Twitch.tv to obecnie najpopularniejsza streamingowa platforma świata, na której sam mam nawet konto i streamuję, gdy jest coś wartościowego streamowania (www.twitch.tv/cubituss77 jakby co). W tym tygodniu Twitch wprowadził uaktualnienie do regulaminu, zabraniające grania w wersji topless lub bez koszulki, aczkolwiek w samej bieliźnie. Musiałem odłożyć więc na później plany zawojowania internetu swoim wyglądem, ale nie zmartwiło mnie to specjalnie. Nie teraz, to kiedyś indziej.

Zmartwiło mnie natomiast bardzo to, co jeszcze Twitch wcisnął do nowego regulaminu. A wcisnął zakaz pokazywania oszustw i botów w grach online oraz zakaz streamowania gry przed premierą “bez pozwolenia”, jak to ujęto w sposób najbardziej ogólny, jak się da.

Oba te ograniczenia bardzo podniosły mi ciśnienie. Rozumiem, że Twitch to amerykańska firma i bliski jest mu ideał społeczeństwa, które dowiaduje się jedynie o tym, o czym władza uznaje, że powinno się dowiedzieć, ale dla mnie wpisywanie takich rzeczy do regulaminu to skandal. Tak zwane NDA bowiem (Non-Disclosure Agreements) nie są sprawą Twitcha, a sprawą podpisujących, czyli wydawcy gry oraz dziennikarza/blogera/krewnego prezesa. Nie uważam, że powinno się łamać NDA, ale jeszcze bardziej sprzeciwiam się odgórnemu wsadzaniu nosa obcego podmiotu w takie sprawy. Z kolei haki i boty to w grach online codzienność – wsadzenie głowy w piasek i udawanie, że ich nie ma, to najgorsze możliwe wyjście.

Sprawa ta generuje bardzo groźny precedens. Skoro kupiłem grę przed premierą w jakimś sklepie, to jest to sprawa pomiędzy tym sklepem, a wydawcą, ja tu nie jestem stroną. Policjant Twitch nie powinien mieć tu nic do gadania, a na dodatek wprowadza przepis nadrzędny wobec przepisów prawa. Kupiłem grę, więc mam prawo w nią grać, nabyłem na to licencję.

Wydawca może się pieklić ile chce na złamanie “street date”, ale ja tę grę sobie włączę, a jak już ją włączę, to mogę streamować do woli. Jeśli wydawca z jednej strony pozwala na streaming (wydając grę na platformie, która to wspiera), a z drugiej strony dogaduje się z serwisem streamującym, żeby banować tych, którzy kupili grę za wcześnie, to równie dobrze za chwilę może poprosić Ebaya, żeby zdjął wszystkie używane gry z aukcji, bo umowa z użytkownikiem tego zabrania. Pies z tym, że prawo pozwala, wydawca sobie nie życzy i koniec. Gdyby Ebay działał tak jak Twitch, powinien natychmiast złożyć uszy po sobie i usunąć wszystkie używane gry z serwisu i zbanować użytkowników. Sugeruję następny krok: zdjęcie z aukcji również wszystkich używanych samochodów.

Mam szczerą nadzieję, że ta kuriozalna decyzja niezdrowo się odbije Twitchowi (i Amazonowi, który go kupił – jestem pewien, że to prawnicy tej firmy narzucają te zmiany w regulaminie) i za chwilę poczytamy o nowym najpopularniejszym serwisie streamingowym świata.

Ameryko, przestań być policjantem świata rękami swoich firm, bardzo o to proszę.