Przepraszam za permanentny brak update’ów <- tak się zaczyna 99 procent ostatnich notek na blogach tematycznych, czy dotyczą gier, czy filmów, czy może jeszcze czegoś innego. Ja jednak nie mam zamiaru zawieszać klawiatury na kołku, tylko chwilowo mam naprawdę gigantyczną ilość roboty oraz narastające coraz mocniej uzależnienie od Battlefielda 3, w którego pogrywam sobie w ramach odprężenia. Jeszcze tylko kilka killi z czegośtam, jeszcze parę headów z czegoś innego i odblokuję wszystko, co było do odblokowania! I pewnie dopiero wtedy spocznę. Póki co jednak czekam na jakieś interesujące mnie premiery, których jest jak na lekarstwo. Wobec tego faktu (oraz braku czasu, nie pamiętam czy o nim już pisałem?) zwróciłem się w stronę iPhone'a, jak zwykle przy takich okazjach zresztą. Ponieważ mam coś koło 100 różnych gier, sięgnąłem po najstarszą z nich i muszę przyznać, że do dzisiaj Puzzle Quest absolutnie rządzi. Prościutki erpeg o chodzeniu po mapie i wypełnianiu sprawunków zmienia się we wciągającą przygodę podczas walki, gdzie moduł zrealizowany jest na modłę Bejeweled. Klejnoty dają manę jednego z czterech kolorów, doświadczenie, złoto lub zadają obrażenia, czary śmigają między rywalami i ogólnie ze wstydem przyznam, że nie mogę przestać w to grać. Czy macie dla mnie jakąś radę? Jakąś prostą grę dla kogoś, kto po pracy ma może ze 45 minut dziennie na osobiste rozrywki? Muszę odstawić tego Puzzle Questa, ale mi nie idzie. Nie mam go na co wymienić, jakoś nie jestem w stanie przekonać się do żadnych z ostatnich premier. A kupki wstydu (na niej chociażby Lollipop Chainsaw) jakoś nie potrafię zacząć likwidować, bo jak tylko włączam Xboxa, to mam od razu myśl... "aaa tam, zagram sobie w BF3, tata-dam-tatatam".
Ja swego czasu byłem mocno uzależniony od PQ więc dobrze wiem o czym mówisz. Gra banalna w założeniu, a oderwać się od niej nie można. W końcu moja dziewczyna nie wytrzymała i “pomogła” mi odstawić. Dwójki do dziś nie zaistalowałem. Największym plusem tej gry jest syndrom “jeszcze jedna” walka, zebranie skarbów i takie tam. Miodność tej gry jest nie do wyczerpania.
Mało “casual”, ale 45minut to akurat WinSPWW2 lub WinSPMBT grając PBEM.
A według mnie: Cthulhu Saves The World na 45 min dziennie, ale nie wiem, czy to twoja bajka?
We wpisie mowa o PQ1 czy 2, bo nie moge znalezc PQ1 na App Store?
PQ jest super!
Wciągnął mnie dawno temu jak cholera.
Jak wyszedł na początku na PSP.
No nie mogłęm się oderwać 😉
Druga część jest/była marna – nie polecam.
Pechowo pewnie chodzi Ci o PQ2 – jak rozumiem na iPhona.
Powinieneś zagrać w PQ1 – koniecznie 🙂
“Where’s My Water?” jest genialne. Wersja Androidowa wciągnęła mnie na całego. Jej kontynuacja (“Where’s My Perry?”) też jest całkiem całkiem.
Polecam jako zabawny czasozabijacz Cat Physics i Munch Time ^_^
A może inaczej: Neuroshima HEX w wersji na iPhone (a jeszcze lepiej na iPada).
Zabawa przednia 🙂
45 minut na osobiste rozrywki…hmmm…z gier to proponuję wstępną;-)
No właśnie w 45 min znakomicie wpisuje się Neuroshima. Krótkie ale bardzo emocjonujące rozgrywki taktyczne 🙂
Kubus, obczaj Outwitters http://itunes.apple.com/pl/app/outwitters/id432969074?mt=8
Dla mnie ta gra zamiaya pod podloge wszystko w co do tej pory gralem na iPhono-Padzie 🙂 ale ostrzegam – mega wciaga!
Chyba ktoś zapomniał co to jest blog i co jest jedną z jego cech skoro martwi się o częstotliwość aktualizacji (polinglisz ssie jak bułgarski odkurzacz…)