Jak zapewne wiecie, lubię grać w Battlefieldy. Grałem we wszystkie z nich, o wielu z nich pisałem na tym blogu, co łatwo sprawdzić, klikając na przykład w ten oto napis. Aż się sam zdziwiłem, ile już lat gram w to cholerstwo.
W każdym razie Battlefielda 1 kochałem miłością wielką, acz trudną i wiele obiecywałem sobie po Battlefield V. Udało mi się dostać do alphy i wielkie zaskoczenie – gra była tak zła, że chyba gorsza już nie mogła być. Na brzegu rzeki usiadłem i płakałem.
Podobnie uczucia targały mną, gdy pograłem w betę. Była równie zła. Ale wtedy właśnie pomyślałem sobie, że jestem dureń, że DICE potrafi robić wspaniałe gry, że druga wojna światowa to przecież to, od czego Battlefield zaczynał… więc kliknąłem guzik preorder. Wiem, nie powinienem był.
Gra miała premierę najpierw w systemie EA Premier (abonamentowy system Elektroników), więc nie wytrzymałem nerwowo, skasowałem preorder (nie było łatwo) i kupiłem Premiera, dzięki czemu szybko mogłem wskoczyć na pole walki.
I co? I super! DICE faktycznie umie robić wspaniałe gry! Wkręciłem się nieprzytomnie i cały czas nie mogę się zdecydować, kim najbardziej lubię grać. Aktualnie najwięcej czasu poświęcam o dziwo nie na medyka, tylko na assaulta, który po osiągnięciu odpowiedniego poziomu zmienia się (przynajmniej z nazwy) w zabijacza pojazdów, a ja zawsze najbardziej lubiłem w Battlefieldach zabijać pojazdy.
Co tu działa dobrze? Punkt pierwszy: strzelanie. Strzela się tak soczyście, jak jeszcze nigdy w Battlefieldach, a dzięki temu strzelanie daje dużo więcej frajdy niż poprzednio. Do tego engine jest napisany w taki sposób, że strzelanie jest sprawiedliwe, przez co rozumiem to, że nie jestem okradany z trafień, które ewidentnie “siadły”.
Do tego wszystkiego w module strzelania autorzy wreszcie pozbyli się znienawidzonego systemu RBD (Random Bullet Deviation) czyli systemu “umiem naprawdę dobrze strzelać i kontrolować odrzut, ale engine okrada mnie z tej możliwości w imię w sumie nie wiadomo czego”. Wzory odrzutów mają oczywiście elementy losowości, ale teraz wreszcie czuć, że skill ma znaczenie. Od razu podpowiedź – większość broni przy długich seriach ściąga w lewo.
Oczywiście nie byłoby dobrej gry bez dobrych systemów levelowania różnych rzeczy i tutaj panów autorów gry chyba za mocno poniosło, bo poza levelowaniem osobno żołnierza i klasy leveluje się jeszcze każdą broń z osobna – i każda z nich ma swoje drzewko postępów, nie jakieś przesadnie wielkie, ale trzeba kilka decyzji przy każdej giwerze podjąć.
Gdy odpowiednio długo pogra się dowolną z broni, BFV zaczyna podawać nam questy z tą bronią związane, do tego mądre questy, bo nie trzeba wypełniać ich wszystkich założeń. Nie jesteś w stanie zrobić w ciągu rundy 12 headów w pobliżu celów zadania? Spoko, zrób ich 60 w sumie.
Ze względu na mnogość tych systemów bronie są jednak wyrównane, co oznacza, że pierwszy karabin szturmowca wcale nie jest gorszy od ostatniego – jest inny i nadaje się do nieco innych rzeczy. Oczywiście, jak w każdej grze, tak i w tej mamy tymczasowe “miracle weapons”, które pewnie zostaną naprawione. Jeśli chcecie dać sobie delikatną przewagę, na większych mapach grajcie z M1A1 w łapie (i z mocnym celownikiem na lufie). Taka dyskretna porada, z której sam korzystam, ale co jakiś czas eksperymentuję i zmieniam broń na coś innego, jeśli sytuacja na mapie tego wymaga.
W porównaniu z poprzednim Battlefieldem znacząco osłabiono pojazdy i dodano nowy, trochę dziwny system korzystania z najlepszych z nich co sprawia, że z jednej strony potrafią odwrócić losy bitwy, ale z drugiej czterech ogarniętych gości z każdego Tigera zrobi sito. Po pierwsze dlatego, że panzerfaustowy strzał w dupę boli nawet Tigera, a po drugie dlatego, że Tiger nie może już kampić w nieskończoność krawędzi mapy, bo ma ograniczoną ilość amunicji.
Skończyło się też kampienie spawnspotów pojazdów – te słabsze maszynki pojawiają się na mapie i na minimapce, skąd można do nich bezpośrednio wsiadać, ale te najlepsze są efektem wzywania uzupełnień, co potrafi wyłącznie dowódca oddziału (oddział to cztery osoby) po zebraniu przez ten oddział odpowiedniej liczby punktów.
Po wezwaniu dajmy na to samobieżnego działa przeciwlotniczego wsiąść mogą do niego jedynie członkowie oddziału. Z jednej strony (gdy gramy z randomami) to słabe, bo mamy niemalże gwarancję, że nigdy tym mitycznym Tigerem nie pojeździmy, ale z drugiej bardzo dobre, bo jak gra razem czterech kumpli, to mają gwarantowanego Tigera.
Customizacja, która wywołała tak straszny hejt w internecie, gdy pokazano ją na pierwszym trailerze z gry, została w moim odczuciu przesadnie uspokojona, przez co w zasadzie żadne elementy kosmetyczne nie przyciągają zanadto uwagi, bo wszystko wygląda tutaj tak samo. Liczę na to, że autorzy pozwolą sobie na nieco więcej swobody w przyszłych update’ach, nie obrażę się wcale za kobietę z bioniczną ręką.
Graficznie z kolei, bo to też mnie zaniepokoiło w alphie, wyniesiono BFV dokładnie tam, gdzie powinien być, czyli wyraźnie wyżej niż BF1. Do tego wszystko w moim odczuciu działa znacznie szybciej i jest znacznie bardziej responsywne.
Ostatnia już kontrowersja – czy gra została wydana w skończonej formie – cóż. Jest niedużo map i nie ma obiecanego trybu battle royale, ale to, co jest już teraz, w zupełności mi wystarcza. Za tydzień rusza tak zwany “Tides of War”, czyli system regularnego wypuszczania nowej zawartości (za darmo). Na pewno będę grał we wszystko, co się w nim pojawi.
Doskonale się bawię.
A na koniec łapcie naprawdę świetną interpretację motywu głównego z BF-a. Aż mi się chce grać, jak go słucham.
Gra, która chwali się realizmem, pokazuje kobiety ze sztucznymi rękami na froncie Drugiej Wojny Światowej. Społeczeństwa, które odrzucają prawdę, nie mają szans na przetrwanie.
Nie wiem, w którym miejscu gra chwali się realizmem, ale wiem, że dzisiaj wyskoczyłem z samolotu, który leciał tuż nad ziemią, wbiłem toporek w plecy snajpera, a potem trafiłem samochód pancerny z pancerfausta podczas skoku z 30-metrowego mostu. Na koniec pojawiłem się na szefie mojej drużyny.
W zapowiedziach gry się chwalili najbardziej realistyczną grą o Drugiej Wojnie Światowej w historii.
A teraz zastanów się dlaczego developerzy wprowadzają takie uproszczenia w grach od wielu dekad, a dlaczego teraz wprowadzono te kobiety. Czy powód był ten sam? Jest różnica między uproszczeniami w grze ze względów technologicznych czy gameplayowych, a tymi wprowadzanymi ze względów propagandowych.
Nie wiem czemu tak dużo ludzi ma ból tyłka w temacie kobiet w BF V.
To tylko gra. Nie było kobiet na froncie WW2? Co z tego, w grze mogą być nawet ufoludki. BFy nigdy nie były symulatorami rzeczywistości. “V” to strzelanka sieciowa inspirowana WW2.
Autorzy robią grę dla każdego. Dla kobiet i mężczyzn, to jest powód dla którego w BF5 są także kobiety. W CoD BO4 też są, i jakoś takiego wielkiego jęczenia nie ma.
A dopatrywanie się w tym “propagandy” to już niezły odlot…
Ja nie rozumiem dlaczego tylu ludzi staje po stronie kłamstwa. A nawet ma pretensje do tych, którzy to kłamstwo wytykają!? I to kłamstwa skierowanego w znacznym stopniu do dzieci, bo w praktyce wiele z nich będzie w tę grę grało. I ta gra bardziej przemówi dzieciom do wyobraźni niż lekcje historii.
Czy poprzednie Battlefieldy nie były dla kobiet? Nie mogły w nie grać? Czy jeśli w grze nie ma ludzi starych albo Hindusów albo Islandczyków to mają zakaz kupowania? Czy CoD:BO4 to gra o Drugiej Wojnie Światowej?
Jeśli przejrzysz wiadomości przesyłane przez deweloperów Battlefielda albo wywiady z pracownikami EA, na ich komentarze na temat trailerów przed premierą to zauważysz, że tu nie chodziło o zwiększenie sprzedaży gry, a właśnie o propagandę.
Chłopie, wczoraj dwa razy wjechałem do rotterdamskiej katedry Sturmtigerem, którego podczas II WŚ zbudowano 18 sztuk od 1943 roku, z czego 3 pacyfikowały Warszawę podczas Powstania Warszawskiego w 1944, a reszta albo mroziła dupy w Ardenach, albo uciekała na froncie wschodnim w 1945 roku.
Obecność Sturmtigera w Rotterdamie jest niezgodna z prawdą historyczną, a więc to propaganda, tak czy nie?
Wiem doskonale, o czym mówisz, ale mówisz o tym w sposób, który jest fundamentalnie podszyty jakimś dziwacznym przekonaniem, że zawieszać niewiarę wolno wszędzie, tylko broń Boże nie w kwestiach płciowych.
Mi obecność kobiet w BFV bardzo się podoba, mam wszystkie klasy zrobione na babki, bo zawsze lubiłem grać babkami w najróżniejsze gry, czego dawałem wyraz na tym blogu niepokojąco wiele razy.
Na jakiej platformie grasz i jaki nick? 🙂
Ja wróciłem do BFa po kilkuletniej przerwie (ostatni raz grałem w BF4) i na razie bawię się dobrze, mimo lamienia.
Dlaczego tylko w kwestiach płciowych? Przecież pisałem o Hindusach czy Islandczykach? Jeśli gra aspiruje do realiów historycznych to chyba może trzymać się prawdy? Dlaczego gry mają dzisiaj z tym problem?
I nie, nikt nie spodziewa się 100% wierności realiom historycznym w kwestiach gameplaya, bo uproszczenia są tam niezbędne. Zwyczajnie nie da się grać w grę bez takich uproszczeń. A bez kobiet? Bez murzynów? Call of Duty przez pierwsze 10 lat, Battlefieldy przez poprzednie 15 lat, Brothers in Arms i cała reszta gier. Nie, intencja była tutaj zupełnie inna i ta gra jest wyrazem pogardy dla ludzi, którzy rzeczywiście w tej wojnie walczyli. Bo tak jak pisałem – do dzieci bardziej przemówi obraz rodem z gry niż lekcja historii.
Uproszczenia są niezbędne, więc Sturmtiger burzy Rotterdam. Nie rozumiem, jak może Ci taka bzdura nie przeszkadzać, kiedy przeszkadzają Ci kobiety w mundurach. Nie rozumiem, jak może Ci nie przeszkadzać to, że żołnierze reanimują się nawzajem strzykawkami – to pogarda dla prawdziwych medyków. Nie rozumiem, jak może Ci nie przeszkadzać to, że w ramach drużyny można postrzelonego w klatkę piersiową po prostu podnieść – to pogarda dla prawdziwych ofiar wojny. Nie rozumiem, jak może Ci nie przeszkadzać to, że jako dowódca alianckiego czołgu rozwalam w drobny mak całe miasto. Nie rozumiem, jak może Ci nie przeszkadzać milion innych rzeczy, które można uznawać za pogardliwe.
Zupełnie nie zgadzam się z tym, że gra jest wyrazem pogardy dla ludzi, którzy rzeczywiście w tej wojnie walczyli przez to, że można wybrać babkę w śmiesznym menu wyboru klasy przed respawnem na radyjku postawionym w jakimś ciemnym zakątku mapy. Ale jak rozumiem w prawdziwej wojnie na radyjkach respawnowali się wyłącznie biali mężczyźni i dlatego masz z tym taki problem.
I jeszcze o przemawianiu gry do dzieci – wybacz, ale nie masz bladego pojęcia, o czym piszesz. Albo naprawdę dziwnie wychowujesz swoje dzieci, jeśli gra lepiej do nich trafia.
Dla mnie gra jest spoko, tylko denerwuje mnie, że na PS4 przy grubszych akcjach FPSy lecą w dół jak szalone. Ogólnie sama rozgrywka jest dla mnie lepsza niż w BF1 – tu jest jakiś taki lepszy feeling strzelania 😀
Simplex -> cubituss1977 w Originie na PC
Trelawny -> współczucia wyrazy zatem. Na PC (przynajmniej u mnie) nie ma problemu z FPSami.
Dzięki, pozwolę sobie dodać cię do przyjaciół na Originie 🙂
Te uproszczenia są niezbędne, żeby gra w ogóle funkcjonowała. Pokaż mi grę wojenną, w której po postrzeleniu żołnierz jest wycofywany z linii frontu, przechodzi operację, a potem 3 miesiące jest leczony. To jest niewykonalne i nikt tego nie robi. A gry bez kobiet w armii? Była ich cała masa.
Kolejne kłamstwo EA – w grze jest ponoć misja, w której niszczymy zapasy ciężkiej wody w Norwegii. Tę misję wykonujemy… kobietami. W rzeczywistości akcję przeprowadzili oczywiście mężczyźni, Norwegowie w ramach akcji “Gunnerside”. Bronisz kłamców z EA.
Nie widzę sensu dalszej rozmowy, skoro nie czytasz tego, co piszę.
https://www.bananki.pl/event/
Event z konsola do zgarniecia:)
Na tej stronie jest konkurs w którym główną nagrodą jest PS4. Można także wygrać inne nagrody takie jak Paysafecard, doładowania Steam, kody Allegro. Zapraszam 🙂
https://www.bananki.pl/event/