Skończyłem Watch_Dogs, wreszcie. Trwało to aż tak długo, bo były wakacje, miałem mniej czasu, potem były targi, a po drodze jeszcze dużo roboty. W każdym razie nowy flagowy tytuł Ubisoftu jest już za mną i wprawdzie nadal podpisuję się pod tym co napisałem w czerwcu (tutaj można to przeczytać), ale z dzisiejszego punktu widzenia schłodziłbym swoje ogólne wrażenie – głównie przez jedną z misji.
Watch_Dogs na początku trzyma się kupy i wprawdzie trzeba przymykać oko na niektóre bzdurki, to jednak nie jest to przymknięcie dramatyczne. Niestety pod koniec gry trafia w klimaty kompletnie kosmiczne. Od trzeciego aktu w górę tytuł staje się nieprzyjemną próbą udowodnienia przez game designerów, jak bardzo nienawidzą swoich graczy. Poziom trudności dramatycznie rośnie, liczba checkpointów dramatycznie spada i zamiast przyjemnego city sneakera zaczynamy grać w hardcore city survivala, co jest o tyle bez sensu, że przecież to Aiden jest gościem, u którego stóp powinno leżeć całe Chicago.
A niestety nie leży – a zwieńczeniem nieudolności designerów jest zadanie tuż przed końcem gry, po którym to zadaniu poczułem się przez nich po prostu spoliczkowany. Otóż w tym zadaniu wszystko, co może się sprzysiąc przeciwko Aidenowi, sprzysięga się. Wszyscy przechodnie go rozpoznają i natychmiast dzwonią na policję, skany ctOS-u automagicznie pojawiają się tuż przy nim (dokończony skan = rozpoczęcie pościgu), a gdy policja zaczyna nas już ścigać, ściga nas od razu na piątym, najwyższym poziomie, rzucając na nas śmigłowce, dżipy, niezliczone liczby radiowozów i zupełnie nie dając się wodzić za nos. Gdy jakimś cudem znikniemy z pola widzenia policji… patrz punkt 1 – wszyscy przechodnie nas rozpoznają…
Jakby tego było jeszcze mało, przeciwko Aidenowi występuje haker, który wysadza wszystkie rury po drodze, przełącza wszystkie światła na czerwone i podnosi wszystkie mosty. Hmm, pomyślmy, może jeszcze będzie za łatwo… dobra, to dodajmy awarię HUD-a (niczym nieuzasadnioną, wszak to ja gram w Aidena, a nie Aiden w siebie samego). Wszystkie elementy interfejsu migoczą, znikają, pojawiają się, a cele misji (które są trzy) zostają zwielokrotnione i pojawia się ich z dwanaście jednocześnie. Okej, po chwili widać, że prawdziwe cele to te, które nie migoczą, ale ciężko zorientować się w tym wobec kompletnego chaosu, jaki dzieje się na ekranie. Ach, zapomniałem, jeszcze przez ekran czasami przebiegają zakłócenia, jakby ktoś wyginał kabel HDMI.
Drodzy twórcy Watch_Dogs. Tą jedną misją sprawiliście, że zacząłem mieć tej gry dosyć i gdy już WRESZCIE udało mi się ją przejść brudną sztuczką, to parłem jak najszybciej do końca, żeby mieć ten tytuł odfajkowany i odłożony na kupkę gier, które skończyłem. Na dzisiaj, właśnie przez tę misję (ale i generalnie przez ostatnie 20% gry) postawiłbym Watch_Dogs ocenę 7/10. Nie róbcie więcej takich głupot, proszę. WD to wdzięczny temat i mam nadzieję, że błędy “jedynki” wyeliminujecie w drugiej części tak dobrze, jak zrobiliście to w serii Assassin’s Creed.
Ta misja jest masakrycznie wk…Miałem identyczne odczucie. A biorąc pod uwagę to, że owa misja jest pod koniec gry, mocno rzuca cień na te wszystkie godziny miło spędzone w Chicago.
Myślałem, że mnie ch…j strzeli przy tej misji. Fakt, zdrowo przegięli i jak wreszcie skończyłem kampanię i machnąłęm z rozpędu dokańczanie misji pobocznych i narazie gra leży i czeka na dokończenie (mam ok 80% contentu gry skończone).
Do rzeczy ujmujących grze dodałbym wprowadzające w błąd opisy misji pobocznych – jest napisane “zabić lub obezwładnić cel misji”, niestety misja tego nie wie, a jako, że siły wroga (konwój skorumpowanej policji, więc ta pojawia się niewiadomo skąd) są przeważające, o przypadkową śmierć (opancerzonego) celu nie jest trudno i “misja nieudana”.
Dodam jeszcze, że z W_D przerzuciłem się na Infamousa Second Son i ta gra błyszczy i miażdży W_D, wdeptując ją w ziemię z siłą betonu, spalając ogniem, oświetlając laserem i transmitując to, czego widocznie twórcy W_D nie oglądali: jak zrobić fajnego sandboxa, gdzie wszystko trzyma się kupy i nie robi się z gracza debila.
Infamous czeka w kolejce, na razie gram w Tomb Raidera (i jestem zachwycony, znowu).
Ja zacząłem od Infamousa, po odpaleniu WD byłem zawiedziony.
Co do ostatniej misji WD, dla mnie była łatwa, i wprowadzała specyficzny klimacik.
Zupełnie odpuściłem, jak wszystkie gry Ubisoftu ostatnimi czasy. Jeno w Unity chce się zagrać, pewnie to na premierze kupię.
A mi się ta misja bardzo podobała. Poziom trudności wzrósł, ale wyzwanie nie było jakieś niebotyczne. W tym momencie gry byłem już obcykany z mechaniką i miastem – to jest ta chwila, kiedy musisz wykorzystać wszystko to, czego się nauczyłeś i pokazać, że jesteś dobry. Było trudno, owszem, ale, przynajmniej dla mnie, satysfakcjonująco.
A mi się wydaje Autorze, że nie zrozumiałeś zakończenia, albo części fabuły. 🙂
“Otóż w tym zadaniu wszystko, co może się sprzysiąc przeciwko Aidenowi, sprzysięga się.” – no raczej nie samo, a z pewnego powodu 🙂
“Wszyscy przechodnie go rozpoznają i natychmiast dzwonią na policję” – przechodnie Aidena rozpoznają przez wideo puszczane w całym mieście.
“skany ctOS-u automagicznie pojawiają się tuż przy nim (dokończony skan = rozpoczęcie pościgu)” – skany ctOS-u też nie robią się same i nie są wzięte z nie wiadomo czego – wynikają z fabuły.
“a gdy policja zaczyna nas już ścigać, ściga nas od razu na piątym, najwyższym poziomie” – srsly?
“Jakby tego było jeszcze mało, przeciwko Aidenowi występuje haker, który …” – i to w tym momencie zrozumiałem. Nie do końca “jakby tego było mało”, bo wszystko co opisałeś powyżej to właśnie dzieło hakera, który przejął (i odebrał Aidenowi) kontrolę nad miastem. Haker ten oczywiście przewijał się w fabule nie raz.
Mapa na HUD to smartfon Aidena. Nie powinno dziwić zatem, że i on “wariuje” zaciemniając oznaczone 3 cele (co wynika również z fabuły). Mapa (nawigacja) ze smartfona jest na HUD, bo ciężko było by inaczej na nią patrzeć – wyobrażasz sobie, ze Aiden biegał by z telefonem z nawigacją tak, abyś zawsze ją widział? 🙂
Dla mnie ostatnia misja była spójna z całą fabułą i chyba nic nie było przypadkowe i nieprzemyślane. 🙂
Ostatnia misja była trudna. Taka miała być (kolega znalazł na nią genialny sposób i… pływał łódką strącając jedynie helikoptery). Ale nie była aż tak bardzo trudna.
Po pierwsze, to nie była ostatnia misja.
Po drugie, skany ctOS-u nie mają żadnego uzasadnienia fabularnego, a w tej misji dodatkowo są oszukane (przemieszczają się za Twoim samochodem)
Po trzecie, nie o uzasadnienie fabularne mi chodziło, tylko o design gry. A ten na tej misji się moim autorskim zdaniem wykłada na pysk.
Czy mówimy o tym?
https://www.youtube.com/watch?v=4Ms9FYlo2LA
Bo jeśli tak, to podtrzymuję wszystko, co napisałem 🙂
Pozdrawiam,
Daniel
Skleiła mi się mentalnie ta misja z misją z furgonetką nadającą transmisję na ekrany w mieście. Tę (ostatnią) przeszedłem za pierwszym razem. Chodziło mi o misję z furgonetką, ale tam – posypuję łeb popiołem – nie było migających celów.
W TR grasz dopiero czy po raz drugi?
I na której konsoli?
Niestety nie można edytować ani usunąć posta – pytanie nieaktualne, jakoś ubzdurałem sobie że masz i PS4 i Xbox One.
Mam PS4 tylko, nie planuję kupowania X1.
Nigdy nie mówi nigdy, za parę lat pewnie kupisz, dla Halo i Girsów 😉 Za rok ta konsola będzie zapewne kosztowac poniżej tysiaka, skoro już teraz za Odrą pojawiają się promocje typu 299? za konsolę + destiny.
Właśnie gram. Jestem zachwycony. Gra jest raczej prosta, a trudności wynikają z mojego lenistwa. Pościg policyjny to fraszka, w ogóle każdy – dobijasz do wody, wskakujesz na łódkę i koniec tematu. Trzeba mieć tylko możliwość blokowania śmigłowców, ale ja przez pierwsze naście godzin gry robiłem criminal hideouty, criminal conovoye, private invasion, więc jak zaczynałem sie bawić w fabułę poważniej to miałem już 70% skilli, Goblina z tłumikiem, snajperkę powtarzalną i to coś, co wygląda jak Barrett i pozwala pancernych jednym strzałem w łeb zdjąć. Zresztą poziom gry koresponduje dla mnie z brakiem QuickSave/QuuickLoad. Gdyby była trudniejsza, wkurwiałbym się na jej konsolowość.
Tu ktoś Infamous wspomniał, poguglałem i widzę, że to podobne do Prototype, z opisu przynajmniej. To też zajebisty sandbox, acz nie tak wyszukany.
Dla mnie WD to GTA meets DeusEx meets Splinter Cell. Tegom potrzebował. Za rok-dwa pewnie pogram w dwójkę, jak będzie kosztować <50 zł i jeśli będzie sensownie na moim lapku działać 🙂