Electronic Software Association opublikowała na swoich stronach raport na temat amerykańskiego rynku gier, patrząc głównie od strony graczy. Wyniki może nie są specjalnie zaskakujące, ale pokazują ciekawą rzecz, o której wszyscy tutaj wiemy: gry nie są dla dzieci.
Przeciętny amerykański gracz ma bowiem aż 37 lat, a aż 18% graczy ma powyżej 50 lat. To tłumaczy dość mocno, dlaczego ci gracze grają akurat w to, w co grają – a grają (online) głównie w “puzzle, board games, game show, trivia, card games” – i ten dziwaczny, wydawałoby się niszowy fragment rynku ma udział aż… 47%. Na drugim miejscu, z 21 procentami plasują się klasyczne “nasze” gry, a na trzecim, z wynikiem 13%, zagadkowe “downloadable games”. Pomieszanie kategorii gatunkowych z formami dystrybucji mocno wszystko zaciemnia, ale gładko widać, czemu PopCap rządzi. I gdzie znajduje się World of Warcraft, 11% graczy deklaruje granie w MMO.
Dobre uzasadnienie do odgrzebywania starych marek – czyli coś, co wszyscy kochamy – daje informacja, że przeciętny gracz w US gra aż od 12 lat, a aż 82% graczy ma powyżej 18 roku życia. Wniosek – nie opłaca się robić gier “pod młodzież”, jak już to gry dziecięce, bo po pierwsze przeciętny wiek kupującego gry to aż 41 lat, a po drugie sporo rodziców przyznaje się, że gra ze swoimi dzieciakami przynajmniej raz w tygodniu. Ja też gram, chociaż specjalnie szerokiego wyboru nie ma.
Czy na podstawie tego raportu można wysnuć wniosek o przyszłości rynku? Na podstawie każdego można. Widać jednak po spadku sprzedaży jednostkowej gier w USA, że pudełka zaczynają być przeżytkiem, a ludzie skręcają w stronę rozrywki może nie w chmurze, ale w formach niefizycznych. Gry do ściągnięcia, tak konsolowe jak i pecetowe, zyskują na popularności z każdym dniem. Na dodatek są wyraźnie tańsze w produkcji, więc również producenci zacierają swe cyfrowe rączki.
W ramach podsumowania mam smutną refleksję, że nasz ryneczek dlatego jest taki mały (i z roku na rok coraz mniejszy), bo gry robi się pod rynki największe – czyli głównie amerykański – a nasze lolpotrzeby nie zostaną zaspokojone, póki się sami nie ogarniemy i póki dorośli nie zaczną traktować gier jako pełnoprawnej formy rozrywki. To oczywiście nastąpi, ale niezbyt prędko, a my w tym czasie będziemy sobie kupować board i card games… to znaczy oczywiście gry z prawdziwego zdarzenia.
Ja już wątpię, że dożyję momentu kiedy gry komputerowe i/lub komiksy przestaną być postrzegane, jako rozrywka tylko dla dzieci. Od nastu lat słyszę, że to już zaraz, za moment, ale the more things change the more they stay the same.
Są tylko dwie gry, w które mogą grać dorośli – brydż i szachy, wszystko inne jest dla dzieci. Ehh…
Pozostaje to olać i grać.
Zabawne że psioczą ludzie, których najpoważniejszą lekturą jest Tele Magazyn, a czas wolny poświęcają telewizji (ci młodsi – facebookowi i demotom). To jest dopiero dojrzałe. Hipokryzja na miarę amerykanów…
Okazuje sie wiec, ze ten blog wcalen nie jest taki niszowy, to wrecz mainstream!
A poza tym zastanawiam sie w takim razie co robia te dzieci zamiast grac?
Średnia wieku gracza wydłuża się ponieważ jest coraz więcej gier megacasual, w które nie tyle się gra co jest się granym. Drugim powodem jest to, że jak ktoś w latach 80-90 zaczął grać to już raczej nie przestanie co samo z siebie co roku podwyższa średnią.
Zmiany następują. Powoli. Już widać, że w Polsce można kupić gry taniej w miarę oddalania się od premiery. KZ około 100zł kosztuje. Jeszcze niedawno gra mogła 2 lata leżeć na półce i mieć nadal cenę 200zł – co ma miejsce w moim ulubionym sklepie Media Expert, Wiedźmin 2 po obniżce (do 50% ?) kosztował 89zł.
Graja dorosli, a ciagle malo gier “M”, malo ambitnych fabul, malo ciekawych tematow, malo dojrzalosci, malo (wysmakowanego) seksu. Tylko durna rabanka i tysieczny generyczny FPS… A teraz do tego jeszcze Ponton.
No właśnie dziwi mnie ten paradoks. Średnia wieku graczy wysoka a gry robione jak dla dzieciarni.
Fabuła to już w ogóle towar deficytowy.
Dlaczego jest tak mały odsetek graczy ponizej 18 roku zycia? Wydaje mi się, ze powodem mogą być finanse a raczej ich brak w przypadku młodziezy. Młodszy gracz poprostu grę sciągnie zamiast jej kupić i to nie tylko w Polsce. Najwięcej seedow i gier na torrentach pochodzi z US. Prawie kazda jest w NTSC. Tworcy gier moim zdaniem tez są tego swiadomi, dlatego w większym stopniu skupiają się na klientach z kasą czyli osobach po 30, ktorzy kupują gry dla siebie lub dla swoich, jeszcze bardzo młodych, dzieci.