Skończyłem sobie właśnie czwarty epizod Tales of Monkey Island (niezmiennie polecam, trzeba się tylko przebić przez słaby epizod drugi, zaraz po nim jest histerycznie dobry epizod trzeci, a czwarty to też klasa) i zebrało mi się na przemyślenia – powodem tego jest fakt, że Guybrush traci dłoń w drugim epizodzie, a hak, który trzyma zamiast niej w rękawie, stanowi fantastyczne rozwiązanie wielu zagadek (głównie tych, w których trzeba otworzyć jakiś zamek, ale nie tylko). Już w pierwszej części podobało mi się to, że ręka Guybrusha jest od niego niezależna i przykładowo miejscami trzeba było ją unieruchomić.
Tknęło mnie, że nie jest to element szczególnie często wykorzystywany w grach. Główny bohater, czy obserwuje świat własnymi oczami, czy też patrzymy na niego z zewnętrznej kamery, jedyne co tak naprawdę zmienia, to stroje, wyposażenie i umiejętności – natomiast mało który twórca decyduje się na to, żeby zmienić samego bohatera. Jedna, jedyna dobrą rzecz, za którą zapamiętałem konsolowego Fallouta (nie, nie trójkę) to właśnie taki zabieg fabularny: w pewnym momencie traciło się tam całe ramię, i to na kilka etapów. Efekt? Nie dało się używać dwuręcznych broni, a health przez caluteńki czas powoli spadał. Dopiero potem dzięki cybernetycznemu wszczepowi można było grać “normalnie”.
Ciekawe, że bohater może zginąć (jak w Modern Warfare), że może przejść na stronę tych złych (jak Kerrigan w Starcrafcie), ale fizyczne zmiany (lub ułomności) samej postaci nie są w ogóle wyeksponowane. Przecież możnaby zrobić absolutnie kapitalną grę, bazując na pomyśle z Memento. Z jakiegoś powodu twórcy boją się – lub nie są jeszcze gotowi – na przedstawianie fizycznych lub psychicznych ułomności kierowanej przez gracza postaci. Owszem, z tymi drugimi bywały już zabawy, ale przyjmowały one raczej banalne formy halucynacji (F.E.A.R.) bądź podróży w świat własnej podświadomości (Sanitarium), ale powiedzcie mi – czemu w RPGach nie ma jakiegoś hardkorowego ustawienia, przy którym utrata ręki oznacza faktycznie UTRATĘ RĘKI, a nie chwilowy spadek poziomu zdrowia, a potem napakowanie się stimpakami/healthpakami/potami przywraca bohatera do stanu pierwotnej używalności? Wiem, były próby – chociażby Robinson’s Requiem – ale tam walka z własnymi niepełnosprawnościami była celem samym w sobie, a nie elementem rozgrywki.
A może sami pamiętacie jeszcze jakieś gry z bohaterami, którzy w jakiś sposób zmieniali się przynajmniej na fragment rozgrywki? I nie, nie chodzi mi o przemienienie się w demona 😛
Kojarzy mi się Kreia z Kotora II, tyle, że ona traciła rękę praktycznie na samym początku gry, więc nawet nie było czasu, żeby się przyzwyczaić do tego, że ma dwie 😀
No i może jeszcze przemiany Prince’a z Prince of Persia: Warrior Within i Two Thrones. Spadające hp, zupełnie inny styl walki i oczywiście wygląd
Witam,
Polecam wszelkiej maści gry typu Rougelike (ADOM, NetHack, itp) tam można cuda z postacią robić. Strata ręki, nogi czy oka to rzecz prawie normalna. Raz na przykład udało mi się przejść cały level będąc ślepym, tyle że później padłem z głodu 🙂
Pozdrawiam
Parasit
Snake / BigBoss w MGS3 (spoiler alert!) traci oko – po za wizualią – widoczne w gameplayu – przy przełączeniu się w widok fpp widzimy tylko połowę ekranu 🙂
Bezimienny w Tormencie traci wiele części ciała 🙂
A czy był jakiś bohater na wózku inwalidzkim? Coś kojarzę ze starych przygodówek Sierry, ale to chyba była jakaś postać poboczna. A przecież Misery Kinga dostarcza takiej wspaniałej inspiracji.
Witam wszystkich, bo to mój pierwszy komentarz 🙂
Pamiętam jak lat temu -dziesiąt, mając jeszcze C64, była gierka bodajże pt. Wheelchair Soccer, gdzie bohaterami byli właśnie piłkarze na wózkach inwalidzkich. Pomijam fakt, że gra była identyczna z czymś co nazywało się chyba International Soccer, i było dodawane do niektórych zestawów C64 na kardridżu, a zmienione były tylko sprite’y zawodników. W każdym razie już ponad 20 lat temu ktoś wykombinował gierkę z niepełnosprawnymi.
W Quake 4 traciło się w pewnym momencie ręce i nogi. Zapadająca w pamięć scena. 😉
Oko traci (i zastepuje je mechanicznym) również garret z thiefa
W Call of Cthulhu bohater odchodził od zmysłów gdy sprawy brały zły obrót. Utrudniało to znacząco rozgrywkę, zwłaszcza gdy nad urwiskiem, na wąskiej skalnej półce dostawał zawrotów głowy. W trakcie gry można było zakończyć porażką gdy wystawiony na zbyt wiele wrażeń bohater kompletnie wariował. Co do fizycznych uszkodzeń to nie zapomnę czołgania się przez mapę w Deus Ex gdy po kolejnym starciu “zepsuły” się nogi.
w deus ex 3 (o ile powstanie kiedyś) “wszczepy” mają mieć bardziej mechaniczny charakter – więc moźe zamiast rąk bokater będzie miał jakieś mechanizmy a la inspektor gadźet 😉
W pecetowym RPG Summoner bohater mógł stracić dłoń na pewien czas – było to podyktowane fabularnie i zmuszało do wykonania questa, by dłoń odzyskać, więc nici z walki z ułomnością do końca.
No i w Falloutach można było łamać nogi (niemożność biegania), ręce (odpada dwuręczna broń), a nawet zyskać szósty palec u nogi.
W The Path, każda z bohaterek po zejściu ze ścieżki i odnalezieniu wilka budzi się na ścieżce jakaś taka połamana, przetrącona, aż niemiło się patrzy. Wilkiem w każdym przypadku jest jakieś tragiczne wydarzenie odciskające na bohaterce piętno fizyczne lub psychiczne. Stąd takie obrażenia i zmiana w sposobie poruszania się.