Zazwyczaj bardzo nie lubię sequeli gier, które mi się nie podobały. Pierwszy Dawn of War to był taki RTS, w którym wszystko działo się w szaleńczym tempie (nie ogarniam RTSów za bardzo, przyznaję), dlatego więc drugi nieszczególnie mnie interesował, szczególnie że trzeba w niego grać na pececie.
Ale jak się okazało mój brak zainteresowania był całkiem niesłuszny. Jestem po kilkunastu pierwszych misjach i na gorąco mogę powiedzieć, że gra się w to wspaniale. A dlaczego? Bo autorzy zrobili grę od zera. Nie, naprawdę. To nie jest w ogóle strategia, to gra bardzo mocno osadzona w taktyce, do tego skierowana do casuali (czyli w zasadzie starszych graczy, którzy znudzili się pecetami). Elementy gry są ciekawe: pod rozkazy trafiają cztery oddziały zakutych w pancerze kolesi (w miarę upływu czasu coraz więcej jest tych drużyn, ale na misję bierze się tylko cztery – żeby dziadki ogarnęły) i te oddziały szatkują następnie orków, eldarów, albo tyranidów za pomocą bolterów (kocham tę nazwę – bolcownik :)) oraz mieczy łańcuchowych.
Niby klasyczny pomysł na strategię, ale zrobiono z tego diablopodobną strzelankę – i to jest kapitalne. Każdy oddział ma swojego dowódcę, każdy dowódca ma pulę punktów doświadczenia, ekwipunek oraz cztery parametry, które – zwiększane – odblokowują zdolności. Zdolności przypisane są pod skróty klawiaturowe, więc gra się jednocześnie myszką i klawiaturą, każąc jednym skoczyć tam, drugim wysadzić tu, a trzecim wzmocnić wszystkim okrzykiem bojowym. Miodniutko, do tego lekko, łatwo i przyjemnie. Aha, zapomniałem dodać, z pokonanych czasami wypadają przedmioty (z bossów są gwarantowane dropy), które potem po misji można dać tym, którzy ich potrzebują. Kody kolorystyczne przedmiotów oczywiście takie same jak w WoWie, na razie wypadło mi parę greenów, czekam na pierwszego bluesa.
Grafika oszołamia poziomem szczegółowości, a animacja starć to epickość w czystej formie. Pociski smugowe śmigają w obie strony, granaty, plecaki rakietowe, konkret. Do tego masa krwi, bo gra jest adresowana, jak pisałem, do lekko nieogarniających dorosłych. Poczucie szybkości gry potęgowane jest przez konstrukcję misji – na razie wszystkie były króciutkie, 20 minut do pół godziny. Mnie to jara, bo po pierwsze nie mam ochoty siedzieć przy kompie dwie godziny pod rząd, a po drugie jestem dość prędko wynagradzany za swoje osiągnięcia – jako osoba z natury niecierpliwa potrzebuję tego w grach.
Tak więc jeśli ktoś – tak jak ja – miewa okresy zawieszek przy pececie i nudzi go już klikanie po internecie, powinien sobie sprawić Dawn of War II i pokroić kilka orków. Otoczka “fantasy 40000 lat później” nie przeszkadza zupełnie, nawet jak ktoś ma alergię na orki.
Ach, no i do tego wszystkiego w grze są jeszcze mistrzowskie filmy przerywnikowe. Sprawdźcie sami, jakie ta gra ma kapitalne intro.
no prosze. a jak z wymaganiami kompa? (Nie zebym chcial grac 🙂
Jeśli chodzi o genialne intra, to warto polecić zwykłego Warhammera: Mark of Chaos (chociaż gra przeraźliwie nudna). Zresztą gier, w których filmiki wciskają w fotel jest dużo więcej – możnaby to rozwinąć Panowie… 😉
Pamiętam dwie takie gry, które na mnie wywarły szczególne wrażenie: Diablo II i pewna stareńki RTS, którego tytułu nie pamiętam (ale bitwy były zaiście epickie – jak sobie przypomnę, dopiszę)
Wymagania niziutkie. Warto pograć dla relaksu, od metra zadań, chociaż faktycznie już mi się zaczęły mapki powtarzać (jest 12 podobno tylko).
najlepsze intro w historii gier mial dla mnie pierwszy DoW i ztcw nie jestem odosobniony w tym zdaniu.
DoW2 idealnie lapie klimat WH40. jest mega epicki, marinesi mowia haslami prosto z podrecznika imperialnego, a tyranidzi leja sie szerokim strumieniem.
Super swietnie, ale czy ta gra przypadkiem zostala juz wydana?
Nie, nie została. Co to za pytanie w ogóle, lol 😀
No pewnie – infantylnie jest najsuper co? Pytam, bo moze cos przeoczylem a grac tez bym chcial? I jak Ci sie podoba odpowiedz?
Jak chcesz grać wcześniej to wejdź w branżę, zostań recenzentem to i kopie do ogrania dostaniesz wcześniej. O ile pozycja Twojego bloga/serwisu/czegośtam będzie na tyle wysoka, że wydawca/dystrybutor będzie chciał Ci coś podesłać :>
A co do DoW2 to ja chętnie się skusze mimo faktu, że od czasu rzucenia MMO jakoś nie mam ochoty grać na PC za bardzo. Jedyne co mnie trzyma to beta Quake Live (hell yeah!) 😛
Reflect –> gdyby była premiera, to bym o tym napisał, a że tekst siedzi w dziale Pierwszy ogień, to jeszcze gry nie ma na rynku. I zadawaj pytania z mniejszym przekąsem, jeśli chcesz otrzymywać normalne odpowiedzi 🙂
Myslisz ze przeczytalem ze to Pierwszy ogien, czy moze drugi albo trzeci? Piszesz krotka recenzje gry, ktora nadal jest w becie, nie myslalem ze to komercyjny blog (bo gdyby bylo inaczej, bylbym w stanie sobie poukladac w glowie, ze macie wersje recenzecka) i stad sie zakrecilem. Przepraszam za pytania, juz wiecej nie bede a z przekasem, to wiesz – dopiero moge rozpoczac pisanie 😉 Anyway.. jeszcze miesiac czekania (20.luty premiera)
pozdrawiam
Też pozdrawiam, blog nie jest komercyjny, ja jestem 🙂 I to niecnie wykorzystuję. W każdym razie mogą być tu rzeczy, któryś gdzie indziej nie ma :)A z przekąsem pisz, jeśli wola, zabronić Ci nie mogę, ani edytować komentsów nie będę 🙂 W każdym razie zapraszam do pozostania.
Pozostac, pozostane… bo tam gdzie bylem jest jakos tak sztucznie 😉
pozdrawiam
Podoba mi się sformułowanie “kilkunaście pierwszych misji”. To jak długa jest ta gra? 🙂
Moja maszyna do pisania DoW2 nie pociągnie, ale muszę wreszcie jedynkę sprawdzić.
Nie wiem jak długa – raczej bardzo 🙂 Misje trwają po kilkanaście minut, dlatego jest ich taka masa. Jedynka DoWa to klasyczny RTS w zasadzie.
ja przestalem grac w bete na misji numer 40 😀
Bardzo się cieszę z faktu wyjścia tej gry. Brakowało takich produktów jak DoW dwojeczka 😀
Są to moje już nie dziwi, ale dzięki ..
Fantastic beat ! I would like to apprentice while you amend your website, how can i subscribe for a weblog website? The account helped me a acceptable deal. I have been tiny bit familiar of this your broadcast provided vibrant clear idea