No dobra, troszeczkę oszukuję, bo kawałeczek już pograłem w Arkham City i jak na razie szalenie mi się podoba pod względem mechaniki, ale napiszę coś więcej o nowym Batmanie, gdy pogram w niego znacznie dłużej (planuję na wieczór i noc, zobaczymy czy dzisiaj dzieci nie postanowią też dać mi czadu do czwartej nad ranem).
Zanim jednak na dobre się wkręcę w Batmana, złapała mnie silna wątpliwość, po części związana z urodzinami (jeszcze dalej do 40 niż bliżej, ale już niewiele). Czy dorosły facet, który stara się poznawać wartościowe filmy, seriale i książki, powinien się przejmować kolesiem w czarnym stroju z uszami? Czy powinien ekscytować się, że może pograć babką w lateksie, która mówi miau i bije się z jakimś świrem, który ma spaloną połowę twarzy i rzuca monetą, bo taki jest ekstremalnie dwubiegunowy?
Strasznie nie lubię amerykańskiej mainstreamowej stylistyki, a superbohaterowie i superłotrzy są jej najgorszym na świecie przejawem. Próbowałem się z nimi zaprzyjaźnić, wiele razy – nie udało mi się nawet przeczytać Watchmenów do końca, tak mnie odrzucali ci kretyni w getrach, mimo że poziom literacki dziełka stał stosunkowo wysoko.
W Polsce superbohaterowie nie mają prawa się przyjąć. Mamy swoje własne legendy i baśnie i prędzej uwierzę, że się narodowo podekscytujemy jakimś słowiańskim wojem, co to dziewki za włosy ciągał do swojej lepianki (nawet jeśli ma siwy łeb i nazywa się Geralt, a nie Zdzichu), niż kmiotkiem z atomowym laserem w prawym oku.
Dlatego też mój poziom podekscytowania Batmanem jest zerowy. Mam w nosie to całe jego przebieranie się i walczenie z wiecznie chichrającym się gościem, choćby nie wiem jak obaj byli wspaniale umotywowani i psychologicznie wieloznaczni – i tak są to moim zdaniem dwuwymiarowe wycinanki z papieru, jak ich nie obchodzić naokoło, to zawsze są do nas przodem.
I skoro nawet mimo takiego założenia jestem w stanie się jarać Arkham City, a wcześniej z dużą uwagą i przyjemnością skończyć Arkham Asylum – to świadczy o sile i mocy gier od Rocksteady. Tu nie musiało być Batmana ani Jokera, ani w ogóle nikogo (chociaż obecność superkogośtam na pewno nie zaszkodziła w podtrzymywaniu zainteresowania zachodnich mediów) – bo to, jaką rozgrywkę obie gry proponują, jest herosoodporne. I przez przymknięte oczy jestem w stanie nawet przyjąć brednie o porządku, chaosie i miejscu odmieńca w społeczeństwie – wszystko to bez dreszczy żenady, zwykle towarzyszących mi przy poznawaniu utworach o superbohaterach.
Brawo, Rocksteady. A teraz dawać mi tu tego nietoperza.
Dlaczemu ja się pytam premiera wersji PC jest dopiero za miesiąc 😛 Arkham Asylum było wyczesaną grą – przeszedłem ją pamiętam w “długi weekend” czyli zacząłem w piątek i przesiedziałem sobotę oraz niedzielę, bo po prostu kompletnie jak nastolatek nie mogłem się oderwać od monitora.
Też nie działa na mnie Batmanek jako superheros itp. Mam to gdzieś. Nie to mnie trzymało przy ekranie, tylko zajebisty gameplay oraz robiące wrażenie efekty physx w wersji pc
Czy dorosły facet
@@@@
błagam Cubi nie zamieniaj się w Olafa Szewczyka!!!!
W Polsce superbohaterowie nie mają prawa się przyjąć. Mamy swoje własne legendy i baśnie i prędzej uwierzę, że się narodowo podekscytujemy jakimś słowiańskim wojem, co to dziewki za włosy ciągał do swojej lepianki (nawet jeśli ma siwy łeb i nazywa się Geralt, a nie Zdzichu), niż kmiotkiem z atomowym laserem w prawym oku.
@@
Jakie legendy i baśnie autor ma na myśli? Które to z nich są w mainstreamie? Ilu z nich wymieni przeciętnie nieźle wykształcony Polak w wieku powiedzmy 17-30 lat? Słyszę CISZĘ niestety!
Geralt? Geralt jest słowiański? Ja cię proszę autorze! Geralt to najbardziej prostacki archetyp fantasy bohatera jaki sobie można wyobrazić w dodatku śmiem twierdzić, że jest bardziej anglosaski niż słowiański. Chcesz słowiańskiego bohatera? To proponuję zapoznać się z Wilczarzem Marii Siemionowej. TO JEST słowiański fantasy bohater “pop-kulturowy”, a nie jakiś wypierdek mutant.
Zawsze dziwiła i dziwi mnie popularność Wiedźmina. Ani książka ani bohater nie zasługują nawet na połowę atencji jaką są otaczani. Jest pierdyliard lepszych książek i miliard lepiej skonstruowanych bohaterów. Ba są nawet lepsze rodzime czytadła fantasy, ale zawsze ten nieszczęsny Sapkowski na pierwszym miejscu wymieniany :/
Strasznie nie lubię amerykańskiej mainstreamowej stylistyki, a superbohaterowie i superłotrzy są jej najgorszym na świecie przejawem. Próbowałem się z nimi zaprzyjaźnić, wiele razy ? nie udało mi się nawet przeczytać Watchmenów do końca
@@@@@@@
Ciekawe, ciekawe bo akurat Watchmeni są ciuteczkę na bakier z mainstreamem nurtu superbohaterów.
No i dlaczego nie lubisz Superaków? Amerykańska kultura bo nawet nie pop-kultura wyrosła na nowej mitologii właśnie SUPERbohaterów. Jaka jest najważniejsza postać kultury masowej XX wieku? Superman
można by jeszcze wiele pisac i pisać…
Kajko i Kokosz, Tytus Romek i A’Tomek, Kapitan Żbik 😀
No i nieustraszony As z Hydrozagadki 😀
“Zawsze dziwiła i dziwi mnie popularność Wiedźmina. Ani książka ani bohater nie zasługują nawet na połowę atencji jaką są otaczani. Jest pierdyliard lepszych książek i miliard lepiej skonstruowanych bohaterów. Ba są nawet lepsze rodzime czytadła fantasy, ale zawsze ten nieszczęsny Sapkowski na pierwszym miejscu wymieniany :/”
na szczęście to nie tobie oceniać… ani tym bardziej decydować czy zasługuje na atencję czy nie… 🙂
Batman jako BAtman jest uroczo sztywny… nie jestem też do końca przekonany czy gdyby nazywał się Cole i fruwał w grze np. INfamous to gra byłaby tak fajna… no może… sam nie wiem 🙂
Mam podobnie. Do Arkham Asylum podchodziłem sceptycznie właśnie ze względu na batmanową stylistykę ale gra okazała się faktycznie rewelacyjna.
Batman to gej!
Cubi, obyś znalazł przerwę na relację na temat The Missing Link, bo Batman jest naprawdę długi. No, przynajmniej jak na twoje standardy zapracowanego ojca.
Nie mam MSP, Deusa pożyczyłem, chyba to już zamknięty rozdział – a na pewno nie mam zamiaru grać w cokolwiek innego, gdy wyjdzie BF3 🙂
Mnie tez panowie pederasci w trykotach nie interesuja. Ale Batman 1 byl zajebisty, a plejada lotrow i swirow bardzo mi sie podobala – bardzo pasowali do wariatkowa i tam nie wydawali sie papierowi.
Dwojke chetnie obejrze, choc ciagle mi wkurw nie minal za tego offline passa.
Nie śledzę dokładnie historii popkultury, ale wydaje mi się, że te wszystkie Batmany i Spidermany dotarły do nas w latach 90. Wprawdzie Supermana oglądałem w kinie jeszcze w głębokim PRL-u, nie przypominam sobie jednak, by film wzbudził w Polsce emocje. Trykotowe klimaty tak naprawdę czują chyba tylko Amerykanie, w Europie ewentualnie pokolenie dwudziestolatków. W każdym razie nie znam żadnego człowieka po trzydziestce ekscytującego się marką Batman. Gra była spoko, nie jakaś petarda, po prostu w porządku. To samo z filmami Burtona i Nolana. Gdyby ktoś podarował mi dwójkę, mógłbym łaskawie zagrać :)Kupować-niekoniecznie.