Dzisiaj niedzielnie poroztrząsam problem socjologiczny, coraz częściej pojawiający się w rozmowach z moimi znajomymi, a mianowicie “kiedy Ty znajdujesz na to wszystko czas”.
Wielokrotnie niegrający ludzie na wieść o tym, że prowadzę sobie bloga o grach i jeszcze na dodatek (bezczelnie zapewne) gram sobie w wolnych chwilach, patrzą na mnie z mieszanką zdumienia i podziwu graniczącego z zazdrością, mówiąc “och, jak ja Ci zazdroszczę, chciałbym mieć tyle czasu co Ty”. Irytują mnie tym przepotwornie, bo zakładają najwyraźniej, że moje życie w porównaniu z ich życiem to pasmo opieprzania się i leżenia brzuchem do góry z padem w garści.
Otóż nie, odpowiadam im. Otóż nie. Poświęcenie się swojemu hobby, czy jest to granie na konsoli i komputerze, czy zbieranie znaczków pocztowych, wymaga poświęcenia właśnie, a więc rezygnacji z niektórych przyjemności dla tego hobby. Nie oszukujmy się, w naszym współczesnym życiu najbardziej pożądanym surowcem jest czas, nic innego. Jestem wobec tego miernym partnerem do rozmowy na temat wyższości You Can Dance nad Tańcem z gwiazdami – całkowicie świadomie wybieram bowiem inne zajęcie zamiast czegoś, co wiele ludzi uważa za całkowicie rozsądne i normalne spędzanie wieczoru.
Ba, jakby jeszcze tego było mało, nie jestem sam i nie odziedziczyłem wielkiego spadku. Przez większość dnia zatem pracuję, a poza tym mam jeszcze życie rodzinne i granie (zwłaszcza w gry o rżnięciu świniaków piłą mechaniczną) nie jest możliwe nawet zaraz po pracy. W tym celu właśnie poświęcam na granie godziny należne spaniu: jeśli ktoś z Was widzi mnie online po 23:30, to ja właśnie wtedy zasuwam przez jakieś pustkowie z karabinem w garści. Zwykle padam na pysk koło pierwszej, ale jak robimy z masscą jakiegoś coopa, to i do drugiej zdarza nam się siedzieć.
Oczywiście z racji na wiek i ogólne zmęczenie materiału czasami przymykają mi się oczy ze zmęczenia, ale sekret leży właśnie tutaj: poświęcam na granie chwile, które inni poświęcają na coś innego. I – po raz tysiąc czterysta czterdziesty ósmy – nie, gry nie są tylko dla dzieci. I nie, nie wiem w co powinien zagrać Twój sześcioletni synek jak już skończył GTA IV, bo nie wiem, jak mocno trzeba nie ogarniać współczesnej kultury, żeby pozwolić dziecku grać w grę dla dorosłych. Tak, serio, są gry dla dorosłych. Aha, jest ich nawet większość.
Zaskoczony? Ja też jestem zaskoczony. A teraz idź oglądaj Must Be The Music, a ja sobie zrobię kilka misji w Driverze.
I właśnie dlatego lubię tę stronę 🙂 Tłumaczenie rodzinie, że gry nie są dla dzieci i nie są gorszą (ba moim zdaniem lepszą) rozrywką od oglądania papki telewizyjnej jest moją zmorą.
Ja w wieku 7 lat grałem w Diablo, 8 w GTA2 i nie wydaje mi się aby moja psychika była super spaczona, więc nie widzę jakoś problemu w dzieciach grających w gry dla dorosłych.
Gry w tamtych czasach były dużo bardziej umowne a co za tym idzie łatwiej było zrozumieć, że to tylko rozrywka. Mam wrażenie, że to ma wpływ odbieranie gier przez dzieci.
Dobry tekst i świetnie Cię rozumiem. Okropnie jest tłumaczyć, że gry są też dla dorosłych. Ja dodatkowo jestem fanem komiksów więc przewalone mam podwójnie.
Kuba nie znalazł czasu na Another World iOS. Zapewne zrobił download, ale jeszcze nawet nie odpalił 🙂 A tak BTW – naprawdę bliski mi tekst. Dzięki za niego 🙂
Solidaryzuję się z autorem – ja gram zwykle w godzinach 22-1, na czym cierpi mój sen.
Ja gram wieczorami – zwykle do 22-23, że 2-3 razy w tygodniu. Dłużej nie da rady, bo trzeba wstac. ok 6. To jak wyjdzie 6-8 godzin tygodniowo to jest super. Nie wiem jak bym teraz ogarnął Fallout 3( 80 godzin). New Vegas ledwo dałem radę w 40 godzin, a to i tak tylko dlatego że rodzinka wyjechała na tydzien:).
Aha – tv nie oglądam – czasem tylko film lub serial.
Dużo nas takich na rynku? Czy więcej.nastolatków?
>> Dużo nas takich na rynku? Czy więcej nastolatków?
Z założenia blog jest dla graczy 30+ i w sumie pewnie każdy z nas zmaga się z tym samym problemem, co cubituss – brak czasu i tłumaczenie ludziom, że granie to hobby dla “dorosłych” tak samo jak wymachiwanie szalikiem na stadionie, oglądanie “TzG” czy bieganie z markerem po lesie.
W sumie do meritum posta nie mam nic do dodania. U mnie jest to samo. Wkurza jednak stereotypowe traktowanie mnie, gdy mówię, że lubię grać i robię to w wolnym czasie. “Przecież to takie dziecinne”. Ech…
Heh, mógłbym napisać dokładnie to samo…
Tak mnie to już wkurwia, to “tłumaczenie się”, że już w ogóle przestałem reagować na “docinki” o graniu.
Ja też poświęcam głównie noce na granie, kiedy cała rodzina śpi a ja mam “święty spokój” a kobita mi nie zapodaje do ucha jak mantrę swojego niekończącego się “bla, bla, bla…” 😉
Odpoczywam… tak, właśnie wtedy kurwa odpoczywam, nawet jak napieprzam z karabinu i bezgłośnie krzyczę do monitora “ty #$&#$%, jakim cudem strzeliłeś mi w głowę zza ściany!?”, nawet jak siekę mieczem wielkim plantację Elfich główek… odpoczywam.
Nie mam teleśFisora od bodaj 15 lat a może i lepiej, no… nie mam kurna 😉
Nie używam, nie celebruję, nie onanizuję się przed nim, kompletnie mi wisi okoniem to, co jest w TV!
Moja dama dworu, też (i tu cud jakiś) nie ogląda TV… oczywiście cuda nie są możliwe, więc napieprza miliardy seriali Online 😉 serio… nie umiem nawet ich zliczyć – ale to jej FUN! i nie mam nic przeciwko tak, jak ona do moich gier.
Gram od 30 lat 😉 hardcorowo, nałogowo, non-stop, beznadziejnie i mozolnie napieprzam w gry, hurtowo i maniakalnie… i TO nie zmieni się nigdy! 😀
I pieprze serdecznie i z uśmiechem wszystkich, którym to nie pasuje do stereotypu dorosłego faceta.
Dziękuję za uwagę 😉
Pytanie czy gry robione są dla zapracowanych wiarusow (niezbyt długie, częste czekpointy) czy dla dzieciaków (durna fabuła, q kółko to samo, zero innowacji, marketing dla debili)?
Z jednej strony gracze statystycznie są grubo po 20-tce, a te nasze hobby jest na poziomie 13 letniego amerykanina (trochę przemocy, zero cycka, fabuła zgrana do cna)
Idealny tekst 🙂 Też gram kosztem innych rzeczy, telewizor w ogóle mnie nie interesuje, nie włóczę się po knajpach. Siadam do grania też kosztem snu, kiedy już cała rodzina najlepiej pójdzie spać i mogę się rozkoszować rżnięciem świniaków piłą mechaniczną, lub wypruwać nieskończone ilości łusek z karabinu. I tak, wtedy też odpoczywam, analogicznie jak @larenx . Ale mam na to czas, bo świadomie rezygnuję z innych rzeczy
*cry* Nie jestem sam… 😉
Też mogę się podpisać ręcyma i nogami. Ach, to znoszenie dziwnych spojrzeń, jak mówię, że w wolnym czasie gram w gry ( gry są dla dzieci! ). Gram oczywiście też w godzinach nocnych, przeważnie jak kobieta już śpi, bo pomimo tego, że toleruje moje hobby, to standardowe “bla bla bla” w tle zawsze leci i jednym uchem trzeba słuchać, żeby potakiwać od czasu do czasu.
To fakt, najłatwiej znaleźć na granie czas w nocy, ale kurde, tak ciężko po udanym “akcie” z małżonką wstać z wyra do konsoli 🙂 Dlatego czasem okazuje się, że dorosły mężczyzna cieszy się gdy kobieta nie ma ochoty.
Zgodnie z elementarną zasadą zarządzania, nie ma czegoś takiego jak brak czasu, jest po prostu złe zarządzanie czasem :). Jak każdy, też słyszałem kilka razy podobne westchnienia: “Jak ty na to znajdujesz czas”. Przeważająca większość osób ma dokładnie tyle samo czasu co ja, po prostu roztrwaniają go na telewizję czy filmy. Jest jeszcze drugie zjawisko, które kradnie regularnie i potworne ilości czasu – dojazdy. W dużych miastach, a już szczególnie w Warszawie, bardzo dużo osób pokupowało mieszkania na obrzeżach, a pracują w samym centrum albo zupełnie po drugiej stronie miasta. Dziennie tracą wiele godzin, żeby przedostać się do pracy, domu, pojechać do znajomych czy rodziny, załatwić różne sprawy, bo miasto w godzinach szczytu jest prawie nieprzejezdne. Jak zmniejszymy czas dojazdów, zrezygnujemy z filmów czy TV, to zaczyna się powiać czas i na wiele innych rzeczy (choćby gry). Nie trzeba od razu walczyć ekstremalnie (najłatwiejszy i najbardziej popularny sposób), czyli zmniejszając godziny snu.
@LarenX – Autentycznie i bez zbędnego pitolenia urzekł i ubawił mnie Twój post swoją prostotą i trafnym doborem słów. Lubie gdy potok myśli, nawet pełen wulgaryzmów ma sens . Btw podobnie dziekuję Stwórcy za House’a, Chirurgów, True Blood i dziesiątki innych, których ja nie oglądam ale moja żona owszem co daje mi czas, żeby zapuścić komuś headshota przez winkiel 😉
Ja mam pytanie trochę nie związane z tematem, ale chodzi też pośrednio o brak czasu. Też lubię grać i mam 3 konsolowe obecnej generacji. Od pewnego czasu nie mam ochoty zabrać się za granie w gry, gdzie nie ma trofeów i aczików. Jakoś szkoda mi czasu. Mam na półce nigdy nie ograne Call of Duty 3 i pierwszego Assasyna (na PS3 nie ma tam trofeów). Na Wii nie mogę zmusić się, żeby ukończyć przygodę Linka. A takiego crapa Terminator Salvation skończyłem tylko dlatego, że tam banalna platyna była. Facet 34 lata i jara się trofeami, których nie ma. Macie też tak?
U mnie też się czasem dziwią że jeszcze “nie wyrosłem” z grania… Ale już nie wyrosnę he,he,he. 25 lat gry i jeszcze nie mam dość
A ile by było czasu gdybyśmy go na granie nie marnowali… 🙂
bluesboy –> mam to samo, ledwo Heavy Rain dokończyłem, bo wkurzało mnie, że nie dostaję za niego achievementów 🙁 Nie umiem się od tego odzwyczaić, też zaczynam woleć crapa na Xie od supergry na PS3. Nie skończyłem God of War III, mimo że na PS2 w amoku przeszedłem obie części, i na PSP też obie… ale wtedy nie było Xboxa 360 jeszcze i punkcików, punkcików, moich punkcików.
@Don Simon – na co innego byś “zmarnował” ten czas 😉
Cubituss@ fajnie wiedzieć, że nie tylko mnie to dopadło. Gdyby ktoś chciał dodać mnie do znajomych to na PS3 jestem : BluesBoy77 , a na Xsie: Adaseek
Dokładnie. TV nie oglądam już nie pamiętam od kiedy. Do baru nie chodzę. Na imprezy, albo restauracji tylko jak mnie połowica zagoni raz na ruski rok. Grywam wieczorami, staram się nie przekraczać 23.00, bo spać też lubię i mi się hobby kłócą :).
A że połowica też grywa czasami, albo wisi na jakimś serialu, to już w ogóle prawie raj na ziemi.
Miałem etap zachwytu wacikami, ale mi przeszedł. Nigdy nie zrobiłem żadnego calaka, nawet megaprosty Oblivion na X360 nie nie zmotywował do tego. Ale w grę bez wacików na dużej konsoli już chyba nie zagram – traktuję je jako coś w rodzaju checkpointu – jest wacik, to znaczy, że dany etap, albo jakiś task skończony. Czytam też zawsze listę, bo mi podpowiada, co jeszcze w grze można znaleźć.
Gry bez wacików są po prostu uboższe.
>zaczynam woleć crapa na Xie od supergry na PS3
No a potem placzesz, ze coraz wiecej gier dla casuali, kinectow, move’ow itd. A achievementy to jest dokladnie ten sam mechanizm. Tak jak tamci kupuja crapa bo mozna poskakac przed tv tak ty kupujesz crapa bo wpadaja punkciki.
E, nie, to coś innego jednak.
I ja dorzuce kilka słow od siebie:
Podobnie jak wiekszosc z was tez mam juz zone, 2 letniego synka i czasu na gre coraz mniej- obecnie jest to moze jakies 10 godzin tygodniowo, wiec to co kiedys przechodzilem w dwa dni , dzis zapewne przechodzilbym miesiac. Ale mam to gdzies, uwielbiam grac i bede gral – docinki rodziny,znajomych przestaly mnie juz draznic.Dla mnie wazne jest to ze moja najblizsza mi osoba – czyli zona mnie rozumie (btw.poznalismy sie przez internet, razem gralismy 2 lata w wowa) znosi moja gre i pomimo ze sama juz rzadko siada do kompa, rozumie ten ciag do gier “jej duzego chlopca”.Pozdrawiam.
No to trzeba zmienić tytuł bloga na “ZASPANI” 🙂
Też gram od 22-2 i wkurzam się jak mijają wakacje i zamiast powtórek lecą nowości, bo mi żona TV do północy zajmuje.
Na szczęście karmię nałóg grając z synkiem popołudniami w gry “legowe”. Niedługo jednak wszystkie zmaksujemy i pędzie posucha.
Gram zamiast myśleć o robieniu pieniędzy, zamiast czytać książki, zamiast oglądać filmy, zamiast … wielu innych rzeczy.
Czasem pytam się tylko co z tego mam i ile mógłbym mieć. Wszystko przez to, że dostałem 25 lat temu ATARI 🙂
Przy okazji śmierci Steve Jobsa portale informacyjne masowo zaczęły cytować jego najróżniejsze wypowiedzi. Jedna z nich (zresztą nie jego dokładnie, filozoficzna, znana chyba każdemu) mówi: stań rano przed lustrem i zapytaj się siebie co byś robił jakby to był twój ostatni dzień w życiu. Czy ktoś z was spędziłby go na graniu? Ale szczerze, bez ściem, po poważnym zastanowieniu się jak byście odpowiedzieli? 🙂
Jeżeli dobrze sobie rozplanujemy każdy dzień,to czas znajdziemy na wszystko i jeszcze zostanie nam dużo miejsca i luzu na inne sprawy.
Tak ten tekst przeczytałem raz jeszcze, tym razem z wszystkim komentarzami. Tru, tru i jeszcze raz tru. Ze wszystkim się zgadzam – najlepiej grać w nocy (ja nie mam dzieci, więc teoretycznie mogę od razu po pracy – ale tu na przeszkodzie staje Narzeczona, która… lubi sobie pograć :D), też wole gry z wyzwaniami niż takie z najbardziej wymyślną fabułą – ostatni przykład, wiedźmin 2 – nie miałem czasu na niego przez tydzień, to klawiszy zapomniałem nie mówiąc już o tym o co tam chodziło… Teraz wychodzi diablo 3, idealny siekacz do odstresowywania i znając mój i mojej lubej sentyment do serii to Inferno to ja będę miał w domu… przy walce o kompa 😉
Zgadzam się z autorem. Jedni nie rozumieją gier i czasu jaki można na nie “tracić”. Ja nie rozumiem oglądania szmirowatych programów i telenowel. A jako że starszych graczy jest mniej to łatwiej jest ich gnębić i tłumaczyć, że oglądanie programów rozrywkowych z gejem w roli głównej w telewizji publicznej to jest coś normalnego, a ratowanie świata przed “Diabolo” jest totalną stratą czasu.
P.S.
Lubie ogrzewać stare kotlety.
Bardzo dobra odgrzewka 😀