właśnie kończy dwutygodniowy urlop i jak na razie to udało mi się chwilę pograć na PS3 (demo Heros on the Move) i utopić w najgłębszym jeziorze woj. lubuskiego Nexusa S 🙁
Nie wiem czemu, ale ostatnio nie chce mi się w nic grać. Assassin’s Creed 2 mnie jakoś nie zauroczył, Fallout NV leży i się kurzy… Wieśmak 1 na steamie nawet nie ruszony, w Stalekra boję się grać a Portal 2 jeszcze za drogi jak dla mnie.
Czas położyć się i umrzeć 😉
Wolniej z tym deus ex hands on!
Jakaś wordpressowa pluskwa Wam się przyczepiła do stronki…
Właśnie widzę. Dzisiaj powinniśmy się jej pozbyć, ja w sprawach webowych jestem lama.
welkom bek 🙂
miałeś zdaje się wypoczywać na urlopie, także od grania 😀
Odpoczywałem, przeczytałem cztery książki, z czego jedną 1000-stronicową i jedną po angielsku 😀
Grubo 🙂 Ja w wakacyjny czas podniosłem rękawicę calaka w CoD 4 i jestem w połowie no fighting in war room 😀 Mam zajebistą satysfakcję, weteran jest przesrany 😛
No, ja wlasnie czytam dance of the dragons, ale jakos martin zdazyl mnie zniechecic ‘lekkim’ opoznieniem.
Ale granie na urlopie… brrr;)
vel -> po War Roomie już z górki aż do Mile High Club.
angh -> są takie chwile, że po prostu trzeba 🙂 BTW kapitalne jest ajfonowe Anomaly, włączyłem “na chwilę” i nie mogę się oderwać.
mile high też się boję 😀 zostało jeszcze your show sucks na deser 😀
Mi się kończy urlop nad morzem i zagrałem jedynie chwilkę w Oddworld: Abe’s Oddysee. PSP leży i czeka, się nie doczeka. Wakacje z dzieckiem i czasu wolnego nie uświadczysz…
Zastanawiam się po co mi ten wyjazd nad morze… a no tak, trzeba dziecko jodem napompować 🙂 …i nie odbierać telefonów z firmy 😀
Ja się strasznie rozczarowałem grami na Androida. Gowniane popierdolki bez startu do gier z konsol przenośnych. Szkoda czasu na nudne syfy w typie Angry Birds i innych tego typu zręcznościowych klikadel. Brak turowych strategii czy przygodowek, a mnóstwo biedy. Generalnie na moim DHD praktycznie nie gram i ta odnoga gier to kolejna (po kontrolerach ruchowych) ślepa uliczka dla totalnych kalzali.
Ja polecam na iPada grę LandGrabbers. Jest to klon Mushroom Wars (jest w PS Store). Czas szybko przy niej mija, a dobrze wyważony stopień trudności nie zniechęca do gierki. Na razie gram w wersję lite (około 10 poziomów pierwszej krainy, ale razy 3 bo są trzy poziomy trudności). Cena prawie 3 euro to trochę za dużo, ale jeśli stanieje do 79 centów – kupię z pewnością.
no i zostałem na koniec wakacji sam na sam z mile high club 😛 jest przesranie, ale nie niemożliwie 😛 dużo w tym levelu zależy od szczęścia (spawny oraz triggerowanie akcji twojej drużyny) i właściwego timingu; z fng na achieva walczyłem ze 3h, to i tutaj damy radę 😛
Mi się udało po 5 godzinach i jednym rozwalonym padzie.
Wiele zależy od wybranej trasy i celnych flashy 🙂
50% tego achieva to fuks, 25% to zgranie w czasie, reszta to skill gry na padzie. przesrane, raz byłem już na końcu, ale dostałem z shotguna. definitywnie najbardziej przesrany jest pierwszy pokój i potem ostatni na górze. @cubi, rzucałes padem? 😀