Jak mówi wymyślone przeze mnie przysłowie, jaki pierwszy achievement, taki cały rok. Niezależnie od tego, w co gracie, na pewno macie w tym czymś achievementy (bo inaczej już się właściwie grać nie da). Popatrzcie, jak nazywał się pierwszy zdobyty przez Was achievement (mniej istotne jest to, czego dotyczył) i spróbujcie wysnuć na ten temat jakieś wnioski w stylu wróżbity Macieja.

W zeszłym roku mój pierwszy achievement nazywał się Kieszonkowiec, ale nie stałem się przez te 12 miesięcy ulicznym złodziejaszkiem. Zamiast tego zmieniłem pracę i, zgodnie z opisem achievementa (“Steal the score of a lifetime”), ukradłem znakomitą okazję, rozpoczynając pracę w Gruperze, na szczęście nikomu nie czyniąc krzywdy.

Co z 2013 rokiem? Otóż mój pierwszy achievement, zdobyty dzisiaj na posylwestrowym lekkim kacu (zawsze 1 stycznia wstaję jakoś nieprzytomnie wcześnie) to…

pierwszy2013 Sokole oko. Czy to oznacza, że zacznę uprawiać łucznictwo? Raczej nie, w poprzednich latach wróżby achievementowe sprawdzały mi się na odpowiednio wysokim poziomie ogólności. Obstawiam zatem, że wytężę wzrok i zobaczę jakąś znakomitą okazję, dzięki której stanie się coś ciekawego w moim życiu (chociaż na brak ciekawych wydarzeń i tak nie narzekam).

A jak tam u Was, drodzy zaniedbani przez autora bloga czytelnicy? Czy ktoś już zdobył jakiś achievement i chce się tym faktem podzielić?

Przy okazji: szczęśliwego Nowego Roku! Oby był co najmniej tak dobry jak 2012!