Wraz z premierą systemu iOS8 na telefony i tablety Apple’a, wszyscy użytkownicy dostali darmowy prezent, zupełnie bez pytania – najnowszą płytę U2, Songs of Innocence. Dla człowieka, który słuchał z pirackiej kasety płyty “Achtung, baby” powinna być to najlepsza muzyczna rzecz od lat. Wprawdzie człowiek ten stracił serce do U2 już jakiś czas temu, ale docenia fakt, że może sobie posłuchać najnowszej płyty, kiedy tylko znudzi mu się podróż autobusem.

Okazuje się jednak, że człowiek ten jest w mniejszości. Darmowy prezent w postaci płyty wielu użytkownikom nie spodobał się. Najwyraźniej mama nie nauczyła ich, że za niechciany prezent należy podziękować, chwilę poudawać, że prezent cieszy, a potem o nich zapomnieć. Najnowsza generacja klientów jednak nie życzy sobie prezentów, a skoro już ktoś im ten prezent wciska, to oni chcą mieć prawo wyrzucić go do kosza na jego oczach.

Wiem, że przesadzam, ale uważam, że pojawienie się obcej płyty w moim iTunesie jest tak banalnym i niepotrzebnym problemem, że tylko prawdziwi kosmici (czytaj: Amerykanie) mogą rozbuchać go do stanu krytycznego. A stan krytyczny objawił się tym, że Apple musiało opublikować narzędzie do usuwania albumu U2 z iTunesów. Nie zmyślam. Jest w AppStore.

Album U2 jest darmowy, a więc w opinii nowej generacji klienta warty znacznie więcej, niż skłonny był za niego zapłacić. Z jednej strony dobrze, że klienci są coraz bardziej świadomi swoich potrzeb, ale z drugiej nie mogę przełknąć tego, że komuś może przeszkadzać tak nomen omen niewinna rzecz, jak płyta U2 w cyfrowych muzycznych zbiorach.